Chciałem celowo zrobić recenzję tego laptopa, naprawdę. Oczywiście bardzo przyjemnie jest testować modele zarówno za 30 tys., jak i za 60 tys., ale trzeba być realistą i będzie przydatne robienie recenzji laptopów z innej półki cenowej, a nawet przyjemne. Warto przypomnieć sobie, co może zaproponować rynek i bez kosmicznych cen, nie brać pod uwagę to, co teraz jest megapopularne i pożądane. I takim unikatowym modelem będzie ASUS VivoBook S15 M533IA.
Cena mojej konkretnej konfiguracji wynosi plus minus 3500 zł. Są inne opcje, z tym samym korpusem, a nawet w różnych kolorach, krótko mówiąc znacznie więcej możliwości w samym laptopie. Ale wersja z 16 GB pamięci RAM jest dostępna tylko w topowej wersji na Ryzen 7. I tak, niestety pamięć RAM jest odlutowana.
Czytaj także: Recenzja ASUS ZenWiFi AX Mini: System mesh w wersji mini
Opakowanie modelu składa się z samego laptopa, a także ładowarki 45W ze standardową wtyczką do laptopa 4mm.
Cóż, pierwszy plus – kilka trafnych naklejek, które zostały natychmiast wykorzystane.
Wygląd ASUS VivoBook S15 opiszę wyłącznie w odniesieniu do tego konkretnego koloru, zwanego Dreamy White. To jest niby kolor biały, ale z przelewem w róż, z szalonym i zachwycającym przelewem. Tak bardzo, że stał się dla mnie czymś w rodzaju przewodnika mojej recenzji.
VivoBook to generalnie seria ekspresyjna, trochę buntownicza i bardzo artystyczna. A S15 w specyficznym kolorze Dreamy White są wyrazy kobiecości i gustowności.
To, co mi się od razu spodobało, to korpus. A faktem jest, że w całości wykonany z metalu, to tylko jedna z jego zalet. Pierwsze ważne parametry to: przekątna 15,6 cala i grubość 16,1 mm S15 waży 1,8 kg. Detale obudowy są znakomite, a powierzchnia bardzo przyjemna w dotyku.
Ale wkradły się tu nieoczekiwane kłopoty. Laptopa nie da się otworzyć jedną ręką. To drobiazg, ale dla modelu, który jest tak wyrafinowany i elegancki sam w sobie, ten drobiazg powinien być koniecznością. Ale nie, niestety.
Szczerze mówiąc, dzięki ciasnym zawiasom górna część samej pokrywy nie drga w przód iw tył, a luz i uderzenia są praktycznie niezauważalne. Metal zawsze i wszędzie pozostaje metalem. Solidny i niezawodny.
Czytaj także: Osobiste doświadczenie: czy Chromebook do pracy jest dobry?
Dodatkowe urządzenia laptopa to są pary portów USB 2.0, dwóch USB 3.2 Gen1 (typu A i typu C obok siebie), połączonego gniazda audio, HDMI, zasilacza i czytnika kart microSD.
Przykro odkrywać brak pełnowymiarowego czytnika SD w 15-calowym laptopie – zwłaszcza biorąc pod uwagę, że klienci S15 to są kreatywne osoby i na pewno w ich skład wchodzą profesjonalne fotografowie. Ale najwyraźniej specjalnie dla takich odbiorców, ASUS ma ZenBook Flip.
Touchpad jest średniej wielkości i jest wykonany na ocenę 3+. Spełnia swoje funkcje, ale nie warto się spodziewać od niego za dużo. Na nim może być nawet skaner linii papilarnych, ale jest to opcjonalna rzecz. Nie dostałam go, ale trafiłam na wersję laptopa z podświetlanymi klawiszami, co też jest dobre.
Od razu powiem o klawiaturze. Nie podoba mi się, chociaż może ktoś inny będzie z niej zadowolony. Ładnie wygląda, jest podświetlenie, dostępny jest NumPad. I nie było specjalnych eksperymentów z układem.
W tym samym czasie przycisk Enter, z jakiegoś powodu nie rozumiem, ma żółto-zieloną obwódkę. Na początku mi się to podobało. Ale potem zdałam sobie sprawę z tego, że w śnieżnobiałym jogurtowym kolorze ten laptop w ogóle nie pasuje do tego przycisku.
Cóż, pisanie na klawiaturze nie jest zbyt przyjemne. Do szybkiego i krótkiego pisania jest więcej niż odpowiednia. Nie drukowałabym jednak na niej dużych tekstów, gdybym miała wybór.
Tak więc VivoBook S15 na pewno nie zwabi swoim bagażem funkcji profesjonalnych autorów i dziennikarzy. Ale znowu możesz napisać wiadomość na Messengerze/Telegramie, grać w gry bez żadnych problemów.
Czytaj także: Recenzja notebooka ASUS TUF Dash F15 – niezawodny i potężny
Wyświetlacz ASUS VivoBook S15 to 15,6-calowy, IPS, FullHD 16: 9, 60 Hz, z technologią NanoEdge, która zapewnia dość cienką ramkę. Ekran zajmuje 86% przedniego panelu, na górze znajduje się kamera internetowa i mikrofony, które ASUS w ostatnim czasie generalnie się udoskonalili.
Pytanie brzmi: odwzorowanie kolorów – i tutaj mamy około 70% sRGB przy jasności tylko 250 nitów. Jednak odwzorowanie kolorów może osiągnąć 100% dla niektórych modeli, ale jasność, sądząc po recenzjach, nie zawsze sięga nawet 250 nitów, co nie jest zbyt przyjemne (był tam jednak moduł wyświetlacza LP156WFC-SPD1, iż mój egzemplarz go nie ma). Cóż, kąty widzenia – skoro to IPS, to bez żadnych wątpliwości będą wynosiły 178 stopni bez blaknięcia.
Wypełnienie S15 M533IA obejmuje AMD Ryzen 7 4700U ze zintegrowanym rdzeniem wideo Radeon, a także 16 GB rozpakowanej pamięci RAM (ale w trybie dwukanałowym) i dysk PCIe 512 GB. Ten ostatni, można udoskonalić i to jest fajne.
Jeśli chodzi o procesor, powiem, że jest ośmiordzeniowy o częstotliwości Boost do 4,1 GHz, podstawowej częstotliwości tylko 2 GHz i pamięci podręcznej L3 o wielkości 8 MB. Laptop ma średnią TDP na poziomie 15 W, a dzięki architekturze rdzenia Zen 2 procesor jest niesamowity. Chociaż w porównaniu, powiedzmy z Core i7 generacji Tiger Lake przegrywa w tych samych parametrach, a rdzeń wideo jest trochę gorszy.
Przykładowo w CS: GO w FullHD i maksymalnych ustawieniach mamy średnio 40 FPS dla AMD i 60+ dla Intela. Ale musisz zrozumieć, że 4700U to procesor budżetowy, który pragnie stać się średnio budżetowy. A pre-topowy Core i7 generacji Tiger Lake jest umieszczany w urządzeniach, w których instalacja nie zawsze jest konieczna, ponieważ można tam wsadzić nawet GTX 1650.
A jeśli już, tak, przed-topem jest Intel Core i7-1165G7. I nie, nie będę dalej wspominała o pełnym modelu. Generalnie pod względem mocy AMD Ryzen 7 4700U będzie przydatny w e-sportowych grach, a będzie użyteczny w renderowaniu – na szczęście jest 8 uczciwych rdzeni i układ chłodzenia, który w pełni wykorzystuje możliwości metalu obudowy.
Nie żartuję, kiedy kręciłam recenzję wideo, przez cały czas w tle toczył się test warunków skrajnych AIDA64, a laptop ledwo się nagrzewał, maksymalnie do 65 stopni. Tak, ze spadkiem częstotliwości, ale wciąż robi to ogromne wrażenie.
Dysk, można wymienić na inny – ale pamięć RAM jest nielutowana. A co najgorsze, VivoBook S15 jest również na Ryzenie 5 i kosztuje mniej – ale ma tylko 8 GB pamięci RAM i ani bajta więcej.
Czytaj także: Recenzja Acer ConceptD 7 (CN715-72G) – potężny i bardzo elegancki laptop
W przypadku połączenia sieciowego wszystko jest w porządku. Wi-Fi AX w najlepszej wersji plus Bluetooth 5.1, choć czasem można się nudzić złączem Ethernet. I nie ma w pudełku przejściówki z tego na USB i raczej nie będzie.
Nie ma sensu omawiać system operacyjny – dostarczany jest laptop z systemem Windows 10, wersja Home lub Pro. A to, co wydaje się zbędne, jest bardzo trafne – prawie całe firmware firmy ASUS jest stylowe i funkcjonalne, a co najważniejsze – przydatne nawet dla początkującego.
Dźwięk z laptopa jest także dość przyjemny. System audio Harman Kardon wytwarza bardzo słodki bas i dobrze radzi sobie z wysokimi i średnimi tonami. A jeśli już, ASUS AudioWizard pomoże Ci dostosować dźwięk, jest to proste i wygodne. Co po raz kolejny potwierdza słuszność moich słów o oprogramowaniu własnościowym.
Czytaj także: Recenzja Mercusys AC10 – niedrogi router dwuzakresowy
Pozostaje baterię tylko pochwalić. Cóż, wydaje się wszystko jest w komplecie i bateria 50 Wh i najbardziej ekonomiczny Ryzen Renoir i niska jasność ekranu. A sam laptop ma maksymalną wydajność, ale 50% jasności daje możliwość dla szalonych 11 godzin pracy w teście baterii PCMark Battery Test в Modern Office..
ALE! Ładuje się w nieadekwatne 2 i pół godziny ze względu na słabą ładowarkę i NIE obsługuje ładowania USB. Tak, Type-C obsługuje DisplayPort AltMod, to jest dość miłe – ale nie ma większego znaczenia.
Czytaj także: Moja recenzja: MacBook Pro z procesorem Apple Silicon M1
Jeśli mam oceniać ten model wyłącznie pod kątem jego przeznaczenia – a jest to kreatywny laptop dla ekspresyjnych i emocjonalnych ludzi – to ASUS VivoBook S15 M533IA wytwarza bardzo … mieszane sygnały. Ogólną gustowność i elegancję przełamuje niemożliwość otwarcia pokrywy jedną ręką, przyzwoitemu ekranowi brakuje jasności, a wyjątkowa wydajność baterii nieco psuje możliwości ładowania. Oddzielna ocen ode mnie 7 na 8 ode za metalową obudowę.
Czytaj także:
Leave a Reply