Na początku roku zamieściłam tutaj swoją opowieść o tym, jak przestawiłam się na iPhone’a po 5 latach korzystania z Androida. Dziękuję wszystkim, którzy przeczytali mój artykuł, nadal cieszy on się popularnością i otrzymał wiele komentarzy z różnymi opiniami na ten temat. W pierwszej części wyjaśniłam zalety iPhone’a i iOS-a, a także opisałam rzeczy, które mi nie pasowały lub przeszkadzały. Dziś będzie ciąg dalszy.
Czy coś się zmieniło kilka miesięcy? Nie powiedziałabym. Wszystko, co napisałam w moim artykule, nadal jest aktualne. Często mówili mi, coś w stylu, to najtrudniejszy okres, tak zwanego przyzwyczajenia, trzeba go przeczekać i wszystko będzie dobrze. Nie twierdzę jednak, że udało mi się aklimatyzować do tego i zaczęłam uważać iPhone’a za najlepsze urządzenie na Ziemi. Moja opinia jest nadal taka sama – iPhone’y są dobre, Androidy są dobre, ale trzeba wybrać to, co lubimy, nic nie jest idealne, wszystko ma swoje niuanse.
Na temat: Własne doświadczenie: Jak zmieniłam po 5 latach Android na iPhone
Do tej pory irytująca jest praca z tekstem, klawiaturą, a także niepotrzebnymi czynnościami przy prostych zadaniach (wszystko opisałam). Chciałbym też mieć uniwersalne złącze ładowania zamiast lightning. Cóż, ekran 12 Pro nie jest dla mnie wystarczająco duży, jestem przyzwyczajona do większych. Ale po przetestowaniu 11 Pro Max o nierealistycznych wymiarach (są Androidy z równie dużymi ekranami, ale mniejszymi fizycznymi wymiarami obudowy), nie chciałam brać wersji max. Ponadto 12 Pro Max ma kanciaste krawędzie zamiast zaokrąglonych, co utrudnia korzystanie z dużego telefonu. Face ID jest również dobrą rzeczą, ale ma swoje własne szczegóły, nie we wszystkich sytuacjach wygodne jest pokazywanie twarzy.
Szczerze mówiąc, gdy testuje w pracy dobre flagowce z Androidem, chcę się pozbyć iPhone’a. Ale powstrzymuje się, bo postanowiłam przeprowadzić eksperyment przynajmniej przez rok.
Chcę też wypróbować pełny ekosystem Apple. Czasami spotykałam się z opiniami „Przerzuciłbym się na Androida, ale nie chcę niczego zmieniać, jestem przyzwyczajony do ekosystemu”. Moim zdaniem zmiana ekosystemu nie jest taka trudna. Przenieść playlist do innej usługi muzyki, zdjęcia do innej chmury – to nie jest nie do wykonania. Ale ekosystem to także “sprzęt”. Więc do kompletu potrzebowałam laptopa, zegarka i słuchawek Apple.
Przeczytaj też: Recenzja Xiaomi Mi 11: Prawdziwy flagowiec
Pierwszą i najdroższą rzecz już miałam – korzystam z laptopów Apple od ponad 10 lat, były próby przejścia na Windowsa, ale się nie powiodły. Na początku roku dostałam świeżego MacBooka z procesorem Apple M1 (moja recenzja).
O współpracy MacBooka i iPhone już pisałam w swoim artykule. Tak, wygodnie jest przesyłać pliki bezpośrednio, od czasu do czasu czytam z laptopa zakładki otwarte w przeglądarce Safari na iPhonie, używam przesyłania danych, korzystam z iPhone’a jako Wi-Fi routera (jedno kliknięcie). Ale, jak już powiedziałam, istnieją podobne rozwiązania dla Apple i Android, Windows i Android. Może nie są tak eleganckie, ale całkiem działające. Nie używam żadnych dodatków, takich jak Handoff czy odbieranie połączeń telefonicznych przez laptop, nie są one potrzebne.
Przeczytaj też: Moja recenzja: MacBook Pro z procesorem Apple Silicon M1
Na początek porozmawiamy o dobrych rzeczach. Niech drogich, ale bardzo dobrych. Pamiętam, kiedy pojawił się smartwatch Apple w 2015 roku, mój kolega ze Stanów go kupił i strasznie chwalił. Używałam wtedy iPhone’a, ale nie rozumiałam sensu zegarka. I mówiłam, że Apple nie wie, co jeszcze wymyślić, żeby więcej zarobić. Ale kilka lat później kupiłam smartwatcha na WearOS od Google, potem korzystałam z dwóch generacji Samsunga Galaxy Watch opartego na Tizen. Pozwoliłam sobie na te wspomnienia w mojej niedawnej recenzji innego inteligentnego zegarka – OPPO Watch.
Ale fakt pozostaje – doszłam do wniosku, że potrzebuję takiego urządzenia jak inteligentny zegarek. Ważne: mówię o smartwatchach, a nie o bransoletkach fitness lub bransoletkach fitness w formacie zegarków. Trudno bywa to rozgryźć, ale najważniejszą rzeczą, która wyróżnia prawdziwy smartwatch, jest pełnoprawny system operacyjny z dużą liczbą funkcji, ustawień i, co najważniejsze, możliwością instalowania aplikacji firm “obcych”. Smartwatch to w zasadzie kolejny smartfon, tylko mały i zawsze na nadgarstku. Tak, dla większości wystarczą bransoletki fitness, ale inteligentne zegarki też mają swoich wielbicieli, jestem wśród nich.
Przeczytaj też: Recenzja OPPO Watch – pierwszy udany zegarek z WearOS
Przez cały czas, gdy korzystałam z różnych smartwatchów i telefonów z Androidem, patrzyłam na Apple Watch i dużo słyszałam o nim, jakie jest wygodny ten zegarek. Ale nie chciałam przepłacać za iPhone’a. Kiedy w końcu zdecydowałam się przejść na iOS, niemal od razu zamówiłam Apple Watch.
Mój model to seria 5. Mogłabym kupić SE, ale te miały najlepszą cenę. Szóstkę nie brałam pod uwagę, ponieważ nie widzę sensu przepłacania za funkcję pomiaru poziomu tlenu we krwi (jeśli są problemy zdrowotne, ważne jest, aby sprawdzał potrzebne wskaźniki sprzęt medyczny, nie żaden gadżet).
Wybrałam rozmiar koperty 40 mm. Niewielki i nie za mały, idealnie dopasowany do ręki. W moim poprzednim Galaxy Watch byłam zawiedziona wymiarami, nawet w małym modelu. Ponadto w mojej recenzji OPPO Watch powiedziałam, że prostokątny ekran jest lepszy, bardziej efektywne wykorzystanie przestrzeni. W końcu smartwatche to znacznie więcej niż tylko zegarki.
Przeczytaj też: Recenzja Apple Watch Series 6: czy opłaca się kupować nowy model?
Podoba mi się też sposób łączenia pasków. Pozostałe moje zegarki miały „teleskopy”, takie rozszerzające się rurki-igły. Apple Watch maja magnesy, dzięki temu paski łatwiej odłączać i ponowne mocować.
Kiedyś byłam zdezorientowana designem Apple Watch z opływowym szkłem bez żadnej ochrony. Myślałam, że łatwo będzi zniszczyć, podrapać. Nie jestem najakuratniejszą osobą. Ale wszystko jest ok! Jeśli przyjrzeć się uważnie, na zaokrąglonej części ekranu u góry widać kilka rys, a korpus jest w stanie idealnym. Pamiętając o zegarku Galaxy Watch (zarówno pierwszej, jak i trzeciej generacji) — korpus został zarysowany po tygodniu, wkrótce też szkiełko, choć chronione przez bezel.
Apple Watch to drugie po laptopie urządzenie Apple, które mi odpowiada w 100%. Dokładnie to, czego potrzebuję. Jeśli na bazie Windows jest też wiele dobrych laptopów, to nie ma podobnych smartwatchów. Dostępne teraz modele to są: z WearOS od Google i z Tizen od Samsung. Pierwszy system jest prawie “porzucony” i tak naprawdę nie rozwija się – jest wadliwy, niewygodny, choć ma ogromny potencjał. Drugi jest tak dobry, jak to tylko możliwe, bo po prostu nie ma nic lepszego. Ale jeśli porównamy go do Watch OS, to Apple ma lepszy interfejs, sterowanie, wybór i jakość aplikacji. Nawet elementarne drobiazgi – na przykład te same pierścienia aktywności, które użytkownicy Apple starają się zamykać każdego dnia. Samsung ma analog w postaci serca, również o trzech parametrach. Wygląda na to, że firma Apple ma to samo, ale inna implementacja przypomnień, ciekawe wyzwania, nieco inne algorytmy liczenia, generalnie są postrzegane inaczej.
Lubię też haptyczne sprzężenie zwrotne. To nie jest „głupia” bezkierunkowa wibracja, ale wyraźna reakcja, zawsze inna i zawsze na swoim miejscu, jak i w iPhone. Kółko Digital Crown ma takie same sprzężenie. A także dźwięki! Na wszystkich urządzeniach pierwszą rzeczą, którą robię, jest wyłączanie dźwięków, ale na Apple Watch zostawiłam je, są urocze i dyskretne.
Dla mnie tem smartwatch to dokładnie taki gadżet, jakim powinien być. Funkcjonalny, piękny, ergonomiczny, z płynnym, stabilnym oprogramowaniem i poręczną aplikacją towarzyszącą na iPhone’a.
Czy są jakieś niedociągnięcia? Oczywiście, jak wszędzie. Ale nie będę nazywać ich krytycznymi. Na przykład na początku byłam zaskoczona, że nie ma w pełni automatycznego wykrywania treningów. Mój zegarek Samsung sam śledził energiczne chodzenie, jazdę na rowerze, bieganie, nie musiałam ręcznie rozpoczynać tryb treningowy. Apple Watch tylko informuje, że zauważył aktywność i proponuje rozpoczęcie trybu treningu. Nadal musisz klikać ekran. Jednak fani Apple od razu wytłumaczyli mi, że nie każdy energiczny marsz jest treningiem i nie każdy trening wymaga śledzenia. I, co najważniejsze, wszystko jest rejestrowane w aplikacji aktywności, aczkolwiek bez faktycznego zapisu „treningu”. Więc nie mam żadnych skarg.
Przeczytaj też: Recenzja Apple Watch SE – zegarek dla oszczędnych miłośników Apple
Co jeszcze? Cyferblaty są tylko wbudowane, aczkolwiek z opcjami dostosowywania. Istnieje wiele rozwiązań innych firm dla każdego zegarka Samsung lub WearOS. Co prawda, większość z nich wygląda okropnie. Ale wśród bezsensownych śmieci można znaleźć i przyjemne niespodzianki. W Apple Watch wystarczy wybrać jedną z proponowanych opcji i dodać niezbędne moduły. Osobiście nie znalazłam dla siebie idealnej opcji, która miałaby jednocześnie duże pierścienia aktywności, tętno, datę, procent baterii, ilość kroków i ikonę rozpoczęcia treningu. Poziom naładowania baterii i data po prostu nie zmieściły się.
Jednak w przeciwieństwie do innych smartwatchów, z których korzystałam, Apple Watch jest bardzo wygodny do przełączania tarcz zegarka. Jedno machnięcie – i gotowe, bez długich naciśnięć, menu… Więc jeśli chcę zobaczyć datę, przesuwam palcem do sąsiedniej tarczy. Ale ładowanie baterii z kolei, jest wygodniejsze do oglądania, przesuwając palcem w górę.
Apple Watch działa przez dwa dni (bez Always On, nie widzę sensu, aby gadżet pokazywał coś na ekranie, gdy na niego nie patrzę) podczas śledzenia kilku krótkich treningów dziennie. Oczywiście nie jest to najlepszy wskaźnik. Ale w przypadku smartwatchów to normalne. Smartwatche Samsunga też żyją dwa dni, czasem trzy. Modele oparte na WearOS – również 1-3 dni, w zależności od konkretnego zegarka. Powtarzam, że smartwatch jest jak mini-smartfon na nadgarstku. Inny poziom systemu operacyjnego, sprzętu, innych możliwości i odpowiednio zużycia energii.
Nie widzę potrzeby monitorować jakość snu, więc i tak zdejmuję urządzenie na noc. A jeśli leży gdzieś w nocy, to dlaczego nie zostawić go na stacji ładującej? Krótko mówiąc, czas pracy nie jest problemem, przyzwyczajasz się do tego.
Przeczytaj też: Recenzja inteligentnego zegarka Huawei Watch GT 2 Pro: życie w stylu Pro
Kiedy mówię o Apple Watch, często słyszę coś w rodzaju, ale mój Amazfit (Xiaomi mi band, Huawei, Garmin itd.) działa przez 2-3 tygodnie! Dlaczego zegarek, który trzeba ładować codziennie lub prawie codziennie! Cóż, tu trzeba zawrócić do powyższej tezy o różnicach między trackerami fitness a smartwatchem.
Te same osoby czasami mówią – co robisz na swoim inteligentnym zegarku, czego nie możemy zrobić na naszych bransoletkach fitness? Znowu trudno omówić taki temat, jeśli rozmówca nie korzystał z Apple Watch (albo Galaxy Watch, modeli z WearOS). Tak, te same powiadomienia i odpowiedzi na nie, ale więcej opcji, rzadko na jakich bransoletkach można mówić lub pisać z klawiatury/gestami. Odbieranie telefonu bezpośrednio z zegarka – zdarzają się takie bransoletki, ale nie wszystkie. Płacenie w sklepach – to samo. Rzadcy producenci tworzą od podstaw własny system płatności, zwykle istnieją ograniczenia dotyczące rodzaju karty i banków. Apple czy Google Pay to inna sprawa.
Śledzenie aktywności – znowu wydaje się, że to samo, ale zegarki jako droższe urządzenia mają więcej czujników, parametrów (w szczególności są takie funkcje jak automatyczne śledzenie, auto pauza).
Nie będę powtarzała o instalacji dodatkowego oprogramowania. Niech nie wszyscy tego potrzebują, ale czasami się przydaje – dodaj do zegarka to samo Spotify, Telegram lub narzędzie innej firmy do śledzenia treningów/snu.
Możesz słuchać muzyki zarówno za pośrednictwem internetowych usług z inteligentnych zegarków, jak i z wbudowanej pamięci po podłączeniu słuchawek Bluetooth. W końcu smartwatche są generalnie dostępne również w wersjach LTE. I w takim przypadku mogą działać jako niezależny mini-smartfon i otrzymywać wszystkie niezbędne powiadomienia.
Ogólnie można powiedzieć, przepraszam za szablon, że sytuacja jest taka sama jak w przypadku Fiatu Seicento i Mercedesa. W każdym z dwóch samochodów dotrzesz do wybranego celu. Ale poziom komfortu będzie inny.
Przeczytaj też: ТОP-10 smartwatchy z pulsoksymetrem (SpO2) w 2021 roku
Co jeszcze? Mój (piąta) wersja Apple Watch różni się od prawie podobnego SE obecnością czujnika upadku i funkcji EKG. Jeden raz korzystałam z kardiogramu – to było zabawne (w sensie – „jak ewoluowała technika!”), gadżet powiedział, że wszystko jest w porządku. Osobiście nie widzę sensu w takich opcjach.
Mówiąc o ekosystemu, jest też taka funkcja, jak odblokowywanie MacBooka za pomocą zegarku. Mam model z Touch ID, więc nie byłam pod wrażeniem. Kładę palec na przycisku szybciej, niż urządzenia zorientują się, że są w pobliżu. Ale w przypadku modeli bez czujnika odcisków palców, a także komputerów iMac typu all-in-one i podczas korzystania z zamkniętego laptopa podłączonego do monitora jest to oczywiście wygodne.
Znacznie bardziej przydatna funkcja odblokowania zegarem TELEFONU. Szczególnie w obecnym środowisku, będąc w masce, trzeba cały czas wpisywać hasło. Opcja pojawiła się już w wersji iOS 14.5. Dodam, że Android od dawna ma taką funkcję, zwaną Smart Lock („zaufane urządzenie”). Umożliwia korzystanie z dowolnego urządzenia bluetooth (chociażby bransoletki fitness), w połączeniu z którym smartfon będzie zawsze odblokowany. Oczywiście to nie jest dość bezpiecznie, opcja dla tych, którzy są gotowi poświęcić bezpieczeństwo na rzecz wygody.
Cóż, w wersji iOS 14.5 pojawiła się funkcja odblokowania iPhone’a za pomocą zegarka (szczegółowa instrukcja). Należy jednak zaznaczyć, że to odblokowanie działa tylko wtedy, gdy telefon wykryje, że masz na twarzy maskę, a nie tak jak w Androidzie. Warto dodać, że w maseczce może być ktokolwiek, nie działa przy tym rozpoznawanie twarzy.
Przeczytaj też: Jak odblokować iPhone za pomocą Apple Watch?
Cóż, rozmawialiśmy o „dobru”, teraz poznamy “zło”. W ogóle nie podobały mi się słuchawki Apple. Szczerze mówiąc, nadal nie rozumiem, dlaczego AirPods są tak drogie. Chociaż … rozumiem, to Apple! Ale … dlaczego kupują je za takie pieniądze? Jednak rzeczywiście jest to Apple.
Długo się zastanawiałam – które wybrać, zwykłe AirPods czy AirPods Pro? Powiem od razu, że główna cecha Pro w postaci redukcji hałasu nie była dla mnie istotna (nie latam samolotami, nie pracuję w biurze). Ale zatrzymałam swój wybór na Pro, opierając się na zasadzie – jeśli mam kupywać, to najlepsze. Dodatkowo chciałam wypróbować słuchawki dokanałowe, wcześniej korzystałam z modelu Huawei FreeBuds 3 — w formacie klasycznych AirPods, czyli dousznym. AirPods Pro kupiłam w outlecie, planując zwrót, jeśli nie spodobają.
Dźwięk jest znakomity, na poziomie Huawei Frebuds 3 (też należały do flagowego segmentu). Dźwięk jest nieco głębszy ze względu na dopasowanie w uszach – to wciąż “zatyczki”, a nie wkładki douszne. Osobiście format wkładek dousznych jest dla mnie wygodniejszy, ponieważ nie lubię efektu “ogłuszenia”. Wolę słyszeć, co się wokół mnie dzieje, zwłaszcza jeśli jeżdżę na rowerze lub hulajnodze. W domu słyszę czym zajmuje się dziecko, mogę rozmawiać z nim lub z mężem bez wyjmowania słuchawek.
Ogólnie rzecz biorąc Pro mają dobrą izolację, ale nadal nie ma efektu, że jestem całkowicie głucha. Chociaż jeśli chcesz z kimś porozmawiać, lepiej wyjąć jedną słuchawkę z ucha lub przełączyć się na tryb przezroczystości (gdy urządzenie sprawia, że dźwięki wokół ciebie są bardziej słyszalne).
Przeczytaj też: Recenzja słuchawek TWS z ANC OPPO Enco X: jeden krok do doskonałości
Ale pod względem rozmiaru, wygody, ergonomii AirPods Pro mi nie odpowiadały. Jeśli zwykle AirPods mają uniwersalną formę, co będzie pasować większości, to Pro są specyficzne. Słyszałam wiele opinii – dla jednych są za duże i cisną, dla innych małe i wypadają. Znalazłam się w pierwszej grupie – od razu poczułam, że wywierają nacisk. Ale zdecydowałam się wypróbować to przez dwa tygodnie (dopóki możliwy jest zwrot). Patrząc w przyszłość – nie udało się, zwróciłam ten model. Naprawdę nie chcę, żeby za taką cenę bolały mnie uszy. Pisali do mnie, że wystarczy wybrać odpowiednie nakładki, są ich trzy rodzaje. Oczywiście wybrałam i dopasowałam używając do tego autorskie narzędzie w ustawieniach telefonu. Ktoś radził nasadki innym firm. Ale w tym przypadku wcale nie chodziło o nasadki, tylko o rozmiar i kształt plastikowej obudowy słuchawek, która po prostu mi nie odpowiada. Zdarza się, każdy ma inne uszy. Ogólnie w Internecie można znaleźć dużo różnych akcesoriów.
Nie podobał mi się etui AirPods Pro, ponieważ miał “szczelinę” o ułamek milimetra i pokrywka przemieszczała się z boku na bok. Myślałam, że to cecha modelu z outletu, ale według opinii prawie wszystkie mają tą wadę od razu po wyjęciu z pudełka. Za takie pieniądze to irytujący drobiazg.
Jeśli chodzi o układy Pro: jak już pisałam, nie potrzebuję trybu aktywnej redukcji szumów (ANC). Jednak spróbowałam. Doskonale tłumi monotonne dźwięki. Ale głosy jednak przenikają. Do efektu ANC trzeba się przyzwyczaić, bo to odczuwa się tak, jakbyś utonął w beczce z wodą, niektórzy dostają nawet bólu głowy. Ta funkcja przydała mi się pewnego wieczoru, kiedy musiałam skończyć artykuł, a przyjaciele mojego syna przyszli z wizytą. Grali i krzyczeli, włączyłam redukcję hałasu – głosy było nadal słychać, ale jakby z daleka, nie przeszkadzały mi.
Jest też „tryb przezroczystości” — jakby redukcja szumów na odwrót. System, zamiast tłumić obce dźwięki, tworzy wsteczną falę dźwiękową. W ten sposób znika efekt “zatyczek do uszu”. Wygodne, jeśli chcesz z kimś porozmawiać i nie chcesz wyjmować słuchawek, a także słuchać komunikatów – na dworcu, na lotnisku. Wypróbowałam w sklepie – działa dobrze. Jedyną rzeczą jest to, że w tym trybie jest trochę szumu w tle. Do tego AirPods Pro automatycznie przechodzą w tryb przezroczystości, jeśli zostawisz jedną słuchawkę w uszach, nie rozumiem tej logiki. UPD: Wyguglowałam, zrobione to dlatego, aby nie było efektu zatkania w jednym uchu, ale niech lepiej będzie tak, niż „sztuczny” dźwięk.
Przeczytaj też: Recenzja Huawei FreeBuds 4i: słuchawki TWS z redukcją szumów i przyzwoitym czasem pracy
AirPods Pro mają inny system sterowania niż zwykłe AirPods – nie musisz po nim pukać, tylko dotykać specjalne panele. Jednocześnie czujniki mają taką samą reakcją dotykową jak przycisk Home (kiedyś był we wszystkich iPhone – jest to panel dotykowa, ale reaguje jak prawdziwy klawisz). Jeśli się do tego przyzwyczaisz, działa dobrze. Ale mimo to, przeszkadzało mi cykliczne przełączanie dotyku między trybem normalnym, ANC i przezroczystym, pod tym względem słuchawki douszne są dla mnie wygodniejsze, w których wszystko już słychać.
Cóż, Pro wróciły do sklepu, a na stronie Apple zamówiłam nowiutkie AirPods drugiej generacji.
Przede wszystkim powiem, że rozmiar i kształt są jak najbardziej uniwersalne. Nie czuję dyskomfortu. Jednocześnie słuchawki nie wypadają, gdy jestem aktywna – biegam, wskakuję rowerem po krawężnikach, robię burpee podczas treningów i tak dalej.
Jakość dźwięku jest na poziomie modelu Pro z tym wyjątkiem, że ze względu na format izolacja akustyczna jest gorsza, a zatem dźwięk nie jest tak punktowo skierowany do uszu. Dla mnie nie krytyczne.
Warto zwrócić uwagę na proces łączenia. W przypadku iPhone’ów i AirPods jest to wręcz magia. Bierzesz nowe słuchawki, otwierasz etui i iPhone już – „Och! Airpods, czy w końcu się łączymy?”. Szybko, pięknie, nie można nic zarzucić. Jednak konkurenci ze świata Androida już to powtórzyli (Huawei czy OPPO).
Przeczytaj też: Recenzja Huawei FreeBuds Pro: prawie doskonałe słuchawki TWS
Niespodzianka-niespodzianka – etui zaraz po wyjęciu z pudełka też ma “szczelinę” na ułamek milimetra i przy tym wydaje dziwny dźwięk podobny do kliknięcia. Drobiazg, ale nieprzyjemny, biorąc pod uwagę cenę.
Wybrałam model z etui bez ładowania bezprzewodowego. Nie widzę w tym sensu, wygodniej i szybciej ładować telefon kablem. A kupować ładowarkę bezprzewodową tylko dla słuchawek to przesada. Podłączenie kabla do słuchawek też jest łatwe. Jednak pojawia się tu ta sama wada, co w iPhonie – złącze lightning.
Kolejną kwestią, o której warto w tym miejscu wspomnieć, są wskaźniki ładowania samej obudowy i słuchawek. Dokładniej wskaźnik. Tylko jeden! Zarówno na słuchawki, jak i na etui jednocześnie. Moim zdaniem to po prostu coś “genialnego”. Oczywiście to sarkazm.
Jakiś czas temu pisałam recenzję reklamową tanich chińskich słuchawek. Producent bardzo prosił o napisanie, że ich towar jest lepszy niż AirPods, ponieważ na słuchawkach są wskaźniki i kilka dodatkowych podziałów na obudowie. Śmiałam się oczywiście z „lepszego”, ale pisałam jak kazali. Ale w rzeczywistości, w czym nie mają racji?
AirPods Pro i AirPods z obsługą etui do ładowania bezprzewodowego mają pojedynczy wskaźnik na zewnątrz obudowy. Pamiętam, że byłam strasznie zaskoczona, gdy nie palił się podczas procesu ładowania, myślałam, że trafiłam na uszkodzony model. Ale nie, tak powinno być. Jeśli chcesz wiedzieć, czy są naładowane, wstań i dotknij słuchawki, nie ma innej opcji.
AirPods BEZ bezprzewodowego ładowania etui (jak ja mam) w zasadzie nie mają takiego problemu, ponieważ wskaźnik wewnątrz obudowy znajduje się pod pokrywą. Czy ładują się, czy już naładowane – zgaduj sam.
Przeczytaj też: Recenzja Samsung Galaxy Buds Pro – słuchawki TWS z unikalnymi funkcjami i kilkoma kompromisami
W zasadzie z tymi słuchawkami (i ich etui) nigdy nie wiem, czy są naładowane i na ile. Kontrola całej tej sprawy jest obrzydliwa!
Na przykład moje poprzednie Huawei FreeBuds 3 miały dwa wskaźniki. Jeden na zewnątrz (do etui), drugi do środka (do słuchawek). Też nie idealna realizacja, ale mogły świecić w trzech kolorach – zielonym, żółtym i czerwonym. Nie trzeba było tracić czasu, aby zrozumieć, kiedy ładunek jest „początkujący”, kiedy “w środku”, kiedy dobiega końca.
„Wspaniałe” słuchawki AirPods mają jeden wskaźnik. Kiedy on wyświetla stan naładowania etui, kiedy słuchawek – nie można tego ogarnąć bez wysiłku i dodatkowych starań. W każdym razie są tylko dwa kolory – zielony i żółty, więc nie jest to bardziej oczywiste.
Apple tego nie ma. Jeśli chcesz zobaczyć stan naładowania słuchawek i etui jednocześnie, musisz otworzyć etui i BEZ WYJMOWANIA SŁUCHAWEK trzymać je w bliskiej odległości od telefonu. Wtedy pojawi się ładna animacja. A może też nie – tak też było. A może i będzie, tylko z opóźnieniem. “Baaardzo” wygodne, cóż powiedzieć.
Już słyszę jak fani Apple krzyczą – „możesz oglądać poziom naładowania na widżecie!” Okay, naprawdę istnieje widżet, który pokazuje ładunek samego telefonu i podłączonych urządzeń, takich jak Apple Watch czy AirPods. Ale nie da się znów to łatwo ogarnąć.
Aby zobaczyć ładunek etui, musisz otworzyć jego pokrywę. Aby zobaczyć stan naładowania obu słuchawek jednocześnie, musisz wyjąć jedną słuchawkę z etui. W efekcie, jak powiedziałam, zwykle nie wiem, jak naładowane jest etui i słuchawki. Wiem tylko na pewno, kiedy przestaną ładować w etui lub dadzą sygnał dźwiękowy, że zostało mało baterii.
P.S. Należy zauważyć, że poziom baterii obudowy i obu słuchawek można wyświetlić jednym dotknięciem na pasku stanu laptopa, jeśli oczywiście masz MacBooka. Ale pokrzywa obudowy musi być otwarta w tym celu. W każdym razie jest to wygodniejsze niż przez telefon. Ale działa tylko wtedy, gdy słuchawki są podłączone do laptopa.
Przeczytaj też: 9 najlepszych słuchawek TWS od 60 do 150 zł, początek 2021
Kiedy zamierzałam kupić AirPods, czekałam na wygodną funkcję płynnego przełączania się między urządzeniami Apple. Wiele o niej słyszałam.
Na czym to polega? Wtedy, gdy słuchawki jednocześnie „podążają” za urządzeniami Apple i jeśli np. oglądasz film na laptopie, to otrzymujesz z niego dźwięk. Nagle ktoś dzwoni na iPhone’a – odbierasz i słuchawki automatycznie się przełączają. Następnie kontynuujesz oglądanie filmu, a dźwięk ponownie wydobywa się ze słuchawek. Podnosisz telefon, aby zaktualizować swój kanał na Twitterze, natrafisz na zabawny film, słyszysz z niego dźwięk przez AirPods i tak dalej. Brzmi świetnie, w rzeczywistości … niestety.
Mówiąc dokładniej, od MacBooka po iPhone’a, słuchawki naprawdę działają idealnie. Z powrotem do laptopa w żaden sposób, chociaż pokazuje się, że są podłączone, ale dźwięk przechodzi przez głośniki. Czasami na MacBooku pojawia się zaproszenie do połączenia, ale w niektórych niezrozumiałych momentach w zasadzie nie łapię logiki.
Okazuje się, że to jakiś nonsens. Na przykład czasami lubię rozluźnić głowę podczas oglądania głupiego serialu, a jednocześnie gram na telefonie w prostą grę (tak, kobiety wielozadaniowe). Od czasu do czasu w grę pojawia się reklama, natomiast za każdym razem dźwięk dociera do telefonu i nie można go cofnąć, ponieważ w tym przypadku reklama jest wstrzymana, grę można jedynie zamknąć. Jeśli cierpliwie obejrzysz reklamę do końca, to potem po włączeniu serialu na laptopie dźwięk do niego nie trafi, musisz połączyć się na własną rękę. Strasznie to wkurza. Dzieje się tak nie tylko w przypadku reklam, ale także każdego filmu z dźwiękiem w sieciach społecznościowych, efektów dźwiękowych w aplikacjach i tak dalej.
Powyższa historia dotyczy zarówno Pro, jak i zwykłych AirPods. Pomyślałam, że może czegoś nie rozumiem, ale zapytałam znajomych – potwierdzają. I to nie tylko znajomych, ale adeptów Apple’a, z którymi codziennie byłam w kontakcie podczas mojego trudnego przejścia na iPhone’a.
Wyłączyłam autoprzełączanie i spokojnie westchnęłam. Mogłaby być dobra funkcja. Krótko mówiąc, jest (i działa dobrze) na niektórych słuchawkach z laptopami z systemem Windows i telefonami z systemem Android, na przykład, od Jabra.
Nawet przy opisanych powyżej problemach AirPods w ekosystemie Apple są nadal wygodniejsze niż inne słuchawki bezprzewodowe. Dlaczego? Prostota i szybkość połączenia.
Ze słuchawkami Huawei po przejściu z Androida na iPhone’a naprawdę się męczyłam. Za każdym razem, gdy musiałam ich używać z telefonem po podłączeniu do laptopa (automatycznie słuchawki Bluetooth mogą przylegać tylko do ostatniego podłączonego urządzenia), musiałam połączyć je samodzielnie. W niewiarygodnie „prostym i wygodnym” systemie iOS trzeba zrobić w tym celu miliard (no prawie) dodatkowych dotknięć.
Cóż, jeśli masz „błogosławione” AirPods, po prostu kliknij ikonę wyjścia audio na widżecie audio i wybierz słuchawki Apple. Trzykrotnie mniej kliknięć, a samo połączenie jest szybsze.
Na laptopie połączenie za pośrednictwem ikony głośnika jest również szybkie. Huawei łączył się z MacBook tylko na 3-4 raz, co było denerwujące. I zaczęło się albo po przejściu na model z procesorem M1, albo po zakupie iPhone’a – nie powiem na pewno, stało się to niemal jednocześnie. Ale kiedy miałam Androida, słuchawki Huawei FreeBuds od razu podłączały się do laptopa. Wydaje się, że iPhone nie puszcza słuchawek, dopóki nie nalegasz.
Krótko mówiąc, AirPods można łatwiej podłączyć zarówno do iPhone’a, jak i MacBooka niż inne słuchawki bezprzewodowe. W tym celu warto z nich korzystać. Chociaż ta „wygoda” jest bardzo droga.
Przeczytaj też: Słuchawki pełnowymiarowe – analogi AirPods Max. TOP-10
Kiedy szukałam słuchawek, znalazłam na Allegro lot z okropnie brudnym etui.
Wysłałam dla żartu to do przyjaciela, fana Apple, a on odpowiada: „Jeśli są brudne, to na pewno oryginalne!”. Wtedy to stwierdzenie mnie zaskoczyło, ale teraz rozumiem. Etui jest naprawdę zaprojektowany w taki sposób, że gromadzi się w nim kurz. A same słuchawki mają na sobie szew (FreeBuds tego nie miały), od powierzchni uszu przyklejają się do niego różne brudy, widać ciemny pasek – też niezbyt przyjemne widowisko. Linia drogich słuchawek AirPods nie jest nawet wodoodporna (chociażby przed kroplami), więc trzeba je ostrożnie czyścić.
Dowiedziałam się też ciekawej rzeczy z Twittera:
Można dodać, że obudowa łatwo zbiera rysy, ale to tylko drobiazg, bo konkurencja ma taki sam problem. W sprzedaży jest wiele „etui na etui”, zamówiłam jeden po tym, jak kot jednego dnia zrzucił moje słuchawki ze stołu.
Podsumowanie: moim zdaniem AirPods to kosztowna „rzecz sama w sobie” tylko dla użytkowników Apple’a, z których wielu nie wyobraża sobie, że jest coś lepszego.
Prawie pół roku z iPhone – nadal nie chcę go wychwalać i mówić, że to „najlepszy przykład telefonu”. Telefon jak telefon, są minusy, są plusy. Szczerze mówiąc, sprzedałabym swojego iPhone’a i wzięłabym świeżego flagowca z Androidem, ale … smart zegarek mnie powstrzymuje. Apple Watch nie ma obecnie odpowiednika w świecie Android, wygodnego i dobrze zaimplementowanego zarówno pod względem sprzętowym, jak i programowym.
Co do AirPods: są nie idealne. Są bardzo drogie i brakuje im wielu wygodnych funkcji. Utrzymanie ich w ekosystemie Apple ma na celu jedynie bezproblemowe (w porównaniu do innych słuchawek bezprzewodowych) połączenie z urządzeniami Apple. Cóż, właściciele iPhone’ów muszą cierpieć. Albo sporo płacić.
Dziękuję za uwagę, z przyjemnością poznam wasze opinie!
Autor polskiej wersji artykułu – Julia Pakhomenko
Przeczytaj też:
Leave a Reply