Przy okazji tej recenzji, a raczej za sprawą dzisiejszego bohatera — Motorola Edge 40 Pro — nasunęły mi się naprawdę nostalgiczne wspomnienia. W dzieciństwie, za czasów, kiedy chodziłem do szkoły podstawowej i po części średniej, świat telefonów dzielił się na Nokię, Motorolę i może gdzieś tam Samsung oraz Siemens. Oczywiście jest to subiektywne spostrzeżenie, przynajmniej tak to pamiętam.
Ja byłem team Nokia, ale nie gardziłem poklikać również telefony innych producentów, pożyczając je od kolegów z klasy. Pamiętam, że Motorola w niektórych kwestiach bezwarunkowo wygrywała z konkurencją. A ten słynny Razer, ahh… Później stało się, jak się stało, rynek przeszedł do rąk HTC, BlackBerry, Apple i ponownie Samsung. I o ile wspomniana już Nokia nigdy nie wróciła z niepamięci (chociaż nadal produkuje smartfony), to w przypadku Motoroli wszystko wskazuje na to, że firma będzie miała swoją drugą młodość. A model Motorola Edge 40 Pro w cenie od 4200 zł nam to bardzo szybko udowodni.
Czytaj także: Recenzja Motorola Moto G73 5G: Naprawdę udany budżetowiec
Specyfikacja Motorola Edge 40 Pro
- Wyświetlacz: 6,67″ Corning Gorilla Glass Victus, OLED, 2400 x 1080 pikseli (20:9), 10 bit, HDR10+, Dolby Vision
- Procesor: Qualcomm Snapdragon 8 gen 2 (1x 3.2 GHz, X3 + 4x 2.8 GHz, A71 + 3x 2.0 GHz, A51)
- Karta graficzna: Adreno 740
- Pamięć: 12 GB + 256 GB UFS 4.0
- Bateria: 4600 mAh, szybkie ładowanie 125 W, ładowanie bezprzewodowe 15 W, ładowanie zwrotne 5 W
- Tylny aparat: głowny 50 MP, f/1.8, OIS; moduł ultraszerokokątny 50 MP, f/2.2; teleobiektyw: 12 MP, f/1.6, zoom optyczny 2x;
- Przedni aparat: 60 MP, f/2.2
- Transmisja danych: GSM / HSPA / LTE / 5G, NFC, Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac/6e/7, tri-band, Wi-Fi Direct, Bluetooth 5.3, A2DP, LE, GPS, A-GPS, GLONASS, Beidou, GALILEO, QZSS
- System operacyjny: Android 13
- Wymiary i waga: 161 x 74 x 8.6 mm; 199 g
Zestaw — tu nas czeka zaskoczenie
Jak mogliście zauważyć, dość niechętnie podchodzę do tematu tego, co nam przyniesie pudełko tego lub owego smartfona. Bo co ciekawego można wymyślić w tej materii? Dla mnie to równie dobrze może być sam telefon, nawet bez kabla USB — w domu mam ich aż nadmiar (myślę, że u większości z nas sytuacja wygląda podobnie). Jednak w przypadku Motoroli Edge 40 Pro jeden drobny szczegół mnie przyjemnie zaskoczył. I tym razem nie było to coś fizycznego.
Zacznijmy jednak klasycznie, w pudełku znajdziemy sam Edge 40 Pro, dobrej jakości przezroczyste etui, które jednak nie chroni obudowy z każdej strony, więc wolałem nosić smartfon bez niego, kabel USB-C z fajnym czerwonym akcentem wewnątrz końcówki, adapter ładowania na 125 W, skróconą instrukcję oraz biuletyn przepisów, bezpieczeństwa i norm.
Ponownie, wszystko dość klasycznie, jednak tym razem… Po otwarciu pudełka w pierwszej kolejności pomyślałem, że ktoś sobie nieźle zażartował i oblał zawartość męskimi perfumami. Jednak moja detektywistyczna natura zmusiła mnie do przeprowadzenia dogłębnej analizy „incydentu”. Od razu powiem, że znaleźć informację wcale nie było łatwo. Ponoć nawet polski oddział Motoroli nie jest świadom, co jest grane. Okazało się, że akcesoria dołączane do zestawu rzeczywiście są perfumowane.
Swoją drogą zabieg ten dla Motoroli nie jest nowy, swego czasu na rynku pojawiała się limitowana seria Edge 30 Pro, która również miała perfumowane dodatki, natomiast w przypadku tegorocznego modelu najwidoczniej postanowiono pójść o krok dalej i przyprawić o ten nietypowy akcent każdą sztukę Edge 40 Pro. Cóż, moim zdaniem zabieg bardzo udany, propsuję Motoroli. Pytanie tylko, na ile ta marketingowa sztuczka jest uniwersalna, bo gusta każdy ma inne, zarówno kobiety, jak i mężczyźni.
Czytaj także: Recenzja Motorola Edge 30 Fusion: „Zabójca flagowców” czy nie bardzo?
Pozycjonowanie oraz design
Oprócz Motoroli Edge 40 Pro istnieje również młodsza wersja Motorola Edge 40 i w przypadku tych dwóch smartfonów moją uwagę zwróciło tak naprawdę jedno. Zarówno jeden, jak i drugi dostają dużo gwiazdek i dobrych recenzji na stronach sklepów internetowych. Wychodzi na to, że Motorola naprawdę wraca do gry.
Jeśli zaś mówimy o specyfikacji, to moim zdaniem kluczowe jest to, że Edge 40 (oczywiście oprócz tego, że jest tańszy, a w niektórych sklepach na chwilę publikacji recenzji sprzedawany jest z rabatem) ma procesor MediaTek zamiast Snapdragona, nieco mniejszą niż Edge 40 Pro, ale nadal kozacką, częstotliwość odświeżania 144 Hz (wyobraźcie sobie, jaka zatem jest w starszym modelu; o tym za niedługo), trochę słabsze kamery i mniej watów ładowania. Więc, jak ktoś nie chce wydawać fortuny na telefon, a chce sobie nowiutką Motorolę, to ta tańsza opcja również będzie opcją dobrą.
Wracamy jednak do naszego flagowca Edge 40 Pro. W odróżnieniu od Xiaomi 13 Pro, którego miałem na testach przed tym telefonem, Motorolę trzyma się o wiele przyjemniej. Po prostu czuć tę przemyślaną ergonomię, smartfon „nie planuje” co rusz wypadać z ręki, nie wyślizguje się i nie sprawia wrażenia ciężkiego olbrzyma.
Istnieją dwie wersje kolorystyczne — niebieska (Luner Blue) oraz czarna (Interstellar Black). Nie wiem, jak tam ta druga, czy dorównuje dziełu Christopher Nolana, ale ta pierwsza, którą właśnie miałem okazję trzymać w ręku, wygląda naprawdę nieziemsko. Po bokach oczywiście mamy aluminium, natomiast plecki są z plastiku (ponoć istnieje też wersja z eco skórą) i nie wiem, czy to ja sobie tak uroiłem, czy rzeczywiście tak jest, ale smartfon w wersji niebieskiej bardzo fajnie się mieni na słońcu. Aż szkoda zakładać jakikolwiek pokrowiec na tak piękny telefon.
Jak już wspomniałem, Motorola Edge 40 Pro nie wygląda na zbyt duży telefon, nie czuć też, żeby była za ciężka. Jak podpowiada nam specyfikacja urządzenia, jego gabaryty to 161 x74 x 8.6 mm a waga 199 g.
Przekątna ekranu to 6,67” i można długo się rozwodzić, czy ramki po bokach są symetryczne, czy nie są za grube, ale zwrócę po raz kolejny uwagę na jeden ważny aspekt — mamy do czynienia z “niekończącym się” zaokrąglonym wyświetlaczem. Teraz to w trendzie, ale nie każdy takie rozwiązania lubi. Chociaż wyglada imponujące.
Wracając do plecków, chcę skupić się na jednej rzeczy, którą jest wyspa aparatów. W przypadku Edge 40 Pro jest to dość mały zgrabny monolit. Spodobało mi się to, że, w odróżnieniu od aparatów w niektórych telefonach (cześć, iPhone!), tego typu wysepkę będzie łatwo wyczyścić czy też po prostu przetrzeć chusteczką z mikrofibry.
Jeśli zaś chodzi o boki, to po prawej mamy wszystkie 3 przyciski oraz, jak dobrze zrozumiałem, jeden z 4 mikrofonów. Na górze również znajdziemy mikrofon oraz głośniki z dumnym napisem Dolby Atmos, a na dole tackę do kart SIM, port USB-C, jeszcze jedne głośniki oraz jeszcze jeden mikrofon.
Generalnie co tu dużo mówić, Motoroli się udało. Design nie jest jakiś przesadnie wyszukany, ale też nie odpycha, wszystko trzyma się kupy, jest schludnie i, wiadomo, doprawione wisienką na torcie w postaci ochrony przed wodą IP68.
Czytaj także: Recenzja Motorola Edge 30 Ultra. Czy Moto jest w stanie stworzyć flagowca?
Wyświetlacz — 165 Hz!?
Powiem tak, jak dowiedziałem się, że Motorola Edge 40 Pro ma pokaźne 165 Hz odświeżania, w pierwszej kolejności pomyślałem: „Oszaleliście, po co aż tyle?”. Rozumiem Asus, kiedy w swoim najnowszym ROG 7 daje 165 Hz, bo to gamingowy modęl. Ale, droga Motorola, po co aż tyle? Czy ktoś poza gamerami z tego skorzysta? Za chwilę jeszcze wrócę do tej kwestii.
Co do pozostałych specyfikacji ekranu, to jest to Corning Gorilla Glass Victus, OLED, 2400×1080 pikseli (20:9), 10 bit, HDR10+, Dolby Vision, miliard wyświetlanych kolorów oraz szczytowe 1300 nitów. Jednym słowem cudowny wyświetlacz bez kompromisów. Konsumować na nim treści wszelkiej maści było komfortowo, zarówno jasność, jak też odwzorowanie kolorów mnie zadowoliły.
Wracamy do naszych baranków. Po co te 165 Hz? Powiem tak, na samym początku, jak włączyłem maksymalne odświeżanie, to nawet nie zauważyłem, żeby cokolwiek się zmieniło. Dopiero z czasem odnotowałem, że skrolowanie historii wiadomości, newsów czy śmiesznych kotków w „guglu” jest o jakieś 5-10% płynniejsze, niż na 120 Hz. Bateria przy tym, jak się domyślacie, leci jak szalona (raczej dlatego w trybie automatycznym maksimum wynosi tylko 120 Hz). A zatem, chociaż jest to jakiś tam bajer, który wyróżnia Edge 40 Pro spośród konkurencji, moim zdaniem jest niepotrzebny. Tym bardziej, że smartfon ten nie jest pozycjonowany jako gamingowy.
Z innych rzeczy, na które warto zwrócić uwagę, to optyczny skaner linii papilarnych. W moim przypadku działał niezawodnie oraz dosyć szybko, nie mam więc na co narzekać. Znajduje się również w dość wygodnym dla mniej miejscu, chociaż zdaję sobie sprawę, że dla niektórych to będzie za nisko. Z minusów natomiast całkowity brak AoD, zamiast tego można jedynie ustawić chwilowe podświetlanie po dotknięciu ekranu (tak zwany Peek Display).
Przy okazji tej opcji zauważyłem też jeden bug. Wyświetlacz wybudzał się w trybie „chwilowego AoD” nawet wtedy, kiedy kolanem uderzę w biurko, na którym leży smartfon, czyli innymi słowy przy każdym zauważalnym drganiu powierzchni. Moim zdaniem nie powinno to tak wyglądać i nigdy wcześniej z takim zachowaniem się nie spotkałem.
Oddzielnie wspomnę o wibracjach, hubtyka w Edge 40 Pro jest dość niejednoznaczna. W niektórych przypadkach aż chciało się powtarzać czynność, żeby jeszcze raz wywołać określoną wibrację, w innych ciągnęło mnie, żeby całkowicie wyłączyć wszystkie tego typu reakcje urządzenia na dotknięcia. Do tej pory bujam się z myślami, czy mi ta hubtyka się podoba, czy jednak nie.
Czytaj także: Wirtualna pamięć RAM w smartfonie: co to jest i jak to działa
Procesor oraz wydajność — stabilnie bez zaskoczenia
Panie i Panowie, Snapdragon 8 Gen 2 (4 nm), Octa-core (1×3.2 GHz Cortex-X3 & 2×2.8 GHz Cortex-A715 & 2×2.8 GHz Cortex-A710 & 3×2.0 GHz Cortex-A510) oraz GPU Adreno 740, więc o czym tu jeszcze mówić, jest po prostu topowo. Mam jednak, co wam przekazać. W codziennym użytkowaniu Motorola Edge 40 Pro ani razu mi się nie zacięła.
Wiem natomiast, jak bardzo lubicie testy syntetyczne. Postanowiłem więc włączyć na 30 minut CPU Throttling Test. Zrzut ekranu zobaczycie poniżej. Wygląda tragicznie, prawda? W grach tak samo nie jest wszystko cukierkowo, ale co nieco będziecie mogli pograć. A jakby kogoś interesowały Benchmarki, to również niżej zobaczycie parę screenów.
Jeśli chodzi o pamięć, to w Polsce znajdziemy tylko wersję 12/256 GB, na innych rynkach istnieje również wersja na 512 GB, jedna i druga bez możliwości rozszerzenia za pomocą karty SD. Jeśli chodzi o typ pamięci, to jest to UFS 4.0, za co plusik dla Motoroli Edge 40 Pro, bo w tym przypadku sprawuje się ona dobrze nie tylko na papierze. Myślę zatem, że wyniki testów oraz nie najwyższych lotów performace w grach to kwestia może kilku łatek i ciut większego nakładu sił w kwestii optymalizacji.
12 GB RAM to na dziś więcej niż wystarczające, ale w ustawieniach można dodać jeszcze 3 GB wirtualnej pamięci operacyjnej (kosztem pamięci stałej).
Czytaj także: Recenzja budżetowego smartfona Motorola Moto G23: Dziecko inflacji?
Soft — są plusy i minusy
Motorola Edge 40 Pro startuje z Android 13, moją uwagę jednak zwróciło to, że po wszystkich aktualizacjach nadal miałem poprawki bezpieczeństwa z kwietnia. Nawet Asus Zenfone 8 z 2021 roku, którego mam pod ręką, już doczekał się poprawek z maja (a tej firmie nigdy się nie śpieszy z aktualizowaniem swoich smartfonów, tym bardziej starszych), gdzie kalendarzowo, w momencie sprawdzenia security patch, mieliśmy już ponad połowę czerwca. Tak, jestem fanatykiem cyberbezpieczeństwa i po doświadczeniu z Samsungami, gdzie wszystko na czas, jestem na to bardzo mocno uczulony.
Wiem, zacząłem od złego, ale mimo to sotfware’owo ta Motorola ma w sobie dużo dobrego. Zacznijmy od tego, że Edge 40 Pro pracuje na nieco zmodyfikowanej Material UI. Czyli mamy tu czystego Androida z bajerami. Motorola nawet wypuściła własne apki, w których możemy sprawdzić wszystkie możliwości, które oferuje nam ta nakładka graficzna.
Jeśli zaś chodzi o personalizację, to jestem pod wrażeniem. Zobaczcie na zrzutach, jak to wygląda. Czcionki, kolory, kształty, motywy i tła, wszystko zgrabnie i w jednym miejscu, a nie porozrzucane po całym menu ustawień. Niby drobiazg i mało jest wśród nas wariatów personalizowania, ale mi się akurat mega podoba takie podejście.
Jest też “firmowe” sterowanie gestami (np. włączenie latarki przez podwójne potrząśnięcie telefonem, aktywacja aparatu przez obrót nadgarstka, zrobienie zrzutu ekranu dotknięciem ekranu trzema palcami, tryb cichy można włączyć obracaniem ekranu smartfona w dół, itp.) oraz inne (aktywny wyświetlacz, jeśli go widzisz, możliwość podziału ekranu na dwie części, boczny pasek do szybkiego uruchamiania aplikacji i „pływające okna”, możliwość uruchamiania aplikacji w osobnym oknie podczas grania i inne ustawienia gamingowe).
Jak już mówiłem, całość nie jest przeciążona, działa sprawnie i bez zacinań.
Czytaj także: Recenzja i test Motorola Moto G53 5G: szalu nie ma
Kamery — nie obeszło się bez ciekawych rzeczy
Co tu mamy? Aparat główny to mało komu znany 50 MP OmniVision OV50A, ultraszerokokątny — 50 MP Samsung JN1 (S5KJN1) oraz teleobiektyw 12 MP Sony IMX663. Aparat przedni to aż 60 MP OmniVision OV60A. Co w praktyce?
Motorola Edge 40 Pro robi dobre foty. Odwzorowanie kolorów, kontrast, ostrość, zakres dynamiczny — wszystko super. Oto przykłady:
WSZYSTKIE ZDJĘCIA Z MOTO EDGE 40 PRO W PEŁNYM ROZMIARZE
Czasami jedynie dopada tą Motkę bolączka niektórych smartfonów, kiedy zdjęcia tych samych obiektów przy tym samym oświetleniu wychodzą raz lepiej, raz gorzej. Przykład z restauracji poniżej. Co do reszty, nie mogę się za bardzo przyczepić. Nie jest to jakaś genialna kamera, mankamenty fotograficzne się zdarzają, ale niech pierwszy rzuci kamień ten, kto zrobił idealne aparaty w smartfonie. Oto przykład:
Moduł szerokokątny jest w porządku. Trochę słabsze odwzorowanie kolorów w porównaniu do głównej kamery, ale ogólnie wszystko ok. Niżej szeroki kat po prawej:
Z pozytywów to funkcja makro i naprawdę fajna jej realizacja. Można się pobawić i cyknąć ciekawe ujęcia lub obiekty i tekstury z bliska. Czasami wyjdą nie ostrze, ale to raczej rzadkość.
WSZYSTKIE ZDJĘCIA Z MOTO EDGE 40 PRO W PEŁNYM ROZMIARZE
Zdjęcia makro robi akurat obiektyw szerokokątny, bo ma autofokus. I tu mamy znany problem, który nasza redaktorka Olga Akukina opisywała w swoim artykule dot. iPhone 14 Pro Max. Moto Edge 14 Pro nawet będąc niezbyt blisko fotografowanego obiektu, przełącza się na obiektyw szerokokątny w trybie makro.
Na czym polega problem? Na tym, że jakość zdjęć zrobionych obiektywem szerokokątnym daleka jest od tej z aparatu głównego. A im słabsze oświetlenie, tym bardziej jest to zauważalne — pojawia się szum, rozmazanie. Rozmycia tła też prawie nie ma i nie wyglada to najlepiej. Oto porównanie, po lewej zdjęcie z modułu głównego, po prawej z szerokokątnego w trybie makro:
Oczywiście ten tryb auto makro można wyłączyć tapnięciem po jego ikonie, ale nie każdy od razu z tym wszystkim się oswoi.
Mamy jeszcze zoom dzięki 12 MP teleobiektywowi. Na poziomie 2x wszystko do przyjęcia, ale dalej włącza się powiększenie cyfrowe i jakość jest bardzo daleka od ideału. Przykłady niżej.
Z niedociągnięć — automatyczny tryb nocny. Włącza się on domyślnie (ale można wyłączyć ręcznie) i słabo radzi w nocy — powiem wprost, robi zdjęcia jak chce. Czasami kadry są ciemne, czasami zbyt rozjaśnione, czasami rozmyte. Ale jeśli wyłączyć tryb nocny, będzie gorzej, więc trzeba uzbroić się w cierpliwość i czekać na udane zdjęcie. Kilka przykładów:
WSZYSTKIE ZDJĘCIA Z MOTO EDGE 40 PRO W PEŁNYM ROZMIARZE
Jeśli zaś włączymy tryb nocny (Motorola nazwała go Night Vision), wówczas osiągniemy zadawalający poziom zdjęć po zmroku. Czasami wychodzą na tyle „dobrze” (sarkazm), że można odnieść wrażenie, że jest to środek dnia. Przykłady:
Przedni aparat ma 60 MP, ale nie powiem, że zrobi nam selfie, które będzie królem Instagramu. Jednak myślę, że te megapiksele mogą się sprawdzić w przypadku połączeń wideo, więc może akurat jest to celowy zabieg „biznesowy”. Są dwa trybu – dla zwykłych i grupowych selfie.
W słabym światłe włącza się podświetlenie ekranem, ale on ślepi i jakość nie będzie najlepsza.
A tak wyglądają selfie w trybie porterowym:
Jeśli chodzi o wideo, to mamy możliwość nagrania maksymalnie 8K 30 fps lub 4K 60 fps z wyłączonym HDR oraz 4K 30 fps z włączonym. Da radę również włączyć stabilizację w 4K 60 fps oraz przełączać się na 2x podczas nagrywania. Są też dość ciekawe opcje poziomej stabilizacji, Slow Motion w 960 fps oraz nagrywania z dwóch aparatów (przedniego oraz tylnego, jednak bez możliwości zmiany dodatkowych ustawień) jednocześnie. Niżej jeden z przykładów, a wszystkie zrobione w trakcie testów nagranie znajdziecie w tym folderze.
Generalnie, jak wyszło z tym nagrywaniem, możecie ocenić niżej, w tym podziwiać próbkę zwolnionego tempa. Jak na moje skromne oko — ujdzie, tylko trzeba trochę dopracować stabilizację.
Interfejs aparatu jest standardowy dla Moto – intuicyjny, wygodny. Oprócz zwykłych trybów fotografowania dostępna jest również opcja „kolor selektywny” (pozostawia jeden kolor na zdjęciu), tryb Pro, film poklatkowy, grupowe selfie i fajna funkcja podwójnego zapisu (widzisz od razu dwa ekrany).
Czytaj także: Recenzja Motorola Moto G72: Znowu dobry “średniak”!
Bateria i czas pracy Motorola Edge 40 Pro
Sama bateria to ogniwo o pojemności 4600 mAh, dostępne jest szybkie ładowanie Turbo Power 125 W (Motorola obiecuje 50% w 6 minut i 100% w 23 minuty), szybkie ładowanie bezprzewodowe 15 W oraz 5 W ładowanie zwrotne. W moim przypadku do 100% udawało się naładować w coś ok. 25-27 może do 30 minut, więc marketing po części się sprawdza.
Natomiast jeśli mówimy o tym, jak Motorola Edge 40 Pro trzyma na tym jednym ładowaniu, to w moim przypadku przy trybie, kiedy ręcznie przełączałem się ze 120 Hz na stale 165 Hz i z powrotem, wyszło ok. 5h SoT i nieco ponad dzień użytkowania. Chociaż wiadomo, jak tylko włączałem te 165 Hz bateria zaczynała znikać w mrugnięcie oka, więc na to, chcąc nie chcąc, trzeba się przygotować. Najlepiej jednak wybrać tryb automatyczny, bo telefon wie lepiej.
Dźwięk oraz zastosowane technologie
Mamy tu oczywiście do czynienia z głośnikami stereo. Klasycznie brak wejścia 3,5 mm jack. Poziom głośności jest wystarczający, często zdarzało się tak, że nie musiałem dochodzić nawet do połowy paska z suwakiem.
Jakość? Tu mam nieco dziwne odczucia, jakby te głośniki były skalibrowane nie do wszystkiego. Jedne nuty czy tam filmiki brzmią rewelacyjnie, nawet chce się ten dźwięk chwalić w nieskończoność, zaś inne powodują załamkę i odruch w stronę słuchawek, żeby nie musieć cierpieć, słuchając na głośnikach.
Jeśli zatem uśrednimy to, co mi subiektywnie wychodziło, to są to całkiem dobre głośniki, myślę, że większość będzie zadowolona.
Tryb Dolby Atmos jest obsługiwany za pomocą gotowych presetów – muzyka, filmy, gra, podcast, własny (equalizer). Domyślnie telefon sam dostosowuje tryb dźwięku za pomocą AI.
Czytaj także: Recenzja komputera All-in-One Lenovo YOGA AIO 7 27ACH7: do pracy i wypoczynku
Transmisja danych i tryb Ready for
Pod względem łączności mamy tu Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac/6e/7, tri-band, Wi-Fi Direct oraz Bluetooth wersji 5.3, A2DP, LE. Do tego GPS, GLONASS, GALILEO, BDS, oczywiście NFC i jak już wspominałem wcześniej USB Type-C 3.2 z DisplayPort 1.4 oraz OTG.
Moto Edge 40 Pro, jak i poprzednicy, obsługuje tryb Ready for. Pisałam o nim szczegółowo w recenzjach Moto Edge 20 i Edge 20 Pro. Ready for to tryb podłączenia telefonu do komputera lub monitora, w wyniku którego urządzenie pełni rolę mini komputera i zapewnia specjalny interfejs do pracy. W trybie „Ready for” możesz używać telefonu jako alternatywy dla komputera, konsoli do gier lub używać jego aparatu lub mikrofonu do rozmów wideo. Można podłączyć bezprzewodową myszkę lub klawiaturę, a sam smartfon może służyć również jako touchpad.
Edge 30 Ultra ma wszystkie możliwości — przewodowy Ready for, bezprzewodowy oraz „Ready for PC”. Pierwsza opcja wymaga kabla USB-C MHL Alt HDMI lub USB-C-to-C i kompatybilnego monitora.
Nie będę tutaj szczegółowo opisywać trybu Ready For, ponieważ nic się w nim nie zmieniło od dwóch lat. Polecam zapoznać się z moją recenzją Motoroli Edge 20 Pro, gdzie zczegółowo opisałam tryby połączenia z komputerem.
Ready For to ciekawa funkcja. Rzadko spotykana w smartfonach, a zwłaszcza w modelach ze średniej półki. Alternatywą może być tylko Samsung Dex, dostępny tylko dla flagowców. Funkcja jest jednak dobrze przemyślana. Podczas testu nie było żadnych problemów. Nie powiem jednak, że bez „Ready for” nie można żyć. Ale być może przydaje się komuś możliwość połączenia smartfona z komputerem.
Czytaj także: Recenzja Motorola Edge 30 Neo: piękny mały z bezprzewodowym ładowaniem
Motorola Edge 40 Pro: Podsumowanie
Motorolę Edge 40 Pro kupimy w cenie od 4200 zł, młodszą wersję Edge 40 za około 2600 zł. Najbliższym konkurentem dzisiejszego bohatera jest zdaje się OnePlus 11, jednak patrząc na fakt, że Motorola obecnie ma swoje drugie życie, a OnePlus — który kiedyś był uważany za markę-zabójcę flagowców i darzony bezgranicznym zaufaniem — w ostatnich latach zalicza sporo potknięć, finalnie warto postawić na Edge 40 Pro i dopłacić również względem tańszego brata.
Do plusów Edge 40 Pro zaliczę jakościowo bardzo dobry wyświetlacz z odświeżaniem 165 Hz, baterię, możliwości, które daje nakładka Motoroli oraz zgrabne personalizowanie. Można się zastanawiać, jak podejść do kamery, ale myślę, że jednak jest ona w stanie stać na wysokości zadania, więc nie ma się co obawiać o jakość zrobionych Edge 40 Pro zdjęć.
Do minusów zaś wrzucam niejednoznaczne głośniki, brak pełnoprawnego AoD oraz kiepsko zoptymalizowany do wymagających zadań Snapdragon 8 Gen 2 + pokaźny throttling.
Od siebie raz jeszcze powiem tak. Zobaczcie, co obecnie, w dobrym znaczeniu tego słowa, wyprawia Motorola. Składany Razr 40 Ultra, który pokazał składakom na czele z Samsung Galaxy Flip4, jak to się robi (i nie jestem aż taki pewny, że Flip5, który ma premierę już w lipcu, będzie w stanie pobić Motorolę) oraz seria innych udanych smartfonów Motoroli zmuszają z całego serca wierzyć w tego producenta.
Motorola Edge 40 Pro nie jest wyjątkiem — smartfon godny polecenia, na drobne niedociągnięcia którego wiele z nas będzie w stanie przymknąć oko. Zresztą nie ma w świecie urządzeń elektronicznych idealnych gadżetów, są tylko takie, które do tego dążą. I tego też życzę Motoroli, dążenia do perfekcji, niech jej się to uda!
Gdzie kupić Motorola Edge 40 Pro
Czytaj także:
Bardzo dobra recenzja. Telefon na być u mnie we wtorek, przesiadam się z s22 który jak dla mnie jest kompletną porażką a bateria w tym telefonie to jakiś zart. Nigdy w życiu nie kupię już Samsunga. Wcześniej po przeczytaniu kilku recenzjii przez przypadek kupiłem Samsunga a53,nie wiem kto dopuscił ten telefon do sprzedaży, po tygodniu go oddałem bo nie dało się z niego korzystać. Mam nadzieję że teraz się nie zawiodę i że Motorola nie pójdzie śladami Apple i Samsunga i nie będzie tylko wmawiać ludziom że ich telefony są najlepsze a tak naprawdę wciskać im zacofane badziewie.
Oglądnęłam i przeczytałem już chyba wszystkie recenzje edge 40 pro i to w kilku językach,znam wszystkie rzekome wady które akurat mi nie przeszkadzają więc mam nadzieję że nie będę musiał go odsyłać po tygodniu.
Pozdrawiam
No i jak, otrzymał pan telefon, czy w porządku? Baterie w S22 naprawdę były fatalne, ale w serii S23 znacznie lepiej, bo nowy chipset. Mam S23 Ultra i to najlepszy telefon z względu na czas pracy wśród innego, prawie nie wypuszczam go z rąk :). Wcześniej miałam iPhone 14 Pro Max, który rozładowywał się znacznie szybciej.
Ale Motorola to też bardzo dobry wybór :). I tańsza od serii S23.
Witam. Telefon już mam i jak na razie jestem zadowolony. Oczywiście znalazłem już parę minusów jak np. słabe wibracje, trochę gorzej działający skaner linii papilarnych i samo ustawienie telefonu pod siebie jest bardziej skomplikowane. Za to na plus to na pewno lepszy zasięg tel i LTE,teraz mam internet w miejscach gdzie przy Samsungu nie miałem. Bardzo fajne gesty kinetyczne tzn. uruchamianie latarki czy aparatu ruchami ręki.
Ekran wydaje mi się wyraźniejszy niż w Samsungu ale za to mniej widoczny w słońcu.
Jednym z minusów miał być aparat ale jak dla mnie to jest naprawdę ok,może nie mam aż tak dużych wymagań jeśli chodzi o aparat.
Bateria to największy plus,jak wracam po pracy do domu koło 18ej to mam jeszcze ok. 50% gdzie przy Samsungu musiałem doładowywać w połowie dnia.
Wiem że s23 ultra to bardzo dobry telefon ale ja chyba nie potrzebuje aż tak dobrego,poprostu nie wykorzystywał bym jego możliwości. Na Motorolę trafiła się fajna promocja, telefon kupiłem w UK za £800,do tego dostałem za darmo ubezpieczenie ekranu na rok, słuchawki Bose które już mam wystawione do sprzedania za £180,Samsunga sprzedaje za okolo £270 i do tego jak odlicze zakup telefonu od podatku to wyjdzie że dałem za telefon około £200. Zakup s23 ultra to koszt około £1200 i do tego podobno nie dostaje w zestawie nawet ladowarki,nie mówiąc już o jakiś extra dodatkach
Pozdrawiam
Cena rzeczywiście bardzo dobra, super, że udało się Panu go upolować :) miłego użytkowania! Myślę że będzie służył długo, Moto robią fajne smarty w przyzwoitych cenach.