Każdy producent elektroniki stara się wyróżnić na rynku swoimi unikalnymi produktami. ASUS, choć znany głównie z komputerów i podzespołów, od dekady z powodzeniem produkuje również smartfony. Z jakim skutkiem? Z różnym. W tym roku gamingowy ROG Phone 8 Pro zaskoczył nas bardzo pozytywnie! Nowy ASUS Zenfone 11 Ultra z wyglądu bardzo do niego podobny. I jest na tyle dobry, że trudno mi się rozstać z tym telefonem.
Kiedy słyszę “ASUS”, od razu pierwsze skojarzenia idą w stronę laptopów/komputerów oraz przeróżnych akcesoriów z tego świata. Telefony tego producenta to dla mnie nowość, ponieważ dotychczas nie miałem większej styczności z mobilnymi produktami Tajwańczyków. Przygodę rozpoczynam od modelu, który pretenduje do bycia na podium. Chcąc dokładniej sprawdzić smartfona pozwoliłem sobie na nieco dłuższy test (mam nadzieję, że ASUS się za to nie pogniewa).
Czytaj także: Recenzja gamingowego smartfona ASUS ROG Phone 8 / 8 Pro – gorący i szybki!
ASUS Zenfone 11 Ultra to nowy flagowiec na rynku, dostępny w dwóch wariantach pamięci: 16/512 GB i 12/256 GB. Cena? Zaczyna się od 3800 zł. Co ciekawe, tym razem ASUS zrezygnował z tworzenia kompaktowego flagowca, z czego słynął w ostatnich latach. Modele Zenfone 8, 9 i 10, choć niszowe, cieszyły się uznaniem właśnie ze względu na poręczne rozmiary i topową specyfikację. Zenfone 11 Ultra to zwrot o 180 stopni – jest tak samo duży jak inne flagowce. Brak wersji “Compact” rozczarował wielu fanów marki, ale dla mnie, jako neutralnego obserwatora, to doskonała okazja, by przyjrzeć się bliżej temu modelowi.
Kategoria | ASUS Zenfone 11 Ultra |
---|---|
System operacyjny | Android 14 |
Wyświetlacz | AMOLED 6,78” Full HD+, LTPO 1-120 Hz (144 Hz tylko w grach), jasność szczytowa 2500 nitów, Victus 2 |
Procesor | ośmiordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 8 Gen 3 z Adreno 750 |
Pamięć operacyjna | 12/16 GB RAM (LPDDR5X) |
Pamięć użytkownika | 256/512 GB pamięci wewnętrznej (UFS 4.0) |
Audio | 2 głośniki stereo |
Łączność | WiFi 7, Bluetooth 5.4 |
Bezpieczeństwo | rozpoznawanie twarzy, skaner linii papilarnych |
Dodatki | 3.5 mm jack audio, USB-C, Dual Sim, 5G |
Bateria | 5500 mAh, ładowanie 65 W |
Aparaty | aparat główny 50 Mpix f/1.9 + ultraszeroki 13 Mpix f/2.2 + teleobiektyw 32 Mpix f/2.4 z OIS (3-krotny zoom optyczny), przedni aparat 32 Mpix |
Wymiary | 163,8 x 76,8 x 8,9 mm |
Waga | 224 g |
Mówi się, że o gustach nie należy za bardzo dyskutować. Zgadzam się z tym w zupełności i właśnie tak podszedłem do oceny wyglądu tego smartfona. Kiedy bierzemy model 11 Ultra do ręki nie sposób nie wyczuć, że mamy tu przyjemność z produktem premium. Nie znajdziemy tu większego zaskoczenia, ponieważ jest “na bogato” – ale dość banalnie. Nie martwi mnie to, ponieważ dla mnie osobiście liczy się to, co smartfon potrafi, a nie jak wygląda.
Urządzenie jest spore, ponieważ producent pokusił się praktycznie o 7-calowy wyświetlacz (6,78 cala) co jest znacznym wzrostem względem poprzednika z Zenfone 10 (dla przypomnienia 5,9 cala). Przedni ekran oraz szklana pokrywa baterii zostały pokryte Gorilla Glass Victus 2. Ma to wzmocnić urządzenie, ale sugeruje nie testować wytrzymałości tego smartfona (zresztą nie tylko tego, chyba że macie luźną gotówkę, aby ewentualnie naprawić uszkodzenia). Spory, bo prawie 7-calowy wyświetlacz posiada małe oczko, które jest oczywiście aparatem do selfie. Można powiedzieć, że tu producent nie różni się niczym szczególnym od konkurencji.
Zmiany i to dość wyraźne znajdziemy na tylnej pokrywie baterii. W górnym lewym rogu znajdziemy kwadratową wyspę – jak w przypadku ROG Phone 8. Jej kształt i ułożenie jest dość nietypowe (moje podejście do tej sprawy szybko unormowały najnowsze smartfony Google Pixel). Nie jest to dla mnie problem tym bardziej, że kiedy założymy etui (dołączone do zestawu) telefon wygląda naprawdę klasycznie i nie wyróżnia się na tle konkurencji. Szklana pokrywa baterii posiada pewnego rodzaju linie, których struktura przedstawia klocki (niemające nic wspólnego z figurami geometrycznymi). Trudno powiedzieć, co autor, miał na myśli, ale jak wspomniałem nie będę dyskutował tu o gustach, bo każdemu może podobać się coś innego.
Po prawej stronie telefonu znajduje się przycisk głośności i zasilania. Port USB-C 2.0 został umieszczony na dole po lewej stronie (nie na środku), wraz z podwójną tacką na kartę SIM, kratką głośnika oraz gniazdem jack co jest miłym akcentem. W tym segmencie mnie osobiście zaciekawiło ułożenie złącza ładowania. Jest dość nietypowo przesunięte. Nie poczytuje tego jako plus ani minus.
Smartfon jest naprawdę ładnie wykończony. Wszystko idealnie spasowane, jest certyfikat IP68 (pełna ochrona przed pylem i wodą) i Gorilla Glass Victus 2 z przodu. Zastosowane materiały (skalne plecki, aluminiowa ramka) dają poczucie, że mimo braku efektu wow w kwestii wyglądu jest naprawdę dobrze, jest premium. ASUS projektując ten telefon pokusił się, aby uwieńczeniem całości było lekkie zaokrąglenie krawędzi od szkła z przodu i z tyłu do ramki. Urządzenie w mojej ocenie pewnie leży w dłoni i nie ma obaw, że wyśliźnie się nam z ręki. I chociaż tu zdania mogą być podzielone (znajomy zwrócił mi na to uwagę) to po założeniu pokrowca (co z pewnością zrobi 100% użytkowników) trzymamy smartfona, którego nie będziemy już później chcieli wypuszczać z ręki. Dlaczego? Zapraszam do kolejnej części recenzji.
Czytaj także: Recenzja ASUS Zenfone 10 — ASUS ma odwagę!
W tej części nie ma się za bardzo, nad czym rozwodzić. Producent do zestawu dodał tylko kabel USB-C, plastikowy pokrowiec, kluczyk do karty sim oraz trochę papierologii. Niestety w zestawie nie znajdziemy ładowarki, która w tych czasach staje się być rzadkością. W moje ocenie nie jest to powód do dumy. Brak ładowarki jest trendem, którego kompletnie nie rozumiem.
Oczywiście to wina producenta, ale nie w samego urządzenia. Mając różne ładowarki w swoim asortymencie 55 lub 33 W poradziłem sobie (model obsługuje 65W, ale co mialem, to mialem). Tu nasuwa mi się jedno pytanie – czy jeśli ASUS nie dokłada do zestawu ładowarki to, czy w sytuacji problemów z ładowaniem producent ma prawo odrzucać roszczenie reklamacyjne wskazując, że klient korzysta z nieoryginalnej ładowarki np. innego producenta? W mojej ocenie nie, ponieważ producent nie wyposażył zestaw o takie akcesorium oraz nie zobligował każdego użytkownika do obowiązkowego zakupu osobnej ładowarki firmy ASUS.
Sektor, który wyszedł producentowi na 6 z dużym plusem. Jak przystało na AMOLED-a trudno się do czegoś przyczepić. W mojej ocenie ekran nie tylko ładnie się prezentuje, ale jest również wyrazisty i czytelny. Nie przeszkadzają mu słoneczne dni i prezentuje naprawdę ładne kolory. Ekran o przekątnej 6,78 cala ma rozdzielczość 1080 x 2400 pikseli, co daje gęstość pikseli około 388 PPI i zapewni nam dość szczegółowy i ostry obraz. Jest też LTPO (minimalna częstotliwość nawet od 1 Hz). ASUS nie byłby sobą, gdyby nie pokusił się także o maksymalną częstotliwość odświeżania 144 Hz, ale tylko w trybie gier (w trybie zwykłym mamy 120 Hz). Muszę przyznać, że to fajny dodatek.
Oczywiście zaawansowane ustawienia wyświetlacza pozwalają nam na wiele. Znajdziemy tam między innymi tryb ochrony wzroku, tryby kolorów, możliwości zmiany temperatury barwowej i wiele innych. Zdziwiłbym się, gdyby producent nie dysponował rozwiązaniami, które mogą pomóc klientom w codziennej obsłudze smartfona w obszarze wyświetlacza. Oprócz tych dodatków na pokładzie urządzenia znajdziemy jeszcze Always-On, Lift to check phone (budzi telefon, gdy go podnosisz), Night Light, Smart Screen (utrzymuje ekran w stanie czuwania, gdy na niego patrzysz). Moim zdaniem funkcji jest tyle, że i tak finalnie włączymy tylko jedną. Ja najchętniej korzystałem z Always-On, czyli nic innego jak Always-On Display funkcji znanej z Samsungów. Producent nie chciał tu używać tej nazwy (kto wie, może jest zastrzeżona) więc nazwał swoje rozwiązanie Always-On Panel.
Funkcji i możliwości jest naprawdę dużo, więcej o nich pisaliśmy w recenzji ROG Phone 8. Jestem przekonany, że ponad połowa z nich nie tylko nie będzie Wam potrzebna, ale również nie będzie przez Was szukana. Niestety, ale mało kto w pełni wykorzystuje pełne możliwości smartfonów. Często nie mamy na to czasu, nie chcemy tego poznawać.
Ale to, co szczególnie mi się podobało, to opcja Screen light. Pamiętacie, kiedy smartfony miały diody, które migały, gdy mieliście nieprzeczytane powiadomienia? Wraz z przejściem na wyświetlacze bezramkowe ta funkcja zniknęła. Tak więc, ekran AMOLED pozwala na włączenie tylko określonej części, w tym przypadku ikony w lewym górnym rogu. Może świecić się podczas ładowania lub gdy są powiadomienia. Użytkownik może dostosować kolor ikony, styl i intensywność jej świecenia. Coś niezwykłego!
Czytaj także: Recenzja unikalnego monitora ASUS ROG SWIFT PRO PG248QP
Tajwański smartfon to urządzenie naprawdę ciekawe. Kolejnym intrygującym obszarem jest tu oprogramowanie. ASUS w tym sektorze zrobił ukłon w stronę klientów. Otóż włączając smartfona Zenfone 11 Ultra otrzymujemy możliwość wyboru. Android 14 może być z czystą wersją systemu lub zoptymalizowaną przez ASUS. Doceniam takie inicjatywy! Tak w ogóle nasza redaktorka Olga była na tyle zachwycona softem ASUS, ze napisała prawie niekończącą się recenzję ROG Phone 8. Tak naprawdę Zenfone w wielu aspektach jest podobny do gamingowego modelu, oprócz zbyt szczegółowego tuningu gier.
Oprogramowanie tutaj jest naprawdę intuicyjne. Dostępność różnych funkcji (część z nich z pewnością znamy z innych smartfonów) powoduje, że urządzenie zyskuje na plus każdego dnia używalności. Do ciekawszych należy wskazać: inteligentny klawisz, mobilny menadżer, twin Apps, dżin gier lub narzędzie krawędź (bardzo podobna funkcja z telefonów Samsung, chociaż nazwa jest dziwna). Fajnie, że producent rozwinął narzędzia wspomagające oprogramowanie.
Powyższe rozwiązania są naprawdę błahostką. ASUS płynąc z prądem nie mógł sobie odmówić implementacji rozwiązań sztucznej inteligencji. Jest to w mojej ocenie klucz przewodni całego rynku mobilnego. Jestem jednak przekonany, że większość konsumentów nie skorzysta z połowy funkcji np. narzędzie krawędzi (dziwna nazwa). Z kolei z AI już na pewno. I tu jest pewien problem. Mocny marketing oparty jest na czymś, co trudno znaleźć. ASUS Zenfone 11 Ultra tak jakby miał nowe możliwości sztucznej inteligencji, ale ja miałem problemy, aby dokładnie je odszukać. Wygląda na to, że z biegiem czasu aktualizacji producent urozmaici swoje urządzenie i funkcje będą gotowe na 100%.
Kojarzycie funkcje AI Noise Cancellation? To możliwość uczenia systemu naszych przyzwyczajeń oraz codziennej pracy na smartfonie. Szału nie ma, bo moim zdaniem to podstawa każdego smartfona z AI, ale fajnie, że jest. Kolejną funkcją, której niestety jeszcze nie ma w urządzeniu (musimy poczekać na aktualizację) to opcja przypominająca tłumaczenie rozmów w czasie rzeczywistym. Nie jest to dla mnie zaskoczeniem, ponieważ to chyba jedno z bardziej trafionych rozwiązań. W mojej ocenie producent musi udostępnić sporą aktualizację, która wniesie nieco więcej świeżego powiewu sztucznej inteligencji.
W tym telefonie pojawia się również oprogramowanie Game Genie znane z ASUS ROG Phone 8. Do menu można uzyskać dostęp, przesuwając palcem po przekątnej z jednego z górnych rogów ekranu w kierunku środka podczas gry. Za jego pomocą można przełączać tryby wydajności między High Performance, Dynamic, Durable i Ultra Durable. Można zobaczyć statystyki w czasie rzeczywistym, takie jak szybkość działania procesora, temperatura, liczba klatek na sekundę i wiele innych.
Jest tylko jeden mały problem. Producent przewidział tylko dwie duże aktualizacje. Nie ładnie, ASUS. Liczę, że w międzyczasie zmienicie swoje podejście, bo smartfon ma ogromny potencjał.
Czytaj także: Recenzja przenośnego projektora ASUS ZenBeam L2
Muszę przyznać, że podoba mi się ilość pamięci RAM. Producent umieścił aż 16 GB. Nie jest to mała wartość, która dodatkowo w połączeniu z procesorem Qualcomm Snapdragon 8 Gen 3 (1x Cortex-X3 3.2 GHz, 2x Cortex-A715 2.8 GHz, 2x Cortex-A710 2.8 GHz i 3x Cortex-A510 2.0 GHz) oraz procesorem graficznym Adreno 740 radzą sobie naprawdę dobrze. Na urządzeniu spokojnie możemy pracować bez obaw o zawieszenie systemu. ASUS popłynął tu naprawdę daleko w trosce o klienta. Jest to jedna z najmocniejszych zalet tego urządzenia. Tajwański koncern w mojej ocenie pokazał, że telefon wcale nie musi kosztować 10 tysięcy złotych, aby posiadać specyfikacje rzędu 16 GB pamięci RAM. Spójrzcie na swoje smartfony i odpowiedzcie sobie sami czy 16 GB to dużo, czy mało?
Dodatkowo otrzymujemy tu 512 GB pamięci flash. W mojej ocenie to indywidualny punkt widzenia, ale ja jestem zadowolony z takiego smartfona. Mnie osobiście starczy taka ilości pamięci. Zdarzało mi się przy wysokim zużyciu procesora, że urządzenie mocno się zagrzało, ale w tej materii będę bronił Asusa. Dlaczego? Prywatnie korzystam ze smartfona Samsung Galaxy Fold 5, który także potrafi się zagrzać. Czasami mocniej niż ASUS. Jest to kompletnie naturalne zjawisko. Tak wydajny telefon w pełni radzi sobie z codziennością.
ASUS znowu mnie pozytywnie zaskoczył. Na pokładzie Zenfone 11 Ultra znajdziemy całkiem niemały akumulator, bo 5500 mAh. Skąd taki wniosek? Jeśli konkurencja w swoich flagowcach potrafi zaoferować tylko 12 GB RAM oraz 5000 mAh to nie może być inaczej. ASUS w sektorze ładowania (ja mogę Wam wybaczyć ten brak ładowarki) sprawuje się naprawdę dobrze. Bardzo podobnie jest z akumulatorem. Były momenty, że cały dzień siedziałem na telefonie i naprawdę trudno mi było wyczerpać “bank energii” do zera. Zazwyczaj przez obowiązki udało mi się przy naprawdę, ale to naprawdę dużym zużyciu (np. 8-godzinnym oglądaniu czegoś na telefonie) zjechać do 20-30%.
I tu warto zaznaczyć, że nie samym telefonem człowiek żyje. Urządzenie przy zwykłym użytkowaniu, wiadomości, połączenia spokojnie wytrzyma nawet 3 dni. W sytuacji, gdy jednak zechcemy zaznać nieco więcej rozrywki telefon również szybko się nie rozładuje.
Producent wyposażył urządzenie również w udogodnienia, które pomogą nam w codziennym funkcjonowaniu. Wśród nich jest adaptacyjna bateria, która uczy się naszego stylu ładowania. Oprócz tego mamy także dostępne tryby ładowania. Producent zadba również o kondycje naszego akumulatora więc możemy być spokojni, że bateria szybko się nie rozładuje. Urządzenie, jeśli wejdziemy w pozycje: konserwacja baterii zaprezentuje nam również nawyki naszego ładowania.
Czytaj także: Recenzja monitora ASUS VU249CFE: Najwyższa ocena i dobra cena!
Mobilna fotografia to w tych czasach to jeden z najważniejszych sektorów każdego posiadacza smartfonów. Wcześniej Zenfone-y były małe, zwinne i mocne, ale nie wyróżniały się zbytnio aparatami… Czy cos się zmieniło?
W Zenfone 11 Ultra znajdziemy 50-megapikselowy aparat główny z konfiguracją gimbala OIS, 32-megapikselowy teleobiektyw 3x z OIS i 13-megapikselowy ultraszerokokątny – chyba pełny komplet. Spójrzmy jednak na dokładniejszą specyfikację, która za chwilkę zostanie wykorzystana w praktyce.
Muszę powiedzieć, że interfejs aplikacji mi się bardzo podoba. Jest ona dla mnie w pełni przejrzysta. Jednak już na tym etapie jestem pewien, że nie skorzystamy z ponad połowy możliwości fotograficznych tego smartfona. Dlaczego? Większość zdjęć będzie robiona w trybie automatycznym, gdzie tak naprawdę napracują się jedynie nasze ręce oraz oczy. Nie będziemy musieli szukać jak zrobić konkretne zdjęcie. Czytałem ostatnio pewne badanie, że ludzie najczęściej wykorzystują głównie aparat do selfie, tryb portretowy oraz główny aparat z ewentualnym trybem ultraszerokokątny.
Przejdźmy do ogólnego aparatu fotograficznego. To, co mi się podoba to zastosowanie miernika poziomu na środku kadru. Oprócz tego pojawia się balans bieli, kompensacja ekspozycji, ISO, czas otwarcia migawki i manualny suwak ostrości. W opcji automatycznej wiele z tych możliwości jest ukryta, ale w opcji Pro wszystko mamy dostępne dla profesjonalistów. Zachęcam do zapoznania się z ustawieniami, bo jest w czym przebierać.
Główny aparat w Zenfone 11 Ultra robi zdjęcia o rozdzielczości około 12,5 MP. Te zdjęcia są przyzwoite i na poziomie. Szczegóły są dobre, kolory ładne i naturalne. Chociaż to, co zauważyłem to aparat smartfona ASUS Zenfone 11 Ultra robi zdjęcia realne. Nie ma sztucznego podbicia kolorów – pisząc prościej. To, co widzimy jest odzwierciedlane w obiektywie. Uważam jednak, że należy zawsze patrzeć przez pryzmat mobilnego urządzenia – nie aparatu fotograficznego typu Canon. Nie słyszałem jeszcze o smartfonie, który byłby lepszy nic aparaty cyfrowe.
Wróćmy jednak do dalszej części opisywanego aparatu. Moim zdaniem wyostrzanie obrazu jest nieco agresywne pozostawiając przy tym mnóstwo artefaktów. Nie jest to jednak zauważalne gołym okiem, chyba że rozłożymy zdjęcie na części pierwsze szukając dokładnych szczegółów na zbliżeniach. Jestem też przekonany, że osoba nieznająca się na fotografiach raczej nie będzie w stanie odróżnić takich szczegółów. Głównym obiektywem można wykonać zdjęcia w pełnej rozdzielczości 50 MP, ale nie spodziewajmy się jednak większej szczegółowości. Zdjęcia cieszą oczy, ale pojawia się trochę szumów i artefaktów. Jednak nie wygląda to tragicznie. Kontrast i zakres dynamiki przy zdjęciach 50 MP również mogłyby być lepszy.
Interfejs aparatu Zenfone 11 Ultra oferuje szybkie przełączanie poziomów zoomu 10x i 30x. W zależności od tego, jaki zoom chcemy wybrać możemy tego dokonać na suwaku scrollując w tył lub przód wyświetlacz. Każdy smartfon lubi światło. Im więcej tym zdjęcia są dokładniejsze. Tu mamy właśnie taką samą sytuację. ASUS korzystając ze znacznej ilości światła pracuje również na ciekawym dodatku, czyli Hyper Clarity. Jest to specjalne rozwiązanie pomagające przy zoomie.
Zoom tak w ogóle bardzo dobry. Najlepiej to zoom 2-3x, ale i potem jakość ok. Nie jest to oczywiście Galaxy S24 Ultra, ale widać, że przetwarzanie AI sobie radzi. Kilka przykładów:
Warto tutaj zauważyć, że teleobiektyw 32 MP w Zenfone 11 Ultra oferuje 3-krotny zoom optyczny (tzn. powiększenie 2x – “crop” z głównego aparatu, 3x – teleobiektyw z lepszą jakością). Zdjęcia wyglądają dobrze i są dopasowane do kolorów uzyskiwanych z głównego aparatu. Niestety, w zdjęciach pojawia się niewielki szum i artefakty ostrzenia, choć nic poważnego.
Główny aparat w Zenfone 11 Ultra imponuje solidną wydajnością w słabym oświetleniu.W kadrze jest mnóstwo szczegółów, poziom obróbki jest subtelny, a “szum” praktycznie nieobecny. Kolory prezentują się świetnie, zakres dynamiczny dość szeroki. Źródła światła są dobrze kontrolowane. Ogólnie rzecz biorąc, nie mam żadnych zastrzeżeń. Robienie zdjęć w ciemności zajmuje czas – trzeba przytrzymać telefon w bezruchu przez około 3 sekundy (a jeśli bardzo mało światła, nawet dłużej).
Obiektyw ultraszerokokątny (13 MP) jest naprawdę przyzwoity. Szczegóły, kontrast i zakres dynamiki są w porządku jak na aparat ultraszerokokątny. Zdarza się, że obiektyw ma tendencję do ekspozycji niższej średnio niż pozostałe dwa aparaty, co prowadzi do ciemniejszych zdjęć i kolorów. Nie jest to jednak jakiś duży problem, bo w ogólnym rozrachunku obiektyw radzi sobie naprawdę dobrze. Przykłady:
O przedniej kamerze (selfie) mogę napisać tylko tyle: nie ma tragedii, ale wszystko zależy od ilości światła. Zdjęcia przy dobrym świetle są w porządku, ale te wieczorne to jak dla mnie loteria. Obiektyw zdecydowanie nie radzi sobie najlepiej z wieczornymi zdjęciami. W ciągu dnia kolor skóry wygląda naturalnie. Nie jest ani przedobrzony, ani podrasowany. Wieczorem jest to spory problem. Wcale mnie to nie dziwiło, mogłem się tego spodziewać. Nie każdy smartfon radzi sobie z wieczornymi zdjęciami w sposób idealny. Wieczorne zdjęcia mają pewien minus, który mnie zaczął denerwować. Dłuższy czas naświetlania co powoduje, że musimy po wykonaniu fotki trzymać nieruchomo urządzenie, aby mogło się ono zapisać i przetworzyć.
Zenfone 11 Ultra może nagrywać wideo do 8K@24fps na głównym aparacie. Ultraszeroki obiektyw jest ograniczony do 4K@30fps, podczas gdy teleobiektyw może robić 1080p@60, a selfie może robić 1080p@30. Oprócz tego producent oferuje nam dwa rodzaje stabilizacji obrazu: Adaptive oraz HyperSteady. W przypadku 1 możemy swobodnie nagrywać po przełączeniu się na 4K i 60 fps. Z kolei HyperSteady obsługuje maksymalnie rozdzielczość FHD i 60 klatek na sekundę.
To, co wyróżnia smartfona z konkurencji, w mojej ocenie to właśnie te dwie stabilizacje obrazu. Każda z nich działa w innym obszarze. Filmy są poprawne i spokojnie możemy zabrać tego smartfona na różne wyjazdy, bo jak to mówią: najlepszym aparatem fotograficznym w telefonie komórkowym jest ten, który właśnie mamy przy sobie.
Czytaj także: Test ASUS Zenbook DUO (2024) UX8406. Dwa wyświetlacze – podwójna przyjemność
Na pokładzie testowego smartfona znajdziemy 2 głośniki stereo. Jakość grania jest naprawdę przyzwoita. Owszem nie jest to Bang & Olufsen, ale w dalszym ciągu pamiętajmy, że jest to smartfon. Jeśli chcemy poszukać sobie profesjonalnego sprzętu audio to zapraszam w inną stronę. W tych czasach coraz częściej podłączamy się do słuchawek. Sam osobiście rzadko słucham muzyki na pełen regulator. Głośniki w ASUS Zenfone 11 Ultra zapewniają efektywną głośność dzięki technologii Dbass. Mimo tego eksperci zajmujący się dźwiękiem dźwięku z firmy DIRAC postarali się, aby zapewnić większą wyrazistość. Swego rodzaju wspomagaczem jest kreator audio, gdzie w prosty sposób wesprzemy się dostosowanymi ustawieniami.
Wszystkie moduły łączności działają bez zarzutów. Do połączeń WiFi lub Bluetooth zazwyczaj trudno mieć jakieś zastrzeżenia. Jeśli coś nie działa najpewniej jest uszkodzone i wymaga wizyty w serwisie. Czytnik linii papilarnych to coś cudownego działa płynnie i bardzo szybko. Nie miałem ani jednej sytuacji, gdzie urządzenie mnie zawiodło. Dla wielu osób to bardzo ważny element. Dla mnie również. Lubię szybkie odblokowywanie smartfonów bez potrzeby długiego czekania.
Mimo dłuższych testów mam naprawdę mieszane uczucia co do tego smartfona. Wbrew pozorom ciężko mi było znaleźć minusy, które mogłyby skreślić urządzenie jako potencjalny zakup. Nie mogę się czepiać baterii, wyświetlacza, wydajności oraz oprogramowania. Podoba mi się, że za 4300+ zł ASUS Zenfone 11 Ultra posiada 16 GB pamięci RAM (wersja 12/256 – od 3800 zł). Niewielu konkurentów jest w stanie zaoferować taki wynik za te pieniądze. Napiszę więcej – niektórzy proponują flagowe urządzenia za prawie 9000 tysięcy, a i tam na próżno szukać takiej pamięci. Musimy pamiętać, że urządzenie zostanie z nami na lata i po 4 latach to wciąż bardzo fajna wartość.
Owszem w trakcie bardzo wysokiego zużycia procesora możemy zarzucać Asusowi, że się nagrzewa. Niech pierwszy rzuci kamień ten, kto jest bez takiej przypadłości. Proces grzania się to naturalne zjawisko i trudno w ogóle uznawać to za minus. Zawiodły mnie lekko aparaty (zoom x30), chociaż nie w całej okazałości, bo ogólnie aparatów nie możemy się powstydzić w tym urządzeniu.
ASUS powinien poprawić kilka szczegółów. Kolejnym i moim zdaniem największym minusem jest ten nieszczęsny brak aktualizacji (tylko na 2 lata). Tutaj ASUS chyba na głowę upadliście – proszę szybciutko to poprawić, bo przecież macie takie możliwości. Moim zdaniem to podejście producenta jest kompletnie niezrozumiałe. Widać, że w smartfon jest naprawdę przyzwoity, ale braki to zazwyczaj jakieś niedoróbki systemowe. Z tym AI też wypadałoby trochę przyspieszyć. Właśnie przez takie działania telefon obrywa, a przecież w dużej mierze to kwestia poprawek softowych. To pierwszy smartfon, którego mi ciężko ocenić negatywnie. Zawsze szukam minusów, które mógłby przekreślić zakup, a tu takich nie widzę.
Śledź nas na Twitterze, Facebooku i Instagramie
Czytaj także:
Leave a Reply