Categories: Słuchawki

Recenzja Sennheiser MOMENTUM 4 Wireless: Te słuchawki sprawiły, że zmieniłem swoje upodobania

Od dłuższego czasu używam wyłącznie słuchawek dousznych, czasami dokanałowych. Przyzwyczaiłem się do takich słuchawek na tyle, że — można powiedzieć — całkowicie zapomniałem o istnieniu tych nausznych. Sennheiser MOMENTUM 4 Wireless przypomniały mi o tego typu rozwiązaniach. Przygoda z najnowsza generacją Sennheiser MOMENTUM była pełna niezwykłych przeżyć i swego rodzaju odkryć, którymi podzielę się z wami w tej recenzji.

Czytaj także: Test TWS słuchawek OnePlus Buds Pro 2: Uniwersalny flagowiec

Specyfikacja techniczna Sennheiser MOMENTUM 4 Wireless

  • Budowa słuchawek: nauszne, zamknięte
  • Pasmo przenoszenia: 6 ~ 22000 Hz
  • Przetworniki: 42 mm
  • Bluetooth: 5.2
  • Kodeki: AAC / SBC / A2DP / HFP / AVRCP / aptX / aptX Adaptive
  • Redukcja szumów: ANC + potrójny mikrofon z kostnym czujnikiem głosu
  • Czułość słuchawek: 106 dB
  • Pojemność baterii: wbudowany akumulator 700 mAh
  • Czas pracy: do 60 h (przy włączonym ANC)
  • Czas ładowania: ok. 2h
  • 5 min ładowania = 4h pracy
  • 10 min ładowania = 6h pracy
  • Złącza: Minijack 3.5 mm – 2.5 mm – 1 szt.; USB typu-C – 1 szt.
  • Waga: 293 g
  • Odporność na wodę i pyl: IP54 (słuchawki)
  • Cena: od 1169 zł

Bogaty zestaw Sennheiser MOMENTUM 4 Wireless

Zacznijmy prosto z mostu od tego, co dostaniemy w pudełku. Z dwóch powodów — po pierwsze, to będzie odpowiednia rozgrzewka przed wszystkimi fajnymi rzeczami, które nas czekają, a po drugie, same dołączane akcesoria robią niezłe wrażenia.

Całość dostajemy w zgrabnym materiałowym futerale ochronnym, a ten zawiera słuchawki, kabel ładowania USB typu-C, kabel audio 3.5 do 2.5 mm (szkoda, że ta druga końcówka to 2.5 mm), adapter samolotowy oraz niezbyt dużo papierologii, dla której w etui przewidziana jest oddzielna kieszeń. Kable z zestawu mają 1.5 m długości każdy.

Swoją drogą, o ile w przypadku tego od ładowania mi to nie przeszkadzało, bo mam sporo innych kabli USB w domu, to ten audio mógłby być ciut dłuższy, ponieważ w przypadku mojego, postawionego trochę dalej laptopa, musiał cały czas być w napięciu, co przekładało się na niski komfort użytkowania. Jednak nie zważywszy na ten mały mankament, zestaw uważam za bardzo bogaty i godny słuchawek z tego przedziału cenowego.

Wygląd Sennheiser MOMENTUM 4 — słuchawki jak każde inne

Poprzednik MOMENTUM 3 wyglądał nietypowo, zauważalna była inspiracja motywami retro w połączeniu z kreatywnym designem.

Sennheiser Momentum 3 wireless

Obecna generacja — MOMENTUM 4 — to słuchawki jak wiele innych na rynku. Jeśli zamkniemy oczy i podotykamy je w różnych miejscach, to jedynie materiałowa góra pałąka zdradzi nam, że mamy do czynienia z najnowszym modelem Sennheiser. A jeśli oczy otworzymy, to jest duża szansa, że pomylimy ten model z którymś od konkurencji. Czy, nazwijmy to, unifikacja wyglądu jest czymś złym? Mi osobiście „niewyróżniający się” design nie przeszkadzał, tym bardziej, że wspomniany przed chwilą pałąk wygląda całkiem ciekawie w wersji szaro-białej.

Dziękuję koleżance Oldze za zdjęcia, jest ładniejsza niż ja :)

Do wspomnianych jasnych kolorów warto dorzucić wersję czarną (albo, mówiąc bardziej precyzyjnie, czarno-szarą), która w pierwszej kolejności mniej przypadła mi do gustu, ale która nadal wielu się spodoba ze względu na to, że jest bardziej klasycznym czy też konserwatywnym połączeniem kolorystycznym.

Jeśli chodzi o materiały, z których zostały wykonane Sennheiser MOMENTUM 4, to same słuchawki są z matowego plastiku, na którym nie tak łatwo będzie zauważyć odciski palców (co niewątpliwie jest dużym plusem), pałąk jest połączeniem a la silikonu na dole i tkaniny na górze, natomiast same nauszniki są zrobione ze sztucznej skóry.

Wygoda użytkowania MOMENTUM 4

W porównaniu do poprzedniej generacji, która ważyła nie jakoś dużo, bo 305 g, obecny model MOMENTUM 4 ma wagę zaledwie 293 g i chociaż na papierze ta różnica wydaje się być minimalną, to w rzeczywistości te słuchawki są niczym leciutkie piórko. Parę razy zakładałem je z myślą odbycia dłuższych sesji muzyczno-podcastowych i za każdym razem zapominałem, że coś mam na głowie w przeciwieństwie do moich słuchawek gamingowych, po których szyja zaczyna boleć już podczas 2 godziny noszenia.

Dodatkowym atutem jest konstrukcja nauszników, która pozwala obracać je w czterech kierunkach, co sprawia, że łatwo będzie je dopasować do kształtu naszych uszu i głowy. I chociaż ten model nie składa się tak, jak potrafią to inne modele, to na korzyść tych słuchawek świadczy fakt, że nauszniki można obrócić na 180 stopni w jedną lub drugą stronę, co sprawia, że wygodnie się je trzyma na szyi, biurku lub w futerale.

Czytaj także: Recenzja bezprzewodowych słuchawek Sennheiser HD 450BT. Kto to w ogóle kupuje?!

Sterowanie Sennheiser MOMENTUM 4

Oprócz wejść USB oraz minijack 2.5 mm na obudowie znajdziemy jeden przycisk fizyczny wraz z diodami poziomu naładowania/parowania. Jak można się domyślić, przycisk służy do włączenia i wyłączenia Sennheiser MOMENTUM 4. Ma jednak jeszcze jedną, jak dla mnie bardzo ważną, funkcjonalność — za jego pomocą można wyciszyć mikrofon podczas rozmów telefonicznych.

Reszta sterowania odbywa się za pomocą panelu dotykowego znajdującego się na prawej muszli słuchawek. W skrócie za pomocą pojedynczych/serii tapnięć, przetrzymania palca na panelu oraz przeciągnięć jednym palcem od centrum do lewej lub prawej krawędzi a także od dołu do góry i na odwrót możemy sterować muzyką, głośnością oraz połączeniami. Natomiast gesty uszczypnięcia oraz rozszerzania dwoma palcami pozwolą nam na włączenie/przełączenie trybów aktywnej redukcji szumów oraz przezroczystości. Jest tego trochę, dlatego producent dołączył bardzo przejrzystą skróconą instrukcję obsługi gestów do etui słuchawek.

Chciałbym dodatkowo zaznaczyć, że panel dotykowy jest odpowiednio czuły — czyli nie aż tak bardzo, że każde lekkie przypadkowe dotknięcie będzie skutkowało irytującym spauzowaniem lub inną czynnością, ale też dosyć czuły, żeby szybko i nieomyłkowo reagować na nasze polecenia w postaci gestów i tapnięć. Sterowanie odbywa się na tyle płynnie, że, jako osoba, która od bardzo dawna korzysta z małych słuchawek dousznych/dokanałowych, byłem pozytywnie zaskoczony, że samo przełączanie utworów, ich pauzowanie i wznawianie, a także regulacja głośności może sprawiać tyle frajdy. Szacun dla Senngeiser i ich najnowszych MOMENTUM 4.

Czytaj także: Recenzja słuchawek HUAWEI FreeBuds Pro 2: miłość od pierwszego dotyku

Aplikacja Smart Control i jej możliwości w połączeniu z MOMENTUM 4

W dzisiejszych czasach chyba żadne droższe słuchawki bezprzewodowe nie obchodzą się bez dedykowanej aplikacji mobilnej. Sennheiser MOMENTUM 4 w tym przypadku nie są wyjątkiem. Zobaczmy zatem, czy aplikacja Smart Control będzie miała w zanadrzu kilka fajnych funkcjonalności. Na wstępie jednak nadmienię, że na chwilę napisania tej recenzji nie jest ona dostępna w polskiej wersji językowej.

Parowanie za pomocą aplikacji odbywa się w bardzo łatwy i szybki sposób, chociaż w tym przypadku zauważyłem jednego niewpływającego na jakość użytkowania, ale irytującego buga. Po każdorazowym zamknięciu lub zmianie aplikacji na inną i ponownym powrocie do Smart Control w kafelku z naszymi MOMENTUM 4 zobaczymy napis „Connecting…” wraz z kręcącym się kółkiem; przy czym słuchawki mimo to będą ciągle sparowane a — jeśli w tym czasie będziemy cokolwiek słuchać — odtwarzanie się nie przerwie. Natomiast, kiedy już ujrzymy wymarzone „Connected”, to po wejściu w menu sterowania słuchawkami, przez kolejne kilka sekund poziom naładowania będzie wyświetlany jako 0%, po czym nagle wróci do odpowiedniego poziomu, na przykład 90%.

Na marginesie, 90% jako przykład wybrałem nie przypadkowo, bowiem, w moim odczuciu, słuchawki bardzo szybko schodzą do tego poziomu naładowania, po czym, jak na moje oko, całą wieczność pozostają na tym właśnie wskaźniku. Ciekawe, czy to kolejny bug, czy rzeczywiście tak właśnie działa bateria w tych słuchawkach.

Wracamy do funkcjonalności Sennheiser MOMENTUM 4 dostępnych w aplikacji Smart Control. Możemy tu zarządzać połączonymi urządzeniami — klikając w ten punkt menu, możemy rozłączyć aktualnie sparowane urządzenie, przełączyć się na inne lub usunąć odpowiedni sprzęt z listy sparowanych.

W aplikacji jest dostępny prosty equalizer na 3 suwaki, po zmianie których można dodać utworzoną konfiguracji do listy preinstalowanych. Oddzielnie w equalizerze są dwa przyciski: „Bass Boost” (swoją drogą w moim odczuciu bass brzmi bardziej mięsiście bez tej opcji) oraz „Podcast” służący do zwiększenia wyrazistości głosu. Jeśli chodzi o zaproponowane przez Sennheiser presety, to żaden z nich mi nie dopasował niezależnie od odsłuchiwanego materiału dźwiękowego, więc finalnie pozostałem na tych domyślnych pozycjach suwaków.

Następnie mamy opcje Sound Check oraz Sound Zones. Pierwsza z nich pozwala na skanowanie i dopasowanie dźwięku do naszych uszu, natomiast druga włącza odpowiednie ustawienia słuchawek w zależności od naszej obecnej lokalizacji. I w tym miejscu warto nadmienić, że niektóre z funkcjonalności, jak na przykład Sound Check, będą dostępne tylko po zalogowaniu się do konta Sennheiser.

Dotarliśmy do opcji, która dla niektórych jest nawet ważniejsza od samej jakości dźwięku w słuchawkach. Aktywną redukcję szumów oraz tryb przezroczystości w przypadku MOMENTUM 4 można dopasować dość elastycznie za pomocą obecnego w tym punkcie menu suwaka. Producent również dodał przycisk „Adaptive”, który zrobi całą robotę za nas, dostosowując ANC do aktualnego poziomu hałasu dookoła. Opcja „Wind Noise Reduction” ma trzy poziomy: OFF, Auto oraz Max, a do tego, w przypadku trybu przezroczystości, możemy aktywować tzw. „Auto pause”, który sprawi, że po włączeniu tegoż trybu „Transparency” odtwarzanie automatycznie zostanie wstrzymane.

W dodatku mamy opcję „Sidetone” przeznaczoną do połączeń telefonicznych — pozwala ona usłyszeć własny głos, żeby rozmowy odbywały się w bardziej naturalny sposób, a przechodnie na ulicy nie oglądali się na krzyczącego przed siebie wariata, czyli nas.

Natomiast w ustawieniach samej aplikacji Smart Control znajdziemy funkcje „Comfort Call”, która sprawia, że połączenia telefonicznie brzmią bardziej naturalnie; „On-head Detection” oraz „Smart Pause”, które, jak same nazwy wskazują, odpowiadają za wykrywanie pozycji słuchawek i przełączają je w odpowiedni tryb, lub pauzują odtwarzanie, jeśli są one zdjęte; a także „Auto Power Off”, opcję, która ma na celu zaoszczędzić baterię, włączając tryb czuwania po określonym czasie bezczynności (czas ten można oddzielnie dopasować).

Za pomocą aplikacji możemy również zaktualizować i zresetować nasze MOMENTUM 4, a także zapoznać się z czymś w stylu newsfeedu Sennheiser, klikając w przycisk Discover, który ukaże naszym oczom ostatnie artykuły i wiadomości producenta.

W trakcie pisania tej recenzji aplikacja Smart Control dostała kolejną aktualizację do wersji 4.3.0, która miała wprowadzić kilka ciekawych funkcji dla modelu MOMENTUM 4 (między innymi equalizer na 5 suwaków), jednak, aby te funkcje były dostępne, same słuchawki również trzeba było zaktualizować do wersji 2.13.18. Jednak moje MOMENTUM 4 nigdy tej wersji firmware się nie doczekały.

Kolejny błąd oprogramowania czy aktualizacja klasycznie jest udostępniana stopniowo w zależności od regionu i niektóre kraje po prostu są na końcu tej listy?

Czytaj także: Recenzja Xiaomi Buds 4 Pro: Świetny dźwięk i wysokiej jakości ANC

Jakość dźwięku

Pamiętacie, jak na początku wspomniałem, że od designu MOMENTUM 4 wieje masowością? To samo mogę powiedzieć o dźwięku. Nie jest on jakimś audiofilskim odkryciem, natomiast z pewnością jest w stanie zadowolić sporą grupę odbiorców. Średnie tony są mocną stroną tego modelu, bowiem są zbliżone do tego, jak chciałoby się, żeby brzmiały w każdych słuchawkach. Niskie, tak jak już pisałem w przypadku opcji Bass Boost, brzmią bardzo przyjemnie, nie za mocno, nie są szarpane i zanieczyszczone. O wysokich tonach nic zbytnio nie powiem, ale wiadomo, że gdzieś musi być to najsłabsze ogniwo.

Można by się kłócić, że za cenę, za którą można kupić te słuchawki, chciałoby się więcej, a dźwięk nie zawsze jest taki soczysty, jak tego oczekujemy, ale to wciąż jest brzmienie, którego przyjemnie się słucha nawet podczas dłuższych sesji z tymi słuchawkami. W tym momencie warto nadmienić, że Sennheiser MOMENTUM 4 są wyposażone w 42 mm przetworniki oraz obsługują całą paletę niezbędnych kodeków — AAC, SBC, A2DP, HFP, AVRCP, aptX oraz aptX Adaptive w porównaniu do 3 generacji, która obsługiwała jedynie aptX Low Latency. Połączenie w tych słuchawkach jest nawiązywane za pomocą Bluetooth 5.2, za co po raz kolejny można pochwalić producenta.

Jak na moje ucho słuchawki jednakowo brzmią zarówno po kablu, jak i poprzez Bluetooth. Pozostaje pytanie, czy to inżynierowie Sennheiser tak dobrze popracowali nad połączeniem bezprzewodowym, czy kabel jest tak przeciętnej jakości, że jest na tym samym poziomie, co łącze Bluetooth. Testowałem MOMENTUM 4 na różnych sprzętach i wynik za każdym razem był podobny, więc wykluczamy z tego równania kwestię urządzenia, z którym łączymy słuchawki jednym i drugim sposobem.

ANC oraz tryb przezroczystości

Dwa słowa do dodania odnoście wspomnianych już wcześniej opcji. Aktywna redukcja szumów działa na tyle skutecznie, że pozwala nam na delektowanie się muzyką i innymi materiałami dźwiękowymi w warunkach z naprawdę wysokim poziomem hałasu. Jak mówią w sieci, nie jest to najlepszy ANC na rynku, ale w mojej opinii przyczepić się pod tym kątem do MOMENTUM 4 może tylko najbardziej wybredny fan wyciszenia otoczenia. Warto pamiętać o tym, że są to słuchawki, które dodatkowo pozwalają na pasywną redukcję szumów, więc ponownie, poziom tej funkcjonalności jest naprawdę satysfakcjonujący.

Jeśli zaś chodzi o tryb przezroczystości, to działa on równie dobrze, co ANC. Rozmawiając na żywo z przypadkowo spotkanymi na ulicy kolegami i robiąc zakupy w sklepie, nie odczułem zbytniego dyskomfortu komunikacyjnego, a z tyłu głowy nie miałem natrętnych myśli, że mogę czegoś nie usłyszeć, mając te słuchawki na uszach.

Mikrofon i rozmowy telefoniczne

O ile dla kogoś idée fixe w słuchawkach jest dźwięk lub opisana wyżej ANC, to dla mnie tym bardzo ważnym punktem jest mikrofon. Sennheiser MOMENTUM 4 ma ich 4, po 2 w każdym nauszniku.

Działają one bardzo przyzwoicie jak na TWS słuchawki zarówno w warunkach pokojowych, jak i na ruchliwej ulicy, skutecznie redukując wszystkie szumy w tle. Jednym słowem mikrofony w tych słuchawkach mi się spodobały, a moi współrozmówcy nigdy nie narzekali, że mnie nie słychać lub że końcówki moich fraz są ucinane.

Czytaj także: Recenzja słuchawek OPPO Enco X2: Czy dźwięk jest najważniejszy?

Bateria i czas pracy Sennheiser MOMENTUM 4 Wireless

Przed nami jeden z rekordzistów — do 60 h przy włączonym ANC na średniej głośności (sparowane z iPhone) według producenta, to co najmniej kilka razy dłużej, niż w MOMENTUM 3 (ok. 20 h), Sony WH-1000XM5 (ok. 30 h) lub zbliżonych modelach Bose.

Zapytacie mnie, czy udało mi się powtórzyć ten wynik? Podobny — tak, bo na oko ponad 50 h, a zatem i tak niesamowicie dobrze. A nawet jeśli wam się te słuchawki zdążą kiedykolwiek rozładować, zanim dotrzecie do gniazda zasilania, pamiętajcie, że w zestawie jest kabel audio, który nie pozwoli, żeby wasza ulubiona nuta przestała grać.

Pojemność akumulatora w tych słuchawkach to 700 mAh, ale ciężko jest ocenić, czy Sennheiser MOMENTUM 4 grają tak długo, ponieważ bateria jest duża, czy dlatego, że producent zadbał o ich optymalizację i odpowiedni soft.

Warto natomiast wspomnieć, że słuchawki obsługują szybkie ładowanie i w 5 minut zapewnimy sobie ok. 4 h pracy, natomiast po 10 minutach ładowania — ok. 6 h. Całość ładowania od zera potrwa ok. 2 godziny, więc nie jakoś przesadnie długo.

Podsumowanie

Zalety Sennheiser MOMENTUM 4

Są to bezkonkurencyjne słuchawki pod względem czasu pracy, a w dodatku posiadają szybkie ładowanie. Są lekkie, zgrabne, przyjemne w dotyku i noszeniu. Sterowanie jest niezwykle komfortowe, trafiło w moje oczekiwania, a nawet je pobiło. To, o czym nie wspomniałem, a co uważam za kolejną zaletę, to czujnik położenia słuchawek.

Autopauzowanie działa niemal natychmiastowo po zdjęciu MOMENTUM 4 i tak samo błyskawicznie odtwarzanie jest wznawiane po ich ponownym założeniu. Tak dobrych czujników chyba dawno nie spotkałem. ANC i tryb przezroczystości też są w stanie zadowolić wszystkich tych, kto często i długo przebywają w otoczeniu pełnym hałasów.

Mikrofon to jest coś, na co zwracam uwagę niemal w pierwszej kolejności i w przypadku tego modelu jestem w stanie powiedzieć, że nie mam się czego czepić. A na domiar dobrego dość dużo konfiguracyjnych możliwości daje dedykowana aplikacja Smart Control.

Wady Sennheiser MOMENTUM 4

Można powiedzieć, że te słuchawki dogodzą każdemu oprócz audiofilów. Największą, o ile nie jedyną, wadą jest dźwięk, który, chociaż nie zrani naszych uszu, to również nie zapadnie w pamięci, jest on po prostu dobry, żeby nie mówić standardowy. Ale czy to wystarczy? Kwestia jeszcze bardziej subiektywna — wygląd, który stety albo niestety „kopiuje” niektóre inne modele na rynku, nie ma w sobie tego smaczku, który miały chociażby MOMENTUM 3. Finalnie 2.5 mm na końcówce kabla audio to dla mnie niezrozumiałe odejście od standardów i ogólnej unifikacji. Długość tegoż kabla audio też mogłaby być nieco większa.

Werdykt

Słuchawki Sennheiser MOMENTUM 4 we wszystkim są dobre, w niektórych kwestiach nawet niesamowicie dobre lub niemal idealne, jednak za cenę liczącą ok. 1 200 zł nie sprostały moim oczekiwaniom pod względem dźwięku. Ponownie, nie jest to dźwięk jakiś kiepski albo źle skalibrowany z fabryki. Jest po prostu mocno OK lub mocno dobry, ale nic poza tym.

Przy pozostałych zaletach tego modelu dla większości z pewnością będzie wystarczający, a niektórych może nawet zachwycić. Ja również nie zaliczam się do fanatycznych audiofilów, a na dźwięk tak „dużo narzekam” wyłącznie na potrzeby tej recenzji, w codziennym użytkowaniu słuchanie czegokolwiek na tych słuchawkach było dla mnie czystą przyjemnością.

A zatem w połączeniu ze wszystkimi pozostałymi zaletami słuchawki Sennheiser MOMENTUM 4 zasługują na ocenę 8/10 ode mnie i niemal bezwarunkowe polecenie dla każdego, kto nie stawia wszystkiego tylko na dźwięk.

Gdzie kupić słuchawki

Czytaj także:

Share
Abraham Wilk

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked*

View Comments

  • Jak zwykle w recenzjach nie wspomnia się o ilości miejsca na ucho w padach nauszników. Bo po co, wszyscy mają przecież takiej samej wielkości uszy... Słuchawki są sprzedawane jako wokółuszne, a tak naprawde będą naciskać na skraje małżowin przeciętnego dorosłego człowieka, co szybko robi się irytujące.

    Cancel reply

    Leave a Reply

    Your email address will not be published. Required fields are marked*

    • No cóż, prawda jest taka, że ​​każdy ma inne uszy i nie wiem, jak to opisać w recenzji. Jaki jest średni rozmiar ucha? Jeśli jest wygodne dla autora, to nie jest faktem, że będzie mi odpowiadać. Najlepszym rozwiązaniem jest udanie się do sklepu i samodzielne przymierzenie słuchawek. Żadna recenzja nie będzie w stanie stwierdzić, czy rozmiar słuchawek jest dla Ciebie odpowiedni.

      Cancel reply

      Leave a Reply

      Your email address will not be published. Required fields are marked*