Premierze Grand Theft Auto: The Trilogy – The Definitive Edition towarzyszyły różnorodne emocje. Przede wszystkim była to niesamowita radość, ponieważ trzy absolutnie świetne gry wideo nie tylko stały się dostępne dla nowej generacji graczy, ale też podobno zrobiły się lepsze niż przed tym. Tak się mówi.
Trylogia, która ukazała się pod koniec ubiegłego roku, ale jest dostępna dopiero na Nintendo Switch w formacie fizycznym, zawiera Grand Theft Auto III (2001), Grand Theft Auto: Vice City (2002) i Grand Theft Auto: San Andreas (2004).
Jeśli przez cały czas unikałeś wszelkich nowości branżowych, to moje wprowadzenie może Ci się wydać trochę dziwne, zwłaszcza że zawsze starałem się być optymistą i pozytywnie oceniać gry. Chcę dzisiaj właśnie kontynuować taki tok myślenia – lecz nie obiecuję, że mi się uda.
Zacznijmy więc od plusów: trylogia, zgodnie z obietnicą, otwiera dostęp do trzech gier z być może najbardziej lubianej serii w historii. Każdy ma swoich faworytów, ale najbardziej kochane są dwie ostatnie części. A mieć taką wspaniałość na przenośnej konsoli – to marzenie wielu graczy. Dobrą wiadomością jest to, że wciąż są to świetne gry wideo. Jednak, druga strona medalu polega na tym, że gry nie tylko nie zostały ulepszone, ale sytuacja się pogorszyła.
Czytaj też: Recenzja Minecraft Dungeons Ultimate Edition — dla tych, którzy wciąż wątpią
Producent twierdzi, że wydał remaster. Czym jest „dobry remaster” to złożone pytanie i każdy odpowie inaczej. Niektórzy powiedzieliby, że oznacza to wydanie gry w możliwie nienaruszonym stanie, ale z dostosowanymi kontrolkami i kompatybilnością. Ktoś – że jest to całkowicie odmieniona gra wideo z lepszą grafiką i nowoczesnymi ulepszeniami. Myślę, że najważniejsze jest jak największe dostosowanie gry do współczesnych wymagań gracza, tak aby nawet początkujący mógł zrozumieć wszystko na bieżąco.
Problemy Grand Theft Auto: The Trilogy – The Definitive Edition są wyjątkowe. Faktem jest, że obiecano nam nie tylko przeniesienie gier na nowoczesne platformy (co jest szczególnie ważne w przypadku konsol), ale także wszelkiego rodzaju ulepszenia. Lepsza grafika, ulepszone detale twarzy, bardziej nowoczesne oświetlenie. Na papierze – naprawdę przydatne bonusy. W rzeczywistości – niepotrzebne dodatki, które nawet pogorszyły oryginalną wersję.
Nie będę mówić o tym, co stało się gorsze, a co lepsze. Powiem tylko, że podobało mi się oświetlenie (w niektórych miejscach), a nie podobały mi się twarze i tekstury, którymi najwyraźniej zajęła się sztuczna inteligencja lub niedoświadczeni programiści. W to drugie łatwo wierzyć: zamiast pracować nad swoimi pomysłami, Rockstar przekazał projekt jakiejś zewnętrznej firmie bez doświadczenia i chęci wykonywania pracy porządnie.
Ogólnie rzecz biorąc, wszystkie trzy gry z trylogii mają liczne problemy i błędy – w tym błędy, które znamy jeszcze z dzieciństwa! Jest to nawet poniekąd charakterystyczna cecha, ale nie sądzę, że to zrobiono celowe. Czekaliśmy ponad miesiąc na wydanie dodatków, teraz w trylogię naprawdę da się grać. Czy jest to konieczne, zależy od Ciebie. Myślę, że sam fakt, że gry są dostępne na konsoli, przeważa nad kwestią samych wydań – przynajmniej dla mnie.
Pamiętaj jednak, że radzę tę wersję tylko ludziom, którzy chcą wspomnieć byłe czasy. Nie polecam tym, którzy chcą grać po raz pierwszy, od samego początku. Po prostu nie rozumiesz, o co w tym wszystkim chodzi.
Przeczytaj też: Recenzja Dying Light 2: Stay Human — parkour bojowy
Podsumowanie
Nie wyszło przewyższyć oryginalne wydanie. Ale Grand Theft Auto: The Trilogy – The Definitive Edition wciąż nie spełnia założenia swojej nazwy. To trylogia, tak. Ale nie ma w niej nic definitywnego.
Czytaj także: