Firma CUBOT to chiński producent smartfonów, który zdobył popularność dzięki oferowaniu urządzeń o dobrej specyfikacji w przystępnej cenie. Urządzenia idealnie posłużą użytkownikom o wysokich zapotrzebowaniach jeśli chodzi o jakość konstrukcji i standardy bezpieczeństwa. Dzisiaj do recenzji trafił prawdziwy tytan CUBOT KINGKONG X. Niezależnie od tego, czy planujesz wspinaczkę górską, piesze wędrówki, czy inne przygody na świeżym powietrzu, CUBOT KINGKONG X będzie niezawodnym towarzyszem, ponieważ posiada solidną konstrukcję odporną na upadki.
Wiemy, że firma CUBOT zazwyczaj produkuje swoje gadżety w “pancernej” technologii. Mamy zarówno standardy militarne (MIL-STD-810H), jak i podstawowe – chroniące smartfony przed kurzem i wodą (IP68, IP69K). CUBOT KINGKONG X należy do kategorii telefonów wytrzymałych, które są przeznaczone do użytku w nietypowych warunkach.
Komu może przypaść do gustu dane rozwiązanie? Przede wszystkim osobom uprawiającym sporty ekstremalne, pracującym w trudnych warunkach lub po prostu potrzebującym wytrzymałego telefonu na co dzień.
Jeśli chodzi o cenę: Nasz bohater jest sprzedawany za około 920 złotych za wersję 16GB pamięci RAM i 256 pamięci stałej. Z kolei wariant z 16 GB RAM i 512 GB chcą nieco więcej – około 1020 złotych. Na razie model można znaleźć tylko na AliExpress, ale wkrótce pojawi się w polskich sklepach.
Czytaj także: recenzja-acer-swift-go-14-amd-niezbyt-drogi-laptop-ze-wspanialym-ekranem-oled
Zestaw KINGKONG X jest bogaty i posiada wszystkie niezbędne elementy – szkło ochronne, dokumentację, kabel i ładowarkę o mocy 33 W, igłę do wyjmowania tacki SIM. Jedynie czego nie ma to etui. Jednak w tym konkretnym przypadku, dodatkowa ochrona nie tylko jest zbędna, ale zarazem nawet śmieszna. Dodam, że na ekranie jest fabryczna folia, ale warto od razu zamienić ją na szkło.
Nasz model jest prawdziwym pancerniakiem, który pomimo charakterystycznego stylu takich urządzeń, posiada dodatkowe nietypowe rozwiązania konstrukcyjne. Ale o wszystkim po kolei. Po prawej stronie zostały umiejscowione przyciski głośności i zasilania (który jednocześnie pełni rolę skanera linii papilarnych).
Czytnik linii papilarnych może pełnić dodatkową rolę. Na przykład po jego krótkim dotknięciu można wrócić na ekran główny (ale nie polecam – będzie sporo błędnych dotknięć), po długim – odebrać polaczenie, włączyć wybraną apkę albo kamerę. Tłumaczenie tych opcji szczególnie strasznie, tak.
Po lewej stronie widzimy tackę SIM i pomarańczowy przycisk boczny. Do czego on służy?Tak naprawdę, mamy pewną swobodę w dostosowaniu tego przycisku, a domyślnie jedno dotknięcie uruchamia mały ekran, podwójne naciśnięcie nic nie robi (“funkcja hamulca” na screenshocie niżej oznacza “no operation”, takie dziwne chińskie tłumaczenie!), długie naciśnięcie włącza aparat.
Jak już wspomniałam, możemy zmienić tę funkcjonalność pod siebie, wybierając kilka opcji wśród podanych – funkcja SOS, dyktafon, zrzut ekranu, tryb gry, włączenie latarki (łampy błyskowej aparatu). Są także warianty z aplikacji trzecich, a mianowicie, dzięki przyciskowi możesz od razu włączyć asystenta, przeglądarkę, dysk, kalendarz, kalkulator itd.
Całość obudowy jest gumowa z połączeniem plastiku, co skutkuje ochroną wszystkich elementów korpusu, są także gumowe “ochraniacze” zasłaniające wejście Type-C i slot karty SIM.
Przejdźmy do designu tylnego panelu. Jest oryginalny, wpisuje się w koncepcję pancernych smartfonów, ponieważ wygląda brutalnie. Mamy tutaj chropowate wstawki, plastikowy element, który sprytnie kopiuje metal, kamery, które dyskretnie otacza mini-ekran w metalowo-plastikowym obramowaniu.
MiniScreen jest dla mnie niespodzianką w tym modelu, zazwyczaj możemy zauważyć takie ekraniki na przykład w składanych smartfonach, ale CUBOT postanowił dodać coś niestandardowego do swojego “pancernego dziecka”.
Mnie taki ekran przypomina mało funkcjonalny smartwatch – pokazuje powiadomienia i nazwę kontaktu podczas rozmów telefonicznych, poziom naładowania baterii, datę i czas, kalendarz, uruchamia aparat (można na nim sobie zrobić selfie, ale nie oczekuj dobrej jakości, bo jej po prostu nie będzie), pozwala na sterowanie muzyką. W ustawieniach znajdziesz opcję dostosowania mini-ekranu, tam wybierzesz tarcze, włączysz licznik kroków itd. Ponadto gestem do góry możesz sprawdzić powiadomienia, a przesuwając palcem w dół – poziom naładowania.
Warto dodać, że po lewej stronie na górze głównego ekranu jest czerwona dioda LED, która świeci podczas ładowania, miga kiedy nie odebrałeś połączenie lub masz nieprzeczytane wiadomości, a także przypomina Ci o niskim naładowaniu baterii, również migając. Możesz wyłączyć te funkcje w ustawieniach, jeśli uważasz to za nieprzydatne. Ale moim zdaniem jest fajna, dawno minęły czasu, kiedy cos takiego było w każdym smartfonie, teraz producenci proponują nam nosić smart zegarki i używać rozwiązań “Always On”.
Podsumowując: design CUBOT KINGKONG X łączy klasyczny wygląd pancernych telefonów z nowoczesnymi rozwiązaniami, które zostały zaimplementowane przez producenta. Tradycyjna, wytrzymała obudowa zapewnia odporność na uszkodzenia, jednocześnie zachowując nowoczesny wygląd dla tej kategorii urządzeń.
Czytaj także: Reportaż z Samsung Galaxy Unpacked: Nowe składaki Z Fold6 i Flip6, zegarki Watch7 i Watch Ultra, słuchawki Buds3 i Buds3 Pro
CUBOT KINGKONG X to masywny telefon w porównaniu z konkurencją. Prawdziwa cegła! Jest ciężki (388 g!), ale właśnie taki był początkowy pomysł, więc producentowi się udało wcielić koncepcję całej linijki KINGKONG. Raczej będzie odpowiedni dla osób z dużymi rękami, bo osobiście ja nie potrafiłam ani trzymać gadżet jedną ręką, ani z niego korzystać. Dwoma rekami dało się, ale szybko czułam się zmęczona. I kiedy brałam swój zwykły smartfon po KINGKONG X, wydawał mi się cienki i lekki jak piórko.
Jakość wykonania modelu jest świetna, z użyciem niezawodnych materiałów, takich jak wysokiej jakości plastik, co zapewnia wytrzymałość podczas używaia telefonu. Dodatkowo nie będziemy mieli problemów z odciskami palców – nawet w gorący dzień, kiedy dłoń się poci, tylny panel nie zbiera śladów eksploatacji.
CUBOT KINGKONG X to model, który został zaprojektowany z myślą o potencjalnym zagrożeniu, dlatego mamy mnóstwo standardów, które sprawnie chronią urządzenie. Dzięki certyfikatom IP68 i IP69K, CUBOT KINGKONG X jest całkowicie odporny na kurz oraz wodę. Oczywiście nie pływałam z nim w basenie czy oceanie, ale zanurzyłam go pod wodę w wannie. I oczywiście nic się nie stało – po prostu wytarłam gadżet ręcznikiem i na tym się skończyło, telefon nawet nic nie “poczuł” i jakby nigdy nic, bezproblemowo kontynuował swoją pracę.
Nie mamy tutaj znanych na rynku szkieł Gorilla, ale producent zaznacza, że ekran został specjalnie wzmocniony, aby wytrzymać upadki z wysokości do 1,5 metra. Nie odważyłam się to sprawdzić, ale mój kot (który też biernie brał udział w recenzji) zrzucił telefon z mojego łóżka i znowu wszystko było w porządku dzięki gumowym bokom i wytrzymałemu szkłu.
Ponadto, zgodność z militarnym standardem MIL-STD-810H świadczy o przejściu rygorystycznych testów wytrzymałościowych, obejmujących ekstremalne temperatury, wstrząsy i wilgotność.
CUBOT KINGKONG X jest wyposażony w imponujący 6.58-calowy ekran o rozdzielczości 1080×2408 pikseli, co zapewnia ostrość obrazu o gęstości 401 ppi. Nie jest to niestety AMOLED, ale matryca IPS jest jasna, z dobrym kontrastem i szerokimi kątami widzenia, a dzięki wysokiej częstotliwości także płynna. Producent nie podaje danych co do szczytowej jasności, ale w słońcu obraz nieco blaknie, więc raczej nie ma czym tutaj się chwalić. Ramki, jak widać, są zbyt szerokie, a wycięcie na kamerę selfie w przestarzałym formacie kropli, ale pancernemu modelowi można to wybaczyć.
W ustawieniach znajdują się znane opcje dostosowania ekranu – tryb ciemny i jasny, rozmiar elementów, zmiana tapety i stylu. Fajnym dodatkiem jest opcja “góra ekranu”, co oznacza, że da się wybrać jak chcesz widzieć swój wyświetlacz, na przykład zostawić wycięcie kamery i jednocześnie zwiększyć pole widzianego ekranu lub zmniejszyć nieco ekran, ukrywając w czarnym pasku kamerę selfie. W ustawieniach również wybierzesz co pojawi się na ekranie w chwili uśpienia – kolory, zdjęcia z galerii lub zegar.
Do wyboru tutaj rownież mamy różne opcje częstotliwości odświeżania – 60, 90 i 120 Hz. Szkoda, że nie ma automatycznego dostosowania tego parametru, ale jeśli zależy Ci na oszczędzaniu baterii możesz włączyć 60 Hz, wtedy jednak praca stanie się mniej płynna.
Czytaj także: Wirtualna pamięć RAM w smartfonie: co to jest i jak to działa
CUBOT KINGKONG X jest wyposażony w 64-bitowy chipset MediaTek Dimensity 7050 o mikroarchitekturze z 8 rdzeniami, w tym 2 rdzenie Cortex-A78 o maksymalnej prędkości 2.6 GHz oraz 6 rdzeni Cortex-A55 taktowanych na 2.0 GHz, wykonany w technologii 6nm z kartą graficzną ARM Mali-G68 MC4. Mamy także 8GB RAMu (LPDDR5) z możliwością rozszerzenia do 16GB za pomocą pamięci stalej (ROM – 256/512 GB UFS 3.1). W praktyce takie połączenie umożliwiło sprawnie przełączanie się pomiędzy aplikacjami. Nie występowały zawieszenia i opóźnienia.
W ustawieniach jest opcja DuraSpeed, która wygasza niepotrzebne aplikcje w tle dla przyspieszenia pracy smartfona. Jeśli to stwarza jakieś problemy, część apek można dodać na liste wyjątków.
Wyniki benchmarków prezentują się następująco:
Testowy model miał 256GB stałej pamięci, ale jest też trochę droższa opcja 512GB. Można też dodać dodatkowe gigabajty za pomocą karty MicroSD, ale trzeba będzie wybrać – albo karta pamięci, albo druga SIM.
Nasz model nie jest gamingowy, ale nawet popularne gry się uruchamiają z przyzwoitą rozdzielczością. Podczas gameplayu i codziennej pracy telefon się nie nagrzewa, albo po prostu tego nie odczuwałam ze względu na pancerną obudowę :-).
KINGKONG X działa na “czystym” systemie Android 14. Wszystko jest jasne i klarowne, poszczególne elementy w systemie operacyjnym są łatwe do odnalezienia i są dobrze pogrupowane według kategorii.
Jak już mówiliśmy, w ustawieniach znajdziesz rozszerzoną funkcjonalność dotycząca dodatkowego ekranu, bocznego przycisku i wskaźnika LED. Są różne dodatkowe apki producenta (w tym Toolbox – kompas, poziomica, kątomierz i wysokościomierz), ale nie ma bloatware, to znaczy niepotrzebnych przeinstalowanych aplikacji – widzisz, realme, tak też można! Dostępne tez różnorodne gesty.
Jedynym niedopracowaniem jest niedokładne przetłumaczenie interfejsu na język polski. Przez co pojawiały się zabawne sytuacje, na przykład RAM został przetłumaczony jako “Baran”, “brak funkcji” jako “hamulec”, dioda LED jako “Prowadzony”, w ustawieniach skanera linii papilarnych jest opcje jego “uszkodzenia” itd. Mam nadzieję, że z nadejściem aktualizacji, ta sytuacja się poprawi. A tak w ogolę nie trzeba oczekiwać od Cubota długich aktualizacji i poprawek bezpieczeństwa, nawet Androida 15 nie będzie. Ta firma wypuszcza tyle smartfonów rocznie, że po prostu nie dba o poprzednie modele.
Czytaj także: Recenzja niedrogich słuchawek realme Buds Air 6 Pro z ANC i dźwiękiem Hi-Res
CUBOT KINGKONG X, choć imponuje wytrzymałością i wydajnością, ma przeciętną jakość dźwięku. Wbudowany głośnik oferuje dźwięk, który jest wystarczający do codziennego użytku, takiego jak rozmowy telefoniczne, słuchanie podcastów czy oglądanie filmów. Jednak dla bardziej wymagających użytkowników, którzy oczekują basu i wyraźnych tonów wysokich, dźwięk może wydać się płaski i pozbawiony pełni. Zatem polecamy używać słuchawek bezprzewodowych, ponieważ model nie oferuje gniazda mini-jack 3.5 mm.
W opcjach jest tryb dźwięku Hi-Fi, ale nie widzę różnicy.
Jak zwykle mamy trzy metody odblokowania: za pomocą kodu PIN, odblokowanie poprzez rozpoznawanie twarzy i skanera linii papilarnych, który znajduje się w bocznym przycisku zasilania. W tej sekcji skupię się na działaniu ostatniej metody – skaner jest nieco niewygodny, ponieważ przycisk jest wypukły i przez to czasami pojawiały się błędne kliknięcia. Jednak to nie zakłócało codziennej pracy, ponieważ kiedy poprawnie przyłożysz palec, urządzenie natychmiast się odblokuje. Face ID też działa ok, ale tylko jeśli oświetlenie jest wystarczające.
Telefon obsługuje takie standardy łączności, jak Wi-Fi 6 (802.11/b/a/g/n/ac/ax) – Bluetooth 5.1, co zapewnia szybkie i bezproblemowe połączenia. CUBOT oferuje również różnorodne systemy nawigacyjne – GPS, GLONASS, BDS i GALILEO. A także posiada funkcję NFC do sprawnego płacenia zbliżeniowego.
Co mogę powiedzieć o kamerach? Podejrzewam, że w tym modelu nacisk został położony raczej na standardy bezpieczeństwa, zatem kamery nie będą atutem CUBOT KINGKONG X. Aparaty (mamy główny moduł 100 MP, 5 MP sensor makro i 24 MP sensor do nocnych zdjęć, a także przedni aparat 32 MP) są przeciętnej jakości. Po pierwsze, każdy moduł potrzebuje 3-4 sekund na to, żeby ustawić ostrość i zrobić kadr, do tego wkracza postprocessing. Dodatkowo, nie zapominajmy, że telefon jest ciężki, a żeby otrzymać udany kadr, musisz ubrać się w cierpliwość i stać nieruchomo – to trudno. Powiem szczerze, że nawet nie zawsze się da.
Główny moduł robi po prostu zwykłe zdjęcia, brakowało mi nasycenia, kontrastu i czasami pojawiały się szumy cyfrowe, nawet przy dobrym oświetleniu. Jeśli robisz foto w pomieszczeniu ze sztucznym światłem, sytuacja się pogarsza, często pojawiają się błędy ustawiania ostrości.
W nocy pancerny Cubot dobrze wykonuje swoją misję dzięki dedukowanemu obiektywowi 24 MP, ponieważ stwarza nietypowy klimat na zdjęciu, nieco ocieplając kolory. Jedynie przechodnie były dużym problemem, ponieważ kadr wyglądał brudno, bo sensor nie nadążał za ruchem ludzi (przypominam, że musiałam stać nieruchomo przez jakiś czas).
Specjalny tryb nocny fajnie opracowuje elementy świetlne, oto porównanie:
Co mogę powiedzieć o makro? Jest to prymitywny moduł dla tanich telefonów. Da się zrobić udany kadr, jeśli jest dużo światła i jeśli uda się złapać fokus.
Sytuacja z przednią kamerą jest niejednoznaczna. Z jednej strony, przy dziennym świetle selfie wychodziły wyraźne i naturalne, bez zniekształceń. Z drugiej strony, robiąc zdjęcia na białym tle, byłam za bardzo rozjaśniona i twarz wyglądała, jakbym była lalką. Nie każdemu to się spodoba.
Wideo nagrywane CUBOT KINGKONG X wychodzi w porządku, oferując jakość obrazu, która zadowoli większość użytkowników (jakość znacząco spada tylko w warunkach słabego oświetlenia). Model nagrywa nawet w 4K, ale w dowolnym trybie tylko przy 30 fps.
Podsumowując, powiem, że potencjalny kupca CUBOT KINGKONG X raczej nie będzie zwracał uwagę na jakość foto. To ogromny i ciężki telefon dla zadań specjalnych, do których fotografowanie raczej nie wchodzi. Ale jeśli trzeba coś uwiecznić na foto, da się to zrobić i jakość będzie mniej-więcej akceptowalna.
Czytaj także: Test porównawczy smartfonów Motorola Moto G: G14 / G24 / G24 Power / G32 / G54 / G72 / G84
W testowanym modelu mamy pojemny akumulator Li-lon 10200 mAh, w zestawie znajduje się również ładowarka o mocy 33W. Jak widzimy, parametr baterii jest dwukrotnie większy niż u zwykłych średniaków i wielu innych pancernych modeli.
Oczywiście, producent napisze same pozytywy, nam zależy jednak na poznaniu prawdziwego czasu pracy. Telefon do recenzji przyjechał z 98% naładowania. I pierwsze dwa dni dopiero się zapoznawałam z gadżetem instalując aplikacje i dostrajając system pod siebie. W tym okresie telefon się rozładował tylko o 25% – i taki wynik zrobił na mnie dobre wrażenie. Kolejne dni robiłam zdjęcia, grałam, odpowiadałam na korespondencję, redagowałam teksty i po prostu oglądałam różne rzeczy na YouTube, Facebook, Instagram. I telefon stracił kolejne 30%. Potem tylko zrobiłam benchmarki i screeny, które by odzwierciedliły działanie poszczególnych podzespołów, to “zjadło” jeszcze około 30%. No wiec nie udało mi się go nawet rozładować w ciagu 5 dni! Myślę, ze przy zwykłym scenariuszu użytkowania CUBOT KINGKONG X będzie działał przynajmniej 3-4 dni.
Okazuje się, że nie trzeba CUBOT codziennie ładować, jak to często bywa z innymi gadżetami. I jestem bardzo zadowolona i zaskoczona tym wynikiem. Jeśli chodzi o ładowanie, to przydałaby się większa moc, ale co mamy, to mamy. Za pomocą 33W ładowarki z kompletu telefon potrafi uzyskać 100% w ciagu 2+ godzin.
CUBOT KINGKONG X to telefon chińskiej firmy, który wyróżnia się na tle konkurencji swoją wytrzymałością, nietypowym designem z dodatkowymi rozwiązaniami technologicznymi, a także atrakcyjną ceną. Jego główna zaleta to solidna konstrukcja zgodna ze standardami IP68 oraz MIL-STD-810H, co gwarantuje odporność na kurz, wodę, upadki i ekstremalne warunki. Model został wyposażony w potężny chipset i 10200 mAh baterię, która oferuje długi czas pracy. Ekran IPS, ale naprawdę dobrej jakości. Do tego jest dodatkowy z tyłu – coś na kształt smartwatcha.
Jednakże, CUBOT KINGKONG X ma swoje wady: jego konstrukcja może być zbyt masywna dla niektórych użytkowników, aparaty nie mogą się pochwalić niczym, dźwięk przeciętny.
Można byłoby pomyśleć, że taki niezwykly smartfon nie ma konkurentów, ale oczywiście ma i nawet sporo – takich samych chińskich. Na przykład, Oukitel WP30 Pro wygląda prawie tak samo i też ma ekran z tyłu. Przy tym jest swoistym flagowcem – oferuje więcej pamięci, mocniejszy chipset, 120W ładowanie, 5G, 11000 mAh baterię, ale przy tym kosztuje 2000+ zł. Ten sam producent oferuje też Oukitel WP19 z aż 21000 mAh za ok. 1200 zł. Albo WP26 za ok. 1000 zł z FullHD i 10000mAh. Ciekawie wyglądają też wytrzymałe Ulefone Armor 21, Doogee V31GT, Blackview Bv8900 Pro. Już mówiłam, że Cubot produkuje dziesiątki smartfonów w ciagu roku, więc nadal są dostępne KingKong Power, King Kong 9, King Kong Ace 3, King Kong AX i inne w zbliżonej cenie.
Podsumowując: CUBOT KINGKONG X będzie wiernym sojusznikiem przede wszystkim dla osób prowadzących aktywny tryb życia, pracujących w trudnych warunkach oraz miłośników przygód na świeżym powietrzu, którzy potrzebują niezawodnego, trwałego i wszechstronnego urządzenia za rozsądne pieniądze.
Śledź nas na Twitterze, Facebooku i Instagramie
Czytaj także:
Leave a Reply