Seria Super Mario Party zawsze miała w sobie coś fascynującego. Mimo że mało kto o niej pisze, to niezmiennie przynosi Nintendo miliony. Wystarczy spojrzeć na liczby: Super Mario Party z 2018 roku sprzedała się w 20 milionach egzemplarzy, a Mario Party Superstars osiągnęła wynik 12 milionów. Niezależnie od tego, ile my, krytycy, będziemy narzekać, te gry sprzedawały się, sprzedają się i sprzedawać będą. Tym bardziej zaskakuje fakt, że zamiast popaść w stagnację, co mogłoby spotkać każdą serię, której sprzedaż jest pewniakiem, Nintendo Cube jakimś cudem znacząco poprawiło każdy jej aspekt. To taka FIFA od Nintendo, która nie wychodzi co roku, ale w przeciwieństwie do FIFA, która z każdym rokiem traci na jakości, Super Mario Party Jamboree stała się jedną z najlepszych odsłon w historii serii.
Muszę przyznać, że rzadko krytykowałem te gry, a moje oceny były często wyższe niż u innych recenzentów. Nie, nikt mi za to nie płacił — po prostu nie mam szczególnego sentymentu do pierwszych gier, na które wielu patrzy przez różowe okulary nostalgii. Nie grałem w Mario Party 2 na Nintendo 64, mimo że miałem tę konsolę, a serię odkryłem dopiero na Wii. Co więcej, nawet Mario Party 10 nie wywołała u mnie negatywnych emocji — nawet mimo dziwacznej koncepcji z samochodem, którego używało się do przemieszczania po planszy.
Super Mario Party Jamboree czerpie wszystko, co dobre z poprzednich dwóch gier na Switcha, jednocześnie eliminując wszystkie irytujące elementy. Oczywiście, trudno mi mówić za wszystkich, ale każdy, z kim rozmawiałem, był zachwycony tym, co zobaczył w tej odsłonie. Poprzednie gry borykały się z różnymi problemami: Super Mario Party była uboga pod względem zawartości (a także rozdawała gwiazdki niemal za darmo), natomiast Mario Party Superstars, mimo wielu zalet, była w zasadzie remakiem klasycznych gier. Na tym tle Super Mario Party Jamboree jawi się jako ten tytuł, na który czekaliśmy od czasów Wii — pełnoprawna gra imprezowa, która od razu zachwyca ilością zawartości, trybów i możliwością dostosowania rozgrywki.
Read also: Recenzja Metaphor: ReFantazio — Stylowa JRPG od twórców Persony
Przejdźmy do sedna: w Super Mario Party Jamboree mamy pięć zupełnie nowych plansz oraz dwie klasyczne. Postaci jest więcej niż kiedykolwiek wcześniej, a niemal każda minigra warta jest rozegrania przynajmniej dwa razy. Co najważniejsze, nie jesteśmy już zmuszani do grania zgodnie z wizją twórców — zamiast tego sami możemy decydować, jak sprawiedliwa lub niesprawiedliwa ma być kolejna rozgrywka. Tak niespotykana w Nintendo wolność wyboru jest naprawdę miłym zaskoczeniem.
Plansze w grze zasługują na szczególną uwagę. Wszyscy mamy swoje ulubione, i nawet przy ograniczonym wyborze zazwyczaj decydujemy się na jedną lub dwie, ignorując resztę. W przypadku Super Mario Party Jamboree mogę śmiało powiedzieć, że każda plansza kusiła, by na niej zagrać, szczególnie że różnią się one nie tylko wizualnie, ale także mechanicznie. Weźmy choćby planszę w stylu Mario Kart, gdzie każda postać ma swój pojazd. Każda z plansz oferuje też unikalne bonusy. To zróżnicowanie i dbałość o detale sprawiają, że wydaje się, jakby tych plansz było więcej niż faktycznie jest.
Dwie poprzednie odsłony Mario Party były projektowane tak, by każdy mógł w nie zagrać — od dzieci po weteranów serii. Z jednej strony to fajne podejście, ale z drugiej potrafi irytować, kiedy szuka się czegoś „poważniejszego”. Na szczęście, Super Mario Party Jamboree nie próbuje zadowolić wszystkich i pozwala graczom wybrać własne zasady. Dla bardziej doświadczonych graczy pojawił się tryb, w którym element losowości jest znacznie ograniczony: na koniec wciąż wręczana jest gwiazda, ale kryteria są znane od początku, a liczba przedmiotów została zmniejszona. Można teraz planować swoje ruchy bardziej strategicznie, przewidując, co zrobią inni gracze. To wciąż gra planszowa w swojej esencji, ale bez czystego przypadku pozwala w końcu przetestować umiejętności znajomych. Jeśli kiedykolwiek grałeś w którąkolwiek część serii, zrozumiesz, jak znacząca jest ta pozornie drobna zmiana.
Read also: Recenzja Paper Mario: The Thousand-Year Door
Mario Party to jednak tylko jeden z trybów. Nie można pominąć również kwestii minigier. W głównym trybie Mario Party nie ma ich aż tak dużo, jakby się chciało — Jamboree oferuje około setki minigier, ale ten licznik obejmuje wszystkie tryby, nie tylko Mario Party. W samym trybie głównym jest ich około 50, co nie jest zbyt imponującą liczbą, zwłaszcza po odjęciu tych, które wymagają Joy-Conów. To trochę rozczarowujące, zwłaszcza w porównaniu do Superstars, gdzie było ich znacznie więcej. Na szczęście same gry są na tyle ciekawe, że nie szybko się znudzą.
Kolejną dużą nowością są przyjaciele. To sojusznicy, których można zdobyć, wygrywając minigierki. Z takim kompanem każde twoje działanie ma podwójny efekt: możesz kupić dwie gwiazdy lub wynająć Boo dwa razy. Niestety, negatywne efekty również się podwajają, więc nie zawsze jest różowo.
Werdykt
Na Super Mario Party Jamboree łatwo machnąć ręką, myśląc, że to po prostu „kolejna taka sama gra”. W rzeczywistości jednak włożono tu ogrom pracy, a praktycznie każdy aspekt gry jest odrobinę (a czasem znacząco) lepszy. To obecnie wzór gry imprezowej i prawdopodobnie najlepsza odsłona tej długowiecznej serii.