Ludzkość od dawna marzy o wydostaniu się za granice Ziemi, lataniu na inne planety, a nawet osiedleniu się i zamieszkaniu tam. Jedną z najbliższych nam planet jest Mars, ale czy możemy tak łatwo skolonizować „Czerwoną Planetę”?
Jeszcze jesienią ubiegłego roku słynny eksperymentator i geniusz naszych czasów Elon Musk ogłosił, że jego firma zamierza wysłać pierwszą załogową misję na Marsa w 2024 r., a do 2050 r. na Czerwonej Planecie powinno powstać siedlisko samowystarczającego miasta. W prostych słowach ludzkość spróbuje stworzyć kolonię osadników, którzy będą pionierami w podboju Marsa. Flota składająca się z około tysiąca statków kosmicznych powinna zostać wykorzystana do transportu ludzi i materiałów do budowy niezbędnej infrastruktury.
Słowem, wszystko wygląda bardzo prosto i realistycznie. Wsiadamy na statki, wysiadamy za kilka miesięcy na Czerwonej Planecie i zaczynamy ją rozwijać, przygotowywać nowe bazy dla przyszłych pokoleń, badać planetę i tym podobne. Jednak ambitne plany kolonizacji Marsa nie będą tak łatwe do zrealizowania.
Taka próba może być bardzo trudna i niebezpieczna. I mówimy tu nie tylko o technicznych aspektach lotu, przebywaniu w anabiozie, lądowaniu na planecie, czasie potrzebnym na zbudowanie nawet samych statków czy ogromnych kosztach całej misji. Chodzi o to, że trzeba zrozumieć, że Ziemia i Mars mają ze sobą wiele wspólnego, ale jednocześnie różnic jest znacznie więcej. To zupełnie inne planety, każda z własną charakterystyką. Spróbujmy wyjaśnić wszystko bardziej szczegółowo.
Pierwszą, fundamentalną kwestią, którą należy wziąć pod uwagę przy okazji lotu na inną planetę, w tym przypadku na Marsa, jest sama podróż. W naszym przypadku z Czerwoną Planetą nie jest to ani łatwe, ani szybkie. Obecnie najdalszym obiektem, na którym pojawiła się stopa człowieka, jest nasz satelita Księżyc. Wyprawa do niego kosztowała ludzkość wiele czasu, wysiłku, wymagała wielu nowych rozwiązań i technologii, ogromnych kosztów finansowych, a nawet życia ludzkiego. Rozumiem, że ludzkość się zmieniła, skok technologiczny, którego dokonaliśmy w ciągu ostatnich dwóch dekad, jest naprawdę imponujący. Ale czy tego wystarczy?
Ponadto podróż na Marsa będzie znacznie dłuższa w czasie i na odległość, a także będzie trudna do osiągnięcia bez anabiozu. Podczas lotu astronautów na Księżyc nie zastosowano indukcji snu. Ta podróż była znacznie krótsza i mniej energochłonna. Należy również pamiętać, że Czerwona Planeta jest oddalona od Ziemi w odległości około 56 do 401 milionów km. Lot jest oczywiście możliwy nie po prostej w przestrzeni, ale po złożonej trajektorii. Statek lecący na Marsa będzie w praktyce ścigał go po orbicie, gdy planeta krąży wokół Słońca. Oznacza to, że najpierw musimy wejść na orbitę Marsa, a dopiero potem albo ją przechwycić, albo dogonić, podczas gdy nikt nie wykonał dokładnych obliczeń. Oznacza to, że sama podróż będzie bardzo długa.
Oczywiście nikt nie bierze pod uwagę możliwości podróżowania, gdy Mars jest najdalej od Ziemi, ale nawet gdy odległość jest najmniejsza, nadal jest to ogromna odległość. Oczywiście, biorąc pod uwagę, że Mars jest jedną z najbliższych nam planet, aby się tam dostać, musisz wydać mniej energii na jednostkę masy niż na jakąkolwiek inną planetę w Układzie Słonecznym, z wyjątkiem Wenus. Zresztą podróż, pod warunkiem, że rozpocznie się w najkorzystniejszym okresie (w oknie startowym), potrwa jeszcze około dziewięciu miesięcy. A to jest uzależnione od zastosowania manewru przejścia Homana, czyli zmiany orbity kołowej za pomocą dwóch silników. To manewr, który jest obecnie używany w bezzałogowych misjach na Marsa.
Teoretycznie lot ten można by skrócić do sześciu- siedmiu miesięcy, ale tylko wtedy, gdy zastosujemy stopniowy wzrost zużycia energii i paliwa. Dalsze skrócenie czasu lotu na Marsa jest ograniczone przez obecnie dostępną technologię. Chodzi o to, że wymaga to znacznie większego zużycia energii na jednostkę masy niż jest to możliwe w przypadku obecnie dostępnych chemicznych silników rakietowych. Jak widać, problemy w procesie przemieszczania się na Mars zaczynają się już w momencie wejścia na orbitę planety. A to tylko wierzchołek góry lodowej, bo lądowanie na Marsie też jest bardzo trudne.
Podobnie jak w przypadku misji bezzałogowych, ze względu na bardzo rozrzedzoną atmosferę, co oznacza skąpą stabilność aerodynamiczną i inne cechy atmosfery Czerwonej Planety, rozwiązania wykorzystujące spadochrony, poduszki składające się z nadmuchanych zbiorników balonów, czy opór w postaci manewrowania silników, w przypadku misji z ludzką załogą na pokładzie, nie tylko zawodzą, ale mogą być katastrofalne. Należy pamiętać, że organizm ludzki jest znacznie delikatniejszy i bardziej wrażliwy na przeciążenia niż elektroniczne i mechaniczne urządzenia, które do tej pory wysyłano na Marsa. Dlatego konieczne jest zbudowanie systemu, który spowolni lądowanie na Marsie w znacznie łagodniejszy, ale nie mniej efektywny sposób, bo na pokładzie będą ludzie. Trudne, czasochłonne i kosztowne misje na Marsa na pewno nie są łatwym spacerem, bywają bardzo atrakcyjne, a jednocześnie niezwykle niebezpieczne.
Podobna sytuacja pojawia się, jeśli z jakiegoś powodu ludzie będą musieli wrócić z Marsa. Oczywiste jest, że podczas pierwszych misji załogowych na tę planetę będziemy musieli to zrobić, nikt od razu nie poleci na inną planetę z myślą o zamieszkaniu tam na stałe. Chociaż są takie propozycje. Ponieważ jednak inicjatorzy Martiad nie uzgodnili jeszcze, jak ma ona wyglądać i jak będzie przebiegał proces kolonizacji Marsa,ale taka opcja jest możliwa.
Powrót z Czerwonej Planety zajmie co najmniej tyle czasu, ile zajmie lot do niej. Jeśli jednak możliwy jest powrót z księżyca w dowolnym momencie, pobyt na Marsie powinien trwać może lata. Powodem tego jest jego orbita wokół Słońca. Aby wrócić stosunkowo szybko, to znaczy po ponownym spędzeniu co najmniej sześciu miesięcy w podróży i przy użyciu nowoczesnych metod, około dziewięciu miesięcy, należałoby poczekać, aż okienko transferowe otworzy się ponownie, czyli odległość do Ziemi byłaby równie najmniejsza. Niestety trzeba będzie trochę poczekać, bo dzień marsjański, czyli sol, trwa prawie tak długo, jak dzień na Ziemi, czyli 24 godziny, 39 minut i 35,24 sekundy, ale rok marsjański, czyli czas całkowitego obkrążenia Marsa wokół Słońca trwa już 668 sol, czyli 687 dni ziemskich, czyli około 1,88 ziemskiego roku.
Na pierwszy rzut oka Mars jest bardzo podobny do Ziemi. Zwłaszcza gdy poruszamy się w zakresie zagadnień ogólnych, możemy śmiało powiedzieć, że w Układzie Słonecznym to najlepsze miejsce do życia po Księżycu (i może Wenus, ale tutaj zdania są podzielone). Niestety najlepsze nie oznacza doskonałe, ponieważ Mars, choć w skali kosmicznej podobnie jak Ziemia, bardzo różni się warunkami panującymi na planecie. Podobieństwa między dwiema planetami istnieją tylko w kategoriach ogólnych. Jak już wspomniano, dzień marsjański jest bardzo podobny do dnia ziemskiego, co oznacza, że człowiek w przypadku życia na Marsie nie musiałby znacząco zmieniać swojego rytmu dobowego (różnica wynosi tylko 40 minut). Mars ma również nachylenie osi 25,19 stopni, podczas gdy kąt nachylenia Ziemi wynosi 23,44 stopni, co daje prawie takie same pory roku jak nasza planeta. Są jednak prawie dwa razy dłuższe (średnio 1,88 razy, ponieważ rok marsjański jest dłuższy).
Podobieństwa między Ziemią a Marsem dotyczą również faktu, że istnieje atmosfera i woda, o czym świadczą obserwacje wykonane przez NASA Mars Exploration Rover i ESA Mars Express. Na tym się jednak kończy, ponieważ atmosfera Czerwonej Planety składa się głównie z dwutlenku węgla (95,32%), podczas gdy atmosfera ziemska składa się głównie z azotu (78,084%) i tlenu (20,946%). Dlatego jest oczywiste, że w takiej atmosferze nie można oddychać bez tlenu potrzebnego do życia. Będziemy potrzebować specjalnego sprzętu, w postaci osobistego aparatu do oddychania, takiego jak skafander kosmiczny lub innego aparatu wytwarzającego tlen.
Tutaj możemy przejść bezpośrednio do struktur niezbędnych do życia na Marsie, ponieważ mówimy konkretnie o życiu na Marsie, czyli na jego powierzchni lub pod nim, a nie o życiu na orbicie, ponieważ to zupełnie inna historia.
Atmosfera marsjańska wymaga użycia struktur. Tylko na Ziemi można przetrwać (choć według współczesnych standardów jest to raczej niewygodne) bez schronienia, w warunkach Marsa na pewno potrzebne są jakieś budowle. Tutaj znowu pojawia się problem zaopatrzenia w tlen w tych budynkach. Domy muszą pracować ze sprzętem, który to robi, ponieważ nikt mieszkający na Marsie nie chciałby spędzić reszty życia w skafandrze kosmicznym lub innym specjalnym ubiorze. Nie zawsze są wygodne i nadają się do poruszania się nawet po płaskiej powierzchni.
Konstrukcje marsjańskie również muszą być znacznie bardziej zaawansowane niż te, których obecnie używamy na Ziemi. Ponadto będziemy musieli martwić się wpływem atmosfery, która składa się głównie z dwutlenku węgla. Wpływ CO2 na materiały używane w budownictwie nie są jeszcze dobrze poznane. Jak takie budynki będą się zachowywać w różnych warunkach pogodowych na Marsie?
Struktury marsjańskich budynków muszą być nie tylko hermetyczne, jak wspomnieliśmy, ze względu na różny skład atmosfery wewnątrz i na zewnątrz, ale także muszą wytrzymywać różnicę ciśnień spowodowaną bardzo słabą atmosferą tej planety. Niezbędna będzie również bardzo dobra izolacja termiczna. Według naszych standardów Mars jest planetą bardzo zimną. Rekordowo niska temperatura na Ziemi, którą obserwuje się na Antarktydzie, wynosi -89,2 stopni Celsjusza, ale jest to codzienne zjawisko na Czerwonej Planecie. Tak więc w najkorzystniejszych warunkach latem, po stronie dziennej, powietrze ogrzewa się do 20°С, ale w zimowe noce temperatura może osiągnąć -125°С, a na biegunach -170°С. Oznacza to, że rekordowo niska temperatura na Ziemi dla Marsa jest prawie gorąca. Powszechne są tam również burze.
Oznacza to, że atmosfera Marsa zawiera niespodzianki, ale to nie wszystko. Siła grawitacji na Czerwonej Planecie stanowi tylko jedną trzecią grawitacji Ziemi. Dlatego np. 70-kilogramowy człowiek na Marsie ważyłby około 26 kg (do 40 kg bliżej biegunów). Być może byłoby to dla niego wielką zaletą na przykład podczas codziennych czynności. Ale ten bieg wydarzeń ma dwie strony. Tak, możemy powiedzieć, że tam na przykład osoba będzie znacznie silniejsza niż na Ziemi. On mógłby z łatwością podnosić obiekty, które na naszej planecie nie mogły by się nawet poruszać. Niestety, wpływ tak niskiej grawitacji na organizm ludzki w dłuższej perspektywie nie jest do końca poznany. Wiadomo już, że spadek grawitacji powoduje między innymi utratę gęstości mineralnej kości, dystrofię mięśniową, zmniejszenie masy mięśniowej, niewyraźne widzenie oraz zanik układu sercowo-naczyniowego. Co jeszcze nam grozi, dowiemy się z czasem. Czy będą to pozytywne zmiany? Czy ludzkie ciało wytrzyma bieg wydarzeń? Jest więcej pytań niż odpowiedzi, przynajmniej na dzień dzisiejszy.
Na przykład, zanim kolonia będzie mogła się replikować, musimy mieć pewność, że ludzki embrion może rozwinąć się w zdrowego dorosłego człowieka w warunkach marsjańskiej grawitacji i przy odpowiedniej osłonie przed promieniowaniem. Być może rasa ludzka na Marsie będzie musiała jakoś zmutować, przystosować się do środowiska. Nie wiadomo jeszcze, czy taki gatunek w ogóle może tam przetrwać. Ponieważ mówimy konkretnie o kolonizacji, należy to wziąć pod uwagę. To znacznie bardziej złożona i kontrowersyjna kwestia. Wracając do marsjańskich budynków, niska grawitacja wymusi, przynajmniej częściowo, użycie stref, które generują poziom grawitacji podobny do ziemskiego. Choć w tej chwili trudno powiedzieć, czy będzie to np. wirowanie pewnego typu, czy też zupełnie inne rozwiązanie.
Atmosfera Marsa sugeruje również inny, jeszcze bardziej niebezpieczny aspekt. Ze względu na małą gęstość praktycznie nie chroni przed promieniowaniem kosmicznym ani wiatrem słonecznym. Na Ziemi magnetosfera chroni nas również przed wiatrem słonecznym, a Mars ma znacznie słabszą warstwę magnetosfery niż nasza planeta, więc problem się mnoży. I to nie wszystko.
Ponieważ Mars nie ma wystarczająco silnego pola magnetycznego, to w połączeniu ze wspomnianą już cienką warstwą atmosfery pojawia się globalny problem – znacznie więcej promieniowania jonizującego dociera do powierzchni Marsa niż na Ziemi. Na samej orbicie Marsa, według obliczeń wykonanych przez sondę Mars Odyssey przy użyciu instrumentów MARIE, poziom szkodliwego promieniowania jest około 2,5 razy wyższy niż na orbitującej wokół Ziemi stacji kosmicznej ISS. Oznacza to, że pod wpływem tego promieniowania (na orbicie), za trzy lata człowiek doświadczy niebezpiecznego zbliżenia się do granic bezpieczeństwa zatwierdzonych przez NASA. Należy o tym pamiętać. Nie ma jeszcze informacji, jak myślą sobie z tym radzić i jakich środków użyć.
Eksplozje protonów wywołane burzami słonecznymi, tzw. rozbłyski słoneczne i koronalne wyrzuty masy, mogą być szczególnie niebezpieczne nie tylko na orbicie Marsa, ale także dla kolonizatorów, którzy będą żyli bezpośrednio na powierzchni. Podczas szczególnie silnych podmuchów kosmicznego wiatru ekspozycja może być śmiertelna w ciągu kilku godzin.
Dlatego wszystkie konstrukcje, których użylibyśmy na Marsie, muszą być nie tylko uszczelnione, wytrzymać spadki ciśnień, być wyposażone w urządzenia generujące tlen i pompy utrzymujące odpowiednie ciśnienie wewnątrz, ale muszą też skutecznie chronić ludzi w nich mieszkających przed wiatrem słonecznym i promieniowaniem jonizującym. Oznacza to, że oni powinny być rzeczywiście rodzajem zamkniętego mikrośrodowiska, w którym utrzymywane są warunki niezbędne do życia człowieka. Ponadto należałoby je również prawidłowo umieścić. Dlatego konieczne będzie wcześniejsze dokładne odwzorowanie powierzchni Marsa, naturalnych schronień, temperatury, pogody i promieniowania słonecznego.
Już teraz projektanci i inżynierowie stają przed szeregiem wyzwań i problemów. Co więcej, najwyraźniej przynajmniej pierwsze struktury marsjańskie powinny zostać zbudowane na Ziemi i dopiero potem przetransportowane na Czerwoną Planetę. Dokładniej, gotowe części takich konstrukcji, schronów, laboratoriów itp. należy przetransportować na Marsa. Taki transport generuje dodatkowe koszty związane nie tyle z samymi budynkami, co przede wszystkim z ich wysłaniem na inną planetę, czyli musimy rozwiązać także finansową stronę tego ogromnego problemu.
Kolejną kwestią związaną z atmosferą, magnetosferą i polem magnetycznym Marsa, a raczej z ich praktycznym brakiem, jest ochrona elektroniki niezbędnej do misji marsjańskiej, a tym bardziej do kolonizacji, a przynajmniej prób zasiedlenia planety. W poprzednich misjach używano znacznie mniej wyrafinowanej elektroniki niż ta, którą każdy z nas ma dzisiaj.
Systemy działające w sondach były na poziomie technologicznym lat 90. Ale nie tylko dlatego, że praca nad jedną misją trwa wiele lat, a konstrukcja sprzętu staje się w tym czasie tak przestarzała, ale także dlatego, że tego typu elektronika znacznie lepiej wytrzymuje warunki marsjańskie (w szczególności poziom promieniowania) niż nowoczesne, bardziej zaawansowane , ale także znacznie bardziej wrażliwe technologie. Są również znacznie lepiej przetestowane i wyregulowane, dzięki czemu mogą zagwarantować poziom niezawodności wymagany do ukończenia misji. Ale dla ludzkiej załogi sprzęt sprzed 20 czy 30 lat może nie być wystarczająco wygodny nawet do podstawowych zadań. Ponadto taki sprzęt z pewnością będzie miał zbyt małą moc obliczeniową wymaganą do eksploracji planety. Nie należy zapominać, że życie na Marsie nie ogranicza się tylko do życia na Marsie, konieczne jest także prowadzenie prac badawczych, eksperymentów naukowych i technologicznych.
Dodatkowym, choć nie do końca zrozumiałym zagrożeniem jest również sama powierzchnia Marsa. Mowa o kurzu marsjańskim, którego cząsteczki są niezwykle małe, ostre i szorstkie. W połączeniu z elektrycznością statyczną, która sprawia, że przylega do wszystkiego, pojawia się inny problem. Pył marsjański może stanowić prawdziwy problem dla związków chemicznych, takich jak skafandry. Pył księżycowy, którego cząstki, nawiasem mówiąc, nie są tak ostre jak pył marsjański, już doprowadził do poważnych trudności w misjach księżycowych Apollo. Spowodowało to między innymi błędne odczyty, zapychanie się sprzętu, problemy z regulacją temperatury niektórych przyrządów oraz uszkodzenie uszczelek. Czasami urządzenia były całkowicie niesprawne. Na powierzchni Księżyca jest mnóstwo złomu z takich uszkodzonych urządzeń. Zostały po prostu pozostawione na powierzchni satelity, ponieważ nie można już tego wszystkiego naprawić.
Wróćmy na powierzchnię Czerwonej Planety. Burze piaskowe obecne na tej planecie mogą również stać się problemem dla utrzymania życia kolonizatorów na Marsie. Chociaż rzadkie, mogą pokryć nawet całą powierzchnię Marsa. Może to nie tylko blokować przedostawanie się promieni słonecznych do np. instalacji fotowoltaicznych, może powodować problemy z zasilaniem, ale także utrudniać komunikację.
Sygnał wysyłany z Marsa na Ziemię dociera do niego w około 3,5 minuty, więc odpowiedź na pytanie postawione w najkorzystniejszych warunkach otrzymamy w ciągu 7 minut, i to dopiero wtedy, gdy planety będą najbliżej siebie. Gdy znajdują się w maksymalnej odległości od siebie, proces ten potrwa osiem razy dłużej. Jeszcze gorzej będzie, gdy planety będą po przeciwnych stronach Słońca. Wtedy komunikacja będzie całkowicie niemożliwa. Burze piaskowe mogą też stanowić bezpośrednie zagrożenie np. dla technologii, ponieważ uderzenia piasku w Marsa są znacznie bardziej niebezpieczne niż nawet najsilniejsze wiatry czy huragany na Ziemi.
Jeśli już zaczęliśmy mówić o sprzęcie potrzebnym do pracy na Marsie, to nasuwa się pytanie: „A co jeśli taki sprzęt się zepsuje?” Tutaj ponownie znajdujemy się w obszarze szeroko rozumianego problemu logistyki i zaopatrzenia. Aby skutecznie funkcjonować na Marsie, będziesz musiał przywieźć części zamienne do wszystkiego, co zostanie dostarczone na Marsa, a sprzętu będzie dużo.
Musisz także zabrać wystarczające zapasy żywności. Nawet w przypadku najkrótszej misji, czyli około 2 lat, w praktyce niemożliwe jest zabranie z Ziemi wystarczających zapasów żywności i wody. Oznacza to znaczny wzrost kosztów takiego wyjazdu. Wystarczy policzyć, ile każdy z nas spożywa w ciągu jednego dnia, pomnożyć przez 2 lata i … dodać tutaj czas podróży, czyli kolejne półtora roku, bo uczestnicy muszą coś zjeść i wypić podczas lotu.
W końcu należy ponownie pomnożyć tę liczbę przez liczbę członków załogi. W praktyce misja na Marsa nie może być wykonywana samodzielnie z tego prostego powodu, że konieczne jest wykonywanie zadań wymagających specjalnej wiedzy lub umiejętności. Jedna osoba nie może być ekspertem we wszystkim. Nie można być jednocześnie wysoko wykwalifikowanym pilotem, astrofizykiem, astrobiologiem, specjalistą od budownictwa itp. Jedna osoba nie może wypełnić takiej misji również z powodów psychologicznych. 3,5 roku samotności w kosmosie i na obcej planecie poważnie wpłynęłoby na psychikę nawet najbardziej wytrwałej osoby. Dlatego zapasy, które wystarczyłyby na udaną misję na Marsa, nawet krótką, nie mogą być po prostu zabrane z Ziemi.
Jeśli jedzenia i wody nie da się zapakować do statku, którym polecimy na Marsa (i to już w tej chwili stwarza nam problemy, choć projekt Starship, który realizuje SpaceX, budzi pewne nadzieje na ich rozwiązanie), wtedy to wszystko koloniści będą musieli jakoś wytworzyć lokalnie. Co zaskakujące, może w tym pomóc skład atmosfery marsjańskiej. Chociaż to tylko przypuszczenie, może zadziałać. Faktem jest, że jak napisałem powyżej, atmosfera Marsa składa się głównie z dwutlenku węgla, a ciśnienie cząstkowe na samej powierzchni planety, czyli tam, gdzie rosną rośliny, jest 52 razy większe niż na Ziemi, co daje prawdziwą nadzieję na ich pomyślną uprawę.
Ta sama sytuacja jest z wodą. Wprawdzie jest na Marsie, ale jak dotąd odkryto tylko jej obecność. W praktyce woda może być niedostępna dla członków misji marsjańskiej, ponieważ jest uwięziona w skałach. Owszem, nowoczesna wiedza i rozwiązania umożliwiają przywrócenie wody, ale wydaje się, że nie wystarczy do życia na Marsie. Musimy pamiętać, że woda musi znajdować się w stałym, zamkniętym cyklu, obejmującym wszystkie aspekty życia na Marsie. Nikt nie będzie miał prawa używać jej bezmyślnie, gdyż zagroziłoby to samemu procesowi przetrwania kolonialistów. Dlatego jedynym długoterminowym rozwiązaniem jest skuteczna metoda wydobywania wody już istniejącej na Marsie i odpowiednie dostosowanie jej do potrzeb kolonizatorów i konserwacji sprzętu.
Podobne pytanie pojawia się w przypadku paliwa. Jeśli chcemy stale przemieszczać się między Ziemią a Marsem, musimy nauczyć się od razu pozyskiwać niezbędne paliwo. Pozwoliłoby to zaoszczędzić pieniądze na samej misji i zwiększyć szanse powrotu na Ziemię, jeśli to konieczne. A na Marsie trzeba jakoś się poruszać podczas eksploracji planety i życia na niej. Transport paliwa z Ziemi jest dość drogi. To znowu oznacza wzrost kosztów całej misji, ponieważ paliwo musiałoby być pobierane z około dwukrotną rezerwą. Jednak SpaceX ma już pomysły na rozwiązanie tego problemu i jednocześnie ochronę przed promieniowaniem kosmicznym. Naukowcy z firmy uważają, że ciekły wodór może zapewnić doskonałą ochronę. Ponadto w połączeniu z dwutlenkiem węgla pozyskiwanym z atmosfery Marsa może służyć również jako paliwo do powrotu z Czerwonej Planety.
Te same możliwości trzeba też wykorzystać do produkcji i magazynowania energii elektrycznej niezbędnej do funkcjonowania nawet najprostszej kolonii marsjańskiej, bo na pewno nie będzie można skupić się na jednym źródle, na przykład energii słonecznej, bo przede wszystkim tam jest znacznie mniej energii ze Słońca na Marsie. Tak więc ogniwa fotowoltaiczne na Ziemi mają stosunek mocy do masy około 40 W/kg, podczas gdy tam jest to około połowa tego, tylko około 17 W/kg. Po drugie, powrót może być opóźniony przez długi czas, na przykład ze względu na wspomniane już burze piaskowe. Na Marsie konieczne byłoby użycie równoległych radioizotopowych generatorów termoelektrycznych, marsjańskiego odpowiednika ziemskiej energii geotermalnej i energii wiatru. Faktem jest, że podczas burz piaskowych prędkość wiatru wzrasta tam do około 30 m/s.
W rzeczywistości lista pytań, wątpliwości i trudności związanych z życiem na Marsie mogłaby być rozważana przez długi czas. A z każdym nowym odkryciem Marsa pojawia się znacznie więcej pytań niż odpowiedzi. Być może w tym artykule dotknęliśmy tylko wierzchołka góry lodowej. Dobra wiadomość jest taka, że naukowcy na całym świecie pracują nie tylko nad odpowiedzią na pytania, ale także nad znalezieniem konkretnych rozwiązań, np. związanych z technologiami pozyskiwania wody czy uprawą roślin na Marsie. Dodatkowo, pierwsi marsjańscy osadnicy zostaną skierowani na dietę wegańską, ponieważ nie bierzemy ze sobą żadnych zwierząt. Chociaż jest możliwe, że kwestia żywności zostanie rozstrzygnięta na podstawie doświadczeń astronautów na ISS. Jedzenie w probówkach przez chwilę może rozwiązać ten problem.
Terraforming Marsa może być odpowiedzią na pytania, ale obecnie tylko w teorii. Naukowcy niemal jednogłośnie zgadzają się, że proces ten powinien rozpocząć się wraz ze wzrostem temperatury planety, co jest niezbędne do uzyskania wyższego ciśnienia atmosferycznego i wody w stanie ciekłym. Pomóc mogą gazy cieplarniane uwięzione w czapach lodowych na biegunach Marsa, ale praktyka terraformowania nie została jeszcze dokładnie zaplanowana, a od teorii do praktyki jest jeszcze długa droga.
Nawet SpaceX, znany z radykalnych pomysłów, co do których niektóre kręgi naukowe budzą poważne wątpliwości, nazywa terraformowanie technologii science fiction. Ale możesz spróbować. Być może aby terraformować Marsa, nie będzie konieczne wykonywanie w pierwszej kolejności misji załogowych, ale zastąpienie ich np. autonomicznymi urządzeniami, które zrobią to za nas. Ludzie będą mogli podróżować na planetę przygotowaną przed ich przybyciem. Jednak przynajmniej na razie są to tylko niejasne przypuszczenia, choć bez wątpienia taki pomysł zakorzenił się już w umysłach przynajmniej pewnej liczby osób.
Tak czy inaczej, idea lotu i późniejsza kolonizacja Marsa podbiła już serca i umysły wielu naukowców, inżynierów i badaczy. Prace idą pełną parą, trwają eksperymenty, opracowywane są plany, trwa rozwój powierzchni Czerwonej Planety. Codziennie pojawiają się nowe odkrycia. Kto wie, może to, co teraz wydaje się science fiction, stanie się rzeczywistością za kilka lat. Sam lot na Marsa będzie powszechny. Musisz tylko wierzyć i nie przestawać marzyć, eksperymentować i krok po kroku do celu.
Leave a Reply