Huawei Mate 40 Pro to technicznie bardzo dobry smartfon, ale czy to wystarczy (biorąc pod uwagę wysoką cenę około 4600-5000 zł), aby zagwarantować mu sukces na rynku? W tej recenzji postaram się odpowiedzieć na to trudne pytanie.
To będzie nietypowa recenzja, bo konkluzję dotyczącą Huawei Mate 40 Pro można podsumować w kilku słowach. Idealny smartfon, gdyby nie „drobny” problem z usługami Google. Spróbujmy jednak spojrzeć na przyszłość marki przez pryzmat najnowszego Mate 40 Pro.
W tym roku miną dwa lata od wybuchu wojny handlowej między USA a Chinami, w której firma Huawei stała się głównym obiektem sporu. Została oskarżona o szpiegostwo, szpiegowanie użytkowników na rzecz rządu ChRL. To prawda, że nadal nie otrzymaliśmy dowodów, ale sankcje zostały nałożone, a konsekwencje nie zmusiły na siebie długo czkać. Pod koniec 2019 roku Huawei została odizolowana od współpracy z firmami amerykańskimi, w tym z Google, w wyniku czego usługi firmy całkowicie zniknęły z urządzeń chińskiego koncernu. Wciąż mieliśmy nadzieję, że te ograniczenia okażą się tylko chwilową zachcianką ówczesnego prezydenta USA Donalda Trumpa. Tak się jednak nie stało, więc rok 2020 dla Huawei był całkowicie poświęcony budowaniu swojego świata od podstaw.
To także zupełnie nowe usługi mobilne Huawei (HMS), o których wielokrotnie pisaliśmy na naszej stronie. To także dynamiczny rozwój własnego sklepu z aplikacjami, AppGallery, ponieważ ostatecznie oprogramowanie musi być tak dobre, jak smartfony, z których ludzie korzystają.
Czytaj także: Najlepsze klasyczne telefony z klawiaturą w 2021 roku: TOP-11
Zmianom tym towarzyszyła premiera nowych ciekawych smartfonów. Jesienią 2019 roku ukazał się pierwszy flagowiec, który nie miał usług Google, czyli Huawei Mate 30 Pro. Był pierwszym krokiem, tak zwaną “próbą”. Rok później miał premierę Huawei Mate 40 Pro, a wcześniej seria P40, która przyniosła aż pięć modeli na raz. Dwie z nich było przedstawicielami niższego przedziału cenowego, ale mimo to nadal przyciągały swoimi możliwościami. Jednak Huawei P40, Huawei P40 Pro i Huawei P40 Pro + zasłużyły na swoją nazwę i uwielbienie fanów. Szczególnie wielu było pod wrażeniem ich aparatami i fukcjami fotograficznych.
Huawei, pomimo problemów z platformą systemową, starał się zadowolić klientów, choć Harmony OS nie różnił się w zeszłym roku zbytnio innowacjami. Krótko mówiąc, chińska firma nie przejmuje się zbytnio problemami z usługami Google, ponieważ jej własny sklep z aplikacjami, AppGallery, szybko się rozwija.
W 2020 roku większość modeli Huawei można określić jako „gorące nowinki”, ale wszystkie najwyżej oceniane modele to wciąż postęp technologiczny w porównaniu do swoich poprzedników. Przykładowo chińskiej firmie udało się nawet zaskoczyć mnie konstrukcją Huawei Mate 40 Pro, który otrzymał atrakcyjny wizualnie kształt z okrągłym rozmieszczeniem aparatów na tylnym panelu. Wydawać by się mogło, że taka aranżacja nie może być przyjemna stylistycznie, przykładem jest tutaj Nokia, ale w przypadku Mate 40 Pro, tylny aparat wręcz przeciwnie, stał się ozdobą smartfona. To jest niesamowite!
Ale nadal zastanawiałem się, jak by to było żyć bez usług Google? Czy istnieje dla nich odpowiedni zamiennik? Miałem okazję korzystać z Huawei Mate 40 Pro od jakiegoś czasu, a teraz podzielę się z Wami wnioskami, jakie udało mi się wyciągnąć z mojego doświadczenia.
Uważając się za fana serii Huawei Px0, wcześniej nie mogłem się przekonać o potrzebie nowej serii Mate. Choć był to model z tej serii, Mate S, uważałem kiedyś go za najlepszy telefon w makrofotografii. Huawei Mate 20 Pro też mnie uszczęśliwił, ale nadal wątpiłem, czy to tylko fascynacja wyglądem. Z jakiegoś powodu nie do końca rozumiałem, dlaczego powstała ta seria chińskiej firmy. Tak, w Mate Huawei zawsze eksperymentował, próbował, wprowadził coś nowego i nietypowego, ale nie na tyle, żeby przekonać mnie do przejścia na to rozwiązanie. Okazało się jednak, że aby docenić wszystkie korzyści, trzeba spędzić z Huawei Mate trochę więcej czasu. Nie testowałem tego rok temu, ale nadal nie brakowało mi Huawei Mate 40 Pro. Teraz z pewnym wstydem muszę przyznać, że Mate 40 Pro podoba mi się bardziej niż P40 Pro.
Podobnie jak w przypadku innych serii high-price, takich jak P40, oprócz Mate 40 Pro, firma wprowadziła również Mate 40 Pro + z ceramiczną obudową, wyposażoną w jeszcze lepsze aparaty o niezrównanych możliwościach, w tym zoom x10.
Czytaj także: Jak ludzie wyobrażali sobie przyszłość sto lat temu
Huawei Mate 40 Pro to najatrakcyjniejszy smartfon w aktualnej ofercie producenta, choć jest dość drogi. Po tygodniu korzystania z telefonu mógłbym już napisać, że to wspaniały smartfon, zarówno pod względem możliwości fotograficznych, jak i jako urządzenie mobilne, które jednocześnie musi pokonać konsekwencje nieobecności usługi Google.
Nie chcę długo rozmawiać o wyglądzie, ekranie i funkcjonalności smartfona. To w jakiś sposób niezbyt interesujące. Pokrótce przedstawię tylko to, co uważam za naprawdę ważne:
Gdybym miał polecić Huawei Mate 40 Pro pod względem zastosowanych technologii, nie zawahałbym się ani sekundy. Dodam nawet, że to najfajniejszy model z kategorii dużych i ciężkich telefonów. Bo pomimo wagi 212 gramów i 6,76-calowego ekranu jest to smartfon, który wygodnie trzyma się w dłoni i korzysta z niego na co dzień.
Już na początku sceptycznie odnosiłem się do możliwości sterowania za pomocą gestów dłoni w powietrzu, takich jak zaciśnięta pięść czy machnięcie ręką, później okazała się bardzo przydatna i z przyjemnością wykonywałem te gesty. Huawei udało się stworzyć smartfon, który naprawdę zadziwia, ciekawi, intryguje.
Czytaj także: Recenzja ASUS ROG Zephyrus Duo SE GX551: ten laptop do gier Cię zaskoczy
W designie Huawei Mate 40 Pro widać wyraźną kontynuację decyzji podjętych wraz z debiutem jego poprzednika. Choć wygląd zewnętrzny urządzenia wciąż jest dość stonowany, to dzięki pewnym charakterystycznym akcentom wyróżnia się na tle konkurencji i ma swoją tożsamość.
Z przodu zakrzywiony wyświetlacz po bokach przyciąga uwagę, dzięki czemu urządzenie wygląda absolutnie bez ramek. Krzywizna jest dość wyraźna, co nie wszystkim się spodoba, ale wrócę do tego później. Warto również zwrócić uwagę na stosunkowo duże wycięcie na podwójny aparat do selfie w rogu ekranu.
Wspomniałem już o umiejętnym wykorzystaniu akcentów stylistycznych. Prawdopodobnie najlepiej widać to z tyłu urządzenia. Mam na myśli okrągłą wysepkę aparatu, która nie tylko intrygująco wygląda, ale też wyraźnie rezonuje z Mate 30 Pro. Moim zdaniem ten klocek prezentuje się dużo bardziej estetycznie niż podobne elementy innych urządzeń. Takie rozwiązanie również nieznacznie ogranicza wibracje smartfona na płaskiej powierzchni, ponieważ sama wyspa wystaje nieco (o około 2 mm) poza tył obudowy.
Wspomniałem już o umiejętnym wykorzystaniu akcentów stylistycznych. Prawdopodobnie najlepiej widać to z tyłu urządzenia. Mam na myśli okrągłą wysepkę aparatu, która nie tylko intrygująco wygląda, ale też wyraźnie rezonuje z Mate 30 Pro. Moim zdaniem ten klocek prezentuje się dużo bardziej estetycznie niż podobne elementy innych urządzeń. Takie rozwiązanie również nieznacznie ogranicza wibracje smartfona na płaskiej powierzchni, ponieważ sama wyspa wystaje nieco (o około 2 mm) poza tył obudowy.
Obudowa jest otoczona aluminiową ramą, z boków o niemal symbolicznej grubości i bardziej wyrazistej od góry i od dołu. Posiada błyszczące wykończenie i pasuje do koloru korpusu.
Jeśli chodzi o rozmieszczenie elementów na bocznych ścianach smartfona, wszystko przebiegło bez niespodzianek. Najciekawsze jest u góry, gdzie oprócz mikrofonu znajdziemy maskownicę na dedykowany głośnik multimedialny oraz port podczerwieni.
Po prawej stronie są przyciski zasilania i głośności. Są metalowe, mają zauważalny ruch i są umieszczone na takiej wysokości, że pozostają łatwo dostępne. Są jednak moim zdaniem zbyt wąskie, więc używanie ich bez etui może być trochę niewygodne. Na tym etapie warto zwrócić uwagę na fakt, że czerwony przycisk zasilania jest dodatkowym akcentem dla flagowców Huawei.
Poniżej widzimy drugą kolumnę multimedialną, port USB Type-C i tackę na dwie karty nanoSIM lub jedną nanoSIM i kartę Nano Memory, która jest oryginalna standardem producenta karty pamięci.
Po lewej stronie nie ma nic ciekawego.
Urządzenie, przynajmniej w wersji, którą otrzymałem do testu, jest obustronnie pokryte szkłem. Producent nie podaje, czy to Gorilla Glass, ale dla użytkownika nie ma to znaczenia, gdyż materiał dobrze sprawdza się przy regularnym użytkowaniu i nie psuje się. Po bokach jest aluminiowa ramka.
Zatem dobór materiałów odpowiada cenie urządzenia, podobnie jak montaż poszczególnych elementów. Wszystko to robi bardzo dobre wrażenie, przekonując użytkownika, że korzysta ze sprzętu klasy premium. Dodatkowo należy zaznaczyć, że urządzenie jest pyłoszczelne i wodoodporne, co potwierdza certyfikat IP68.
Huawei Mate 40 Pro ma wyświetlacz o przekątnej 6,76 cala, oczywiście nie jest to mały smartfon, więc trzeba pamiętać, że obsługa jedną ręką może być trudna. Na szczęście urządzenie jest dobrze wyważone i korpus, choć szklany, nie jest zbyt śliski, więc istnieje niewielkie ryzyko przypadkowego upuszczenia telefonu, ale używaj dołączony etui, który dodatkowo poprawia chwyt i chroni telefon.
Do zakrzywionych krawędzi wyświetlacza trzeba się przyzwyczaić, zwłaszcza jeśli wcześniej nie spotkałeś się z takimi elementami. Muszę jednak przyznać, że nie sprawiły mi one żadnych szczególnych problemów. Telefon skutecznie odfiltrowuje przypadkowe dotknięcia, a gesty w pobliżu krawędzi są w większości odczytywane poprawnie.
Czytaj także: TOP-10: mity na temat smartfonów, pora przestać w to wierzyć
Wyświetlacz w Huawei Mate 40 Pro to panel OLED 6,76 “o nietypowej rozdzielczości 1344 × 2772. Posiada standard usługi HDR10, odświeżanie 90 Hz i zakrzywione krawędzie, które nawet dziś wyróżniają ten smartfon na tle konkurencji.
Należy jednak zaznaczyć, że zakrzywiony kształt szkła nieco zmniejsza czytelność wyświetlacza, jest to spowodowane odbiciami i lekkimi zniekształceniami obrazu na krawędziach, ale jest to standardowy problem ze wszystkimi zakrzywionymi wyświetlaczami.
Czytaj także: Recenzja Samsung Galaxy Buds Pro – słuchawki TWS z unikalnymi funkcjami i kilkoma kompromisami
Są oczywiście ludzie, którzy rozważają urządzenie tylko pod kątem wydajności. Cóż, pod tym względem Huawei Mate 40 Pro jest perfekcyjny. Początkowo nie można było uruchomić wszystkich testów, a było to spowodowane aktualizacją EMUI do wersji 11, ale w końcu pojawiły się odpowiednie wersje i widać wyniki – cele zostały uzyskane w trybie wysokiej wydajności.
Sercem smartfona jest nowy ośmiordzeniowy procesor Kirin 9000 5 nm, który jest pierwszym chipsetem 5 nm ze zintegrowanym modemem 5G.
Wydajność telefonu jest zdecydowanie odpowiednia, a kontrola termiczna jest również bardzo dobra. Mate 40 Pro nie nagrzewa się zbytnio, nawet jeśli grasz w wymagające gry lub nagrywasz wideo w wysokiej rozdzielczości.
Bezpieczeństwo naszego telefonu i przechowywanych na nim danych zapewnia umieszczony pod wyświetlaczem optyczny skaner linii papilarnych oraz funkcja rozpoznawania twarzy. Obie metody działają bez zarzutu. Testowałem już sporo smartfonów, większość z nich to urządzenia flagowe, ale możliwości biometryczne Huawei Mate 40 Pro naprawdę zrobiły na mnie wrażenie.
Znacznie ciekawsza jest funkcja rozpoznawania twarzy, która wykorzystuje przedni aparat i zamontowany obok siebie czujnik ToF. W przeciwieństwie do większości smartfonów z Androidem mamy do czynienia z rozwiązaniem sprzętowym, które zapewnia nie tylko wygodę, ale także przyzwoity poziom bezpieczeństwa. Rozpoznawanie twarzy działa równie wydajnie, a może nawet wydajniej niż skaner linii papilarnych i nie sprawiało mi żadnych problemów podczas moich testów. Przynajmniej do czasu, gdy konieczne było użycie tej funkcji w masce ochronnej. Jak dotąd nikt nie rozwiązał problemu modelowania twarzy podczas noszenia maski czy respiratora. W warunkach pandemia, to konieczne.
Czytaj także: Recenzja Moto G9 Plus: przyzwoity budżetowy telefon z dużym ekranem
Jak flagowiec z końca 2020 roku, Huawei Mate 40 Pro oferuje łączność 5G, także na pasmach dostępnych w Polsce. Jeśli chodzi o karty SIM, mamy miejsce na dwie karty nanoSIM i obsługę eSIM.
Urządzenie posiada wbudowany dwuzakresowy modem Wi-Fi z obsługą Wi-Fi 6 i Bluetooth 5.2. Jest też wsparcie dla modułu NFC, choć ze względu na brak działającej usługi płatności mobilnych jego użyteczność jest wciąż ograniczona. Dostępna jest również funkcja pozycjonowania wykorzystująca technologie GPS, GLONASS, BDS, GALILEO, QZSS i NavIC.
Huawei Mate 40 Pro nie ma gniazd 3,5 mm do słuchawek przewodowych, ale ma głośniki stereo. Co ważne, mówimy o dwóch dedykowanych głośnikach multimedialnych, a nie o rozwiązaniu hybrydowym, jak ma to miejsce w przypadku większości konkurentów. Jak one brzmią? Bardzo przyzwoicie. Brakuje niskich częstotliwości, przez co dźwięk jest zbyt jasny, ale na tyle skuteczny, by go polubić.
Co ciekawe, brak klasycznego gniazda nie przeszkodził producentowi w dodaniu do zestawu klasycznych słuchawek przewodowych. Cóż, prawie klasyczne, ponieważ są ze złączem USB typu C. Brzmią zadowalająco, ale na pewno nie jest to wysoka półka. Moim zdaniem znacznie lepszym dodatkiem byłaby przejściówka z USB Type-C na 3,5 mm.
Huawei Mate 40 Pro działa pod kontrolą Androida 11 z EMUI 11. Nie ma tu jednak usług Google, co w znacznym stopniu wpływa na funkcjonalność urządzenia.
Sam interfejs EMUI robi bardzo dobre wrażenie. Wygląd Huawei jest estetyczny, przemyślany i być może najbardziej wyrafinowany ze swoich chińskich konkurentów. Uwolnienie się spod jarzma Google’a (wymuszone, ale wciąż) ma tę zaletę, że interfejs jest bardziej spójny, ponieważ wszystkie programy systemowe mają ten sam styl i ikony.
Z bardziej interesujących funkcji EMUI 11 wspomniałbym o zastosowaniu paska skrótów, który wysuwa się z boku ekranu. Fakt, że to rozwiązanie jest obecne nie tylko w smartfonach Huawei, w żaden sposób nie umniejsza jego użyteczności. Jego przeciwieństwem jest funkcja sterowania urządzeniem za pomocą gestów wykonywanych w powietrzu. U konkurentów czegoś takiego nie znajdziecie, a po chwili zabawy w tym trybie łatwo zrozumieć, dlaczego – w końcu jest to całkowicie zaraźliwe, ale urządzenie czasami rejestruje ruchy zbyt kapryśnie, więc nie zawsze jest to wygodne. Ale często, testując nowy smartfon, intuicyjnie próbowałem te gesty na innych urządzeniach.
Ale jest jedna rzecz, na którą szczególnie chcę zwrócić uwagę. Prywatność i bezpieczeństwo zawsze były kluczowymi aspektami EMUI. Tworząc system bezpieczeństwa EMUI, Huawei przestrzega zasady ochrony prywatności: prywatności, śledzenia i świadomości, co daje użytkownikowi pełną kontrolę nad swoimi danymi osobowymi.
W serii Huawei Mate 40 EMUI 11 zapewnia użytkownikom dodatkowe ulepszenia w zakresie bezpieczeństwa i prywatności. Zdjęcia zrobione smartfonami zwykle zawierają informacje osobiste, takie jak miejsce i czas wykonania zdjęcia, urządzenie, na którym zostało zrobione i tym podobne. Podczas wymiany zdjęć te poufne informacje mogą zostać udostępnione innym osobom wraz z oryginalnym zdjęciem. Dzięki EMUI 11 użytkownicy serii Huawei Mate 40 mogą mieć pewność, że ich prywatne informacje zostaną usunięte przed wysłaniem zdjęcia innym osobom za pośrednictwem funkcji Huawei Share.
AI Private View pomaga zachować prywatność rozmów i korespondencji, nawet gdy użytkownicy znajdują się w zatłoczonych miejscach, takich jak pociąg lub winda. Po włączeniu funkcja wykorzystuje rozpoznawanie twarzy, aby określić, czy użytkownik jest właścicielem urządzenia. Treść powiadomienia jest automatycznie ukrywana, jeśli wykryje osobę, która nie jest właścicielem urządzenia lub wiele osób patrzących na ekran.
Smartfony czasami otrzymują wiadomości na większym ekranie podłączonym do wyświetlania prezentacji lub filmów. EMUI 11 w pełni docenia potrzebę zachowania prywatności w takich sytuacjach i gwarantuje to, że powiadomienia o połączeniach przychodzących i wiadomości nie są wyświetlane na dużym ekranie podczas prezentacji, na przykład.
Niestety nie sposób mówić o oprogramowaniu EMUI, nie wspominając o istotnym problemie – braku usług Google. To znacznie zawęża pole dostępnych aplikacji. Czy to przeszkadza w korzystaniu z telefonu? Dla mnie osobiście nie było problemów z brakiem usług Google. Być może jedyną rzeczą, której brakowało, była płatność zbliżeniowa Google Pay. Ale ten problem da się rozwiązać, jeśli w Polsce pojawi się wsparcie Huawei Pay, ale na razie to nie.
W zasadzie oferta w sklepie AppGallery nie jest tak zła, jak mogłoby się wydawać, a tutaj znajdziemy np. bardzo szeroki wybór programów dedykowanych na rynek polski (w tym programy z polskich banków i sklepów), ale to nadal ma znaczące wady. Nie znajdziemy tutaj aplikacji Facebooka, w tym Messengera i WhatsApp, nie ma popularnych usług chmurowych, w tym DropBox i OneDrive, nie ma Slacka i Microsoft Teams, ani nawet wielu gier … Krótko mówiąc, każdy użytkownik zaznaczy luki w zabezpieczeniach biblioteki.
Oczywiście zawsze możemy skorzystać z wybranych usług w przeglądarce lub spróbować pobrać programy z zewnętrznych źródeł. Jednak pierwsze rozwiązanie jest uciążliwe, a drugie dodatkowo ryzykowne, gdyż zwiększa prawdopodobieństwo przypadkowej instalacji złośliwego oprogramowania. Ponadto wiele programów zainstalowanych w ten sposób nadal nie będzie działać bez dostępu do usług Google. Należy to wziąć pod uwagę przed zakupem smartfona.
Czytaj także: Jaki model iPhone wybrać w 2021 roku?
Fotograficzne wrażenia z Mate 40 Pro są bardzo podobne do tych z P40 Pro. Możemy liczyć na to, że wszystkie kamery będą dobrze działać zarówno w dzień, jak i w nocy. Czasami oprogramowanie i sztuczna inteligencja stają się zbyt natarczywe, co nie wpływa znacząco na wygląd zdjęć, ale nawet takie chwile w przypadku Mate 40 Pro nie psują przyjemności fotografowania. Huawei zachęca do korzystania z zoomu optycznego x5, ale nie można też zignorować ultraszerokiego kąta, który jest obecnie prawdopodobnie najlepszy w branży. Nie oferuje jednak rekordowo szerokiego pola widzenia.
A skoro przypomnieliśmy sobie o trybie profesjonalnym – to też jest na pokładzie. Umożliwia ręczne sterowanie ustawieniami ekspozycji oraz pozwala na zapisywanie zdjęć w formacie RAW. Nie ma niestety takich funkcji jak ogniskowanie szczytowe czy histogram, niestety, bo z takim aparatem dobrze by było z nich korzystać. Nie ma też trybu ręcznego dla wideo.
Sam aparat to poczwórna jednostka z modułem głównym o rozdzielczości 50 megapikseli i f/1,9, modułem ultraszerokokątnym o rozdzielczości 20 megapikseli oraz peryskopowym telemodułem o rozdzielczości 12 megapikseli i f/3.4. Czwarte „oko” to sensor ToF, który odpowiada za wykrywanie głębi.
Główny aparat wyróżnia się na tle konkurencji dużym rozmiarem matrycy 1/1,28 “. Duży przetwornik oznacza większe piksele, a większe piksele to więcej światła i szerszy zakres dynamiki, przynajmniej w teorii. Praktyka też nie zawodzi. Zdjęcia zrobione Mate 40 Plusy charakteryzują się dużą szczegółowością i generalnie atrakcyjną kolorystyką, choć czasami cierpią na lekką tendencję do przesycenia.
ORYGINALNE ZDJĘCIA I FILMY W PEŁNEJ ROZDZIELCZOŚCI
Ogromna matryca, w parze z wyrafinowanym oprogramowaniem, jest szczególnie dobrze widoczna w kontrastowych obrazach. Nawet fotografując pod słońce, nie musimy się martwić wypaleniem, a wiele szczegółów można uchwycić w cieniu. Krótko mówiąc, flagowy Huawei pod tym względem na pewno Cię nie zawiedzie.
Tak, czasami na zdjęciu widoczna jest lekka ziarnistość. Ale tryb nocny nadal jest bardzo dobry i pomaga w sytuacjach, w których wspomniane wcześniej wypalenie jest zwykle problemem.
ORYGINALNE ZDJĘCIA I FILMY W PEŁNEJ ROZDZIELCZOŚCI
Podobnie jak w przypadku głównego aparatu, bardzo dobre efekty daje również moduł ultraszerokokątny. Wynika to przede wszystkim z szerokiego zakresu dynamicznego, który jest szczególnie przydatny podczas fotografowania krajobrazów. Ostrość jest również dobra w tego typu projektach, chociaż czasami można zobaczyć pewne artefakty w zbliżeniach i bardzo kontrastowych scenach. Jakość optyczna spada dość wyraźnie na brzegu kadru, choć nie na tyle, żeby nie można było by tego wybaczyć. Po zmroku ultraszerokokątny aparat sprawdza się zaskakująco dobrze, a utrata jakości obrazu utrzymywana jest w rozsądnych granicach.
Warto zaznaczyć, że ultraszeroki moduł może pracować w trybie makro, co daje jeszcze lepsze rezultaty niż większość projektów specjalnych.
Zastosowany w Huawei Mate 40 Pro moduł teleobiektywu ma odległość, które się równa 135 mm do zdjęć pełnoklatkowych, czyli około pięciokrotnie zbliżenie do głównego aparatu. Wszystkie poniższe przykłady powiększonych zdjęć zostały osiągnięte cyfrowo poprzez odpowiednie przycięcie zdjęcia jednostki podstawowej. Moim zdaniem dużo bardziej praktyczne byłoby zastosowanie obiektywu o ogniskowej odpowiadającej około 85 mm, który byłby bardziej uniwersalny. Jednak w wielu sytuacjach 135 mm to po prostu za dużo.
Przednia kamera to podwójna jednostka z 12-megapikselowym modułem głównym i przysłoną f/2.4 w połączeniu z modułem ToF odpowiedzialnym za wykrywanie głębi. Wykonane nim zdjęcia prezentują się bardzo dobrze, charakteryzują się dobrą dynamiką, atrakcyjną kolorystyką i bardzo dużą szczegółowością.
Tryb portretowy jest trochę rozczarowujący pomimo zastosowania czujnika ToF. Zdjęcia robione w nim wyglądają nieco sztucznie. A czasem pojawiają się problemy z prawidłowym rozpoznawaniem obiektów na pierwszym planie, ale moim zdaniem są to drobiazgi.
Huawei Mate 40 Pro nagrywa wideo do 4K przy 60 klatkach na sekundę, ale tylko przy 30 klatkach na sekundę możemy cieszyć się stabilizacją.
ORYGINALNE ZDJĘCIA I FILMY W PEŁNEJ ROZDZIELCZOŚCI
Filmy są bardzo wysokiej jakości, zwłaszcza w rozdzielczości 4K. Obraz jest ostry, szczegółowy i niezwykle dynamiczny, podobnie jak zdjęcia. Dobre efekty daje również stabilizacja elektroniczna, choć nie zawsze radzi sobie z eliminacją drobnych drgań podczas chodzenia.
Huawei Mate 40 Pro ma baterię 4400 mAh, co w tej chwili jest całkiem przyzwoitą wartością, ale wciąż nie wybitną. Podczas testów smartfon wykazał dobrą żywotnością baterii. W moim teście urządzenie wytrzymało około 450 minut w trybie 90 Hz i ponad 550 minut przy 60 Hz, co jest wynikiem bardzo dobrym na tle konkurencji. Chociaż to nie są oczywiście rekordy, to może komuś tego będzie za mało.
Przynajmniej nie spędzisz zbyt wiele czasu na ładowaniu, dzięki ładowarce 66W dołączonej do zestawu. Ponadto smartfon obsługuje ładowanie bezprzewodowe 50W, a także bezprzewodowe ładowanie wsteczne.
Nie mogę tutaj udzielić jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Tak, Huawei Mate 40 Pro to najnowocześniejszy smartfon z wysokiej jakości wyświetlaczem o częstotliwości odświeżania 90 Hz, świetnymi głośnikami stereo i niezwykle wydajnym procesorem HiSilicon Kirin 9000 5 nm. Aparaty modelu można nazwać najlepszymi na rynku, więc Huawei Mate 40 Pro można nawet nazwać wybitnym pod tym względem. Aparat oferuje wyjątkowo wysokiej jakości zdjęcia i filmy, a w niektórych scenariuszach Huawei Mate 40 Pro robi zdjęcia nawet lepiej niż standardowe lustrzanki cyfrowe, co nie jest przesadą. Fotografia to dziedzina, w której Huawei nadal dominuje, a inni konkurenci mogą się tylko od nich uczyć i ulepszać swoje technologie.
Ale jest też negatywna strona Huawei Mate 40 Pro, a jest to oczywiście brak dostępu do usług Google, o czym już wielokrotnie wspominaliśmy. Niestety HMS i AppGallery nadal trudno nazwać pełnoprawną alternatywą dla Google i choć sytuacja jest dużo lepsza niż rok temu, na platformie Huawei wciąż brakuje wielu ważnych usług. Co do mnie osobiście nie bardzo mnie to denerwuje, ale dla wielu moich znajomych praktycznie dyskwalifikuje to urządzenia producenta. Oczywiście to nie tylko problem z Mate 40 Pro, ale nie zmienia to faktu, że użytkownicy rywalizujących ze sobą flagowców Huawei w ogóle takich problemów nie mają, a to sprawia, że wielu potencjalnych nabywców smartfonów się zastanawia.
Na Huawei Mate 40 Pro można spojrzeć z dwóch perspektyw: jako zaawansowany technologicznie flagowiec, który nie jest idealny,bo brak mu dostępu do usług Google lub jako wybitny telefon z aparatem o wysoce zaawansowanej funkcjonalności. Jeśli uwielbiasz eksperymentować i nie zależy Ci na usługach Google, ale chcesz nowoczesnego flagowca high-level, to Huawei Mate 40 Pro jest godny Twojego wyboru.
Dla mnie Huawei Mate 40 Pro od HMS jest jak wino. Im dłużej korzystałem z tego urządzenia mobilnego, tym bardziej się w nim zakochałem. Jeśli Huawei potrafi zaprezentować swoje pełnoprawne oprogramowanie, a nie tylko usługi HMS, pozostawi swoich konkurentów w tyle. Tak, pierwsze kroki będą trudne, ale pojawienie się trzeciego gracza może poruszyć rynek i zmienić liderów. Wiadomo, że kibiców przyciąga nie cena, ale aromat samego wina. Czasami wybór zależy od potrawy, do której podawane jest to wino.
Czytaj także:
Leave a Reply