Kiedyś bardzo nam się spodobała seria Edge 40, i chociaż w sprzedaży nadal są modele z zeszłego roku, teraz mamy aktualną linijkę Edge 50, w której znajdują się modele Fusion, Pro (nasza recenzja) i Ultra. Możesz o nich więcej przeczytać, a przy okazji porównać, w naszym artykule. Cóż, w tej recenzji porozmawiamy o młodszym modelu premium — Motorola Edge 50 Fusion.
Motorola Edge 50 Fusion to smartfon z 6,7-calowym wyświetlaczem P-OLED, napędzany procesorem Snapdragon 7s Gen 2. Jest wyposażony w podwójny aparat (50 MP + 13 MP szerokokątny)i przedni aparat 32 MP. Do tego, mamy baterię 5000 mAh z szybkim ładowaniem 68 W. Telefon jest dostępny w kilku wersjach kolorystycznych i posiada stopień ochrony przed wodą i kurzem IP68.
W odróżnieniu od starszych modeli ma nieco słabszy procesor, mniej pamięci w wersji podstawowej, ekran o niższej rozdzielczości, a także nie najnowsze wersje modułów bezprzewodowych. Ale bateria „juniora” jest lepsza – 5000 mAh zamiast 4500 mAh u Pro i Ultra.
Urządzenie kosztuje 1500 zł za wersję 8/256 GB i 1900 zł za opcję 12/512 GB.
Czytaj także: Recenzja TWS Motorola Moto Buds+: Hi-Res «Sound by Bose»
W ekologicznym kartonowym pudełku znajdziemy sam telefon, ładowarkę 68 W, kabel, kluczyk do wyjmowania tacki SIM oraz etui. Jak widać Motorola nawet w swojej „flagowej” linii nie podąża za konkurencją i nie rezynuje z ładowarek – to dobrze.
Cieszy także obecność etui, choć trudno nazwać tę cienką nakładkę prawdziwym etui. Chroni przed zadrapaniami (ale nie całą obudowę, bo jak widać, boki są “gołe”), nie więcej. Nie psuje jednak wyglądu i prawie nie powiększa telefonu.
I jeszcze jedno – Motorola tradycyjnie perfumuje opakowania telefonów. Oznacza to, że pudełko i wszystkie komponenty znajdujące się w środku przyjemnie pachną. Zapach jest raczej “męski”, ale dla mnie nie problem.
Czytaj także: Test porównawczy smartfonów Motorola Moto G: G14 / G24 / G24 Power / G32 / G54 / G72 / G84
Seria Edge zawsze skupiała się na stylu. Rodzina Edge 50 jest pod tym względem szczególnie wyjątkowa. Model Pro otrzymał plecki z masy perłowej. Z kolei Ultra ma drewniane plecki! Z Fusion wszystko jest prostsze, ale też ciekawe rozwiązanie – w ciemnoniebieskiej wersji mamy zwykły plastik, w wersji biało-niebieskiej – eko-skórę (teraz spotykana nawet w budżetowych Moto), ale w “magentowej” opcji jest coś nowego – eko-zamsz. Niestety ostatniej nie widziałam na żywo, a do testów otrzymaliśmy wersję Marshmallow Blue (w zależności od oświetlenia telefon wgląda na mlecznobiały lub niebieski).
Uważam, że ekoskóra to jedna z najlepszych opcji zdobienia tylnego panelu. Świetnie wygląda, nie zbiera odcisków palców, nie ślizga się nawet w suchych dłoniach i jest niesamowicie przyjemna w dotyku! Nawet zakładanie etui wyglada na przęstepstwo :-).
Chociaż kanciaste kształty są teraz w modzie, Motorola Edge 50 Fusion ma obudowę z opływowymi bokami. Krawędzie ekranu są zaokrąglone i dlatego telefon wygląda na cienki i kompaktowy.
Design jest lakoniczny, bez kontrowersyjnych rozwiązań, takich jak ogromne wyspy aparatów.
Jedyne, co dodaje Motorola Edge 50 Fusion “taniości”, to plastikowe ramki boczne, choć na zdjęciu wyglądają na metalowe. Nie zapominajmy jednak, że to najtańszy przedstawiciel linii premium, który kosztuje od 1500 zł.
Dużym plusem w tym przedziale cenowym jest ochrona obudowy zgodnie ze standardem IP68, czyli telefon nie boi się nawet całkowitego zanurzenia w wodzie.
Czytaj także: Recenzja Motorola Edge 50 Pro: Najlepszy w swoim segmencie
Biorąc pod uwagę cenę smartfona, ekran Motoroli Edge 50 Fusion jest wspaniały. Matryca OLED bogata, charakteryzuje się doskonałym kontrastem, maksymalną głębią czerni i wysokimi kątami widzenia. A dzięki temu, że ekran ma zaokrąglone krawędzie, ramki są prawie niezauważalne.
Rozdzielczość dostetczna – FullHD 1080×2400. Częstotliwość odświeżania wynosi 144 Hz (wyświetlane obrazy są bardzo płynne) i jak zawsze można wybrać opcję standardową lub 120 Hz/144 Hz, jest też adaptacyjny tryb (najlepszy wariant do oszczędzania baterii).
Jasność wynosi maksymalnie 1600 nitów. To nie tyle, co we flagowcach, ale wystarczająco, aby ekran nie blakł w słońcu.
Ekran Motorola Edge 50 Fusion ma wbudowany czujnik odcisków palców – działa niezawodnie.
Edge 50 Fusion jest napędzanа procesorem Qualcomm Snapdragon 7s Gen 2 – to udany ośmiordzeniowy chipset średniej klasy. Architektura rdzenia: 4x Cortex-A55 1,95 GHz + 4x Cortex-A78 2,4 GHz. Technologia procesowa – 4 nm. Za grafikę odpowiada chip Adreno 710. Do tego mamy 8 lub 12 GB pamięci RAM typu LPDDR5, którą w ustawieniach da się rozszerzyć za pomocą wolnej pamięci stałej (256 lub 512GB UFS 2.2).
Czy smartfon jest szybki? W codziennym użytkowaniu wydajność zawsze była wystarczająca. Motorola Edge 50 Fusion bez problemu poradzi sobie nawet z najbardziej wymagającymi programami w trybie wielozadaniowym. Pograć też się da, jeśli nie na maksymalnych ustawieniach grafiki, to na wysokich.
Czytaj także: Recenzja Motorola Moto G24: smartfon za 599 złotych
Smartfon otrzymał dwa moduły – główny 50 MP i szerokokątny 13 MP. Może nie tyle, co u konkurencji, ale jakość jest ważniejsza od ilości. Jakość tutaj doskonała, zwłaszcza że moduł główny ma OIS. Stabilizacja optyczna pomaga robić wyraźniejsze zdjęcia i filmy, szczególnie przy słabym oświetleniu. A ultraszerokokątny obiektyw jest wyposażony w autofokus, dzięki czemu potrafi wykonywać zdjęcia w trybie makro i robi to znacznie lepiej niż prymitywne obiektywy makro.
Spójrzmy na foto z głównego modułu. Odwzorowanie kolorów jest doskonałe, klarowność też, co więcej, nie mogę narzekać na zakres dynamiki. Powiedziałabym, że mamy prawie flagowy poziom zdjęć.
WSZYSTKIE ZDJĘCIA Z EDGE 50 FUSION W ORYGINALNEJ ROZDZIELCZOŚCI
Jedyne, co mnie się nie podobało, to błędy w postprocessingu. Na niektórych zdjęciach z HDR widać podwojone elementy. Podobno tak się zdarza podczas łączenia kilku zdjęć. Ale takie błędy nie powinny występować nawet w tanich telefonach! Być może otrzymałam wadliwy egzemplarz, bo poza tym nie mam żadnych uwag.
Edge 50 Fusion oferuje tryb portretowy, który działa świetnie, dodatkowo mamy “zoom” (symulację różnych ogniskowych).
Ponieważ nie ma tu teleobiektywu, nie możemy liczyć na zoom bez utraty jakości. Oczywiście zoom cyfrowy tutaj mamy, ale po 2x jakość pozostawia wiele do życzenia, zobaczcie sami:
Główny obiektyw dobrze radzi sobie ze zdjęciami nocnymi, otrzymujemy klimatyczne kadry z pięknymi odcieniami.
Tryb nocny można włączyć osobno i mam co do niego mieszane uczucia, bo w trybie nocnym zdjęcia często są ciemniejsze. Ten fakt zaskakuje, ponieważ większość telefonów robi odwrotnie. Dlatego tu już wchodzi w grę kwestia gustu. Spróbuj i rób zdjęcia tak, jak lubisz. Zaznaczam, że w trybie nocnym zdjęcia są często wyraźniejsze, a świecące elementy są lepiej przetwarzane. Oto porównanie, tryb nocny po prawej:
Na obiektyw szerokokątny nie można narzekać. Przy dobrym oświetleniu fotografuje prawie tak samo dobrze jak główny. W nocy bywa różnie, zazwyczaj w rogach pojawia się cyfrowy szum, choć ogólnie zdjęcia są do zaakceptowania. Oto przykłady, szerokokątne foto po prawej stronie:
Ale obiektyw szerokokątny mnie zachwycił. Dlaczego? Z powodu opcji makro! W większości telefonów ze średniej półki cenowej można znaleźć osobne 2 MP lub 5 MP moduły makro, które robią, delikatnie mówiąc, fatalne zdjęcia. Najlepszą opcją do makro na razie jest obiektyw szerokokątny wyposażony w autofokus. Motorola Edge 50 Fusion korzysta właśnie z tej opcji. Spójrz na przykłady:
Przedni aparat robi ładne zdjęcia z naturalnym odwzorowaniem kolorów. Jeśli jednak oświetlenie jest nieco gorsze, może pojawić się rozmycie.
Filmiki są w porządku, ale jeśli wybierzesz 60 klatek na sekundę, obraz miejscami się zniekształca. Z kolei jeśli wybierzesz 4K, to obraz będzie drżeć, dlatego polecam FullHD 30 kl./s. W nocy lepiej w ogóle nie nagrywać, jakość słaba i aparat często traci ostrość, co widać na poniższych przykładach.
Czytaj także: Recenzja Motorola Moto G34 5G – udany budżetowiec
Telefon obsługuje 5G, dwuzakresowe WiFi ac, Bluetooth 5.2 i NFC do płatności w sklepach. Dla sprawnej nawigacji na mieście lub w terenie mamy module GPS, GLONASS i GALILEO. Obsługiwana jest również rzadka w tej cenie funkcja — eSIM.
Dźwięk stereofoniczny, jeden głośnik znajduje się na dolnej krawędzi, rolę drugiego pełni głośnik konwersacyjny. Jakość dźwięku jest bardzo dobra. Dostępne są efekty Dolby Atmos (kilka presetów plus możliwość dostosowania korektora), a także dźwięk przestrzenny (Spatial Audio).
Motorola Edge 50 Fusion działa na bazie aktualnej wersji Android 14. System jest prawie “czysty”, czyli bez “pełnoprawnej” powłoki. Ale motorola nazywa swój interfejs Hello UI.
Niepotrzebnego zainstalowanego oprogramowania nie znalazłam oprócz apki z wiadomościami Opera News, ale w procesie pierwszego włączenia telefonu niechać kliknąłem “ok” na pytanie, czy chcę zainstalować pakiet gier, no i dostałam śmieciowe gry, które potem musiałam usuwać.
Testuję telefony Motoroli od lat i mogę powiedzieć że ich oprogramowanie ciągle zmienia się na lepsze. Działa tak samo płynnie, jest dobrze zoptymalizowane, ale teraz wygląda znacznie fajniej, niż kiedyś. Na przykład, ostatnio ekran blokady został zaktualizowany.
Co więcej, Motorola znacznie rozszerzyła i ulepszyła szereg wbudowanych aplikacji. Kiedyś była tylko aplikacja Funkcje Moto, teraz dodatkowo mamy Moto Secure do zarządzania ochroną danych (w tym funkcje bezpieczeństwa i prywatności ThinkShield od Lenovo), Family Space (z dostępem do wybranego oprogramowania), Gry (przydatne opcje w trakcie gamingu), Moto Unplugged (dostęp tylko do wybranych programów, aby telefon zbytnio Cię nie rozpraszał), Moto Connect (bezprzewodowe udostępnianie ekranu na telewizorze i monitorze), Ready For (smartfon działa jak komputer PC po podłączeniu do telewizora lub monitora – mamy interfejs a-la windows), SmartConnect (połączenie między urządzeniami Moto i Lenovo).
Nadal są dostępne przydatne funkcje, takie jak pasek boczny umożliwiający szybkie uruchamianie aplikacji, tryb okienkowy, podzielony ekran. I oczywiście dobrze znane i lubiane gesty Moto, na przykład dwukrotne potrząśnięcie, aby włączyć latarkę lub obrócenie nadgarstka, aby włączyć aparat. Co jeszcze? Ciekawe motywy, niestandardowe czcionki i nawet funkcja Style Sync, która wykorzystuje sztuczną inteligencję do tworzenia tapet ze zdjęć. Bez AI teraz, jak wiadomo, ani rusz!
Motorola obiecuje trzy aktualizację Androida dla Edge 50 Fusion (czyli otrzymamy wersję 17) i cztery lata poprawek bezpieczeństwa. Całkiem imponujące!
Czytaj także: Test smartfona Motorola Moto G54 5G: Czy to w końcu złoty kompromis?
Pojemność baterii jest typowa dla smartfonów – 5000 mAh. Jednocześnie bohater recenzji nie ma ekranu o bardzo wysokiej rozdzielczości i mocnego chipsetu (jak starsze modele Edge 50, które otrzymały tylko 4500 mAh ogniwa), więc możemy liczyć na stosunkowo długi czas pracy.
Jeśli w ciągu dnia korzystasz z telefonu bardzo aktywnie (zdjęcia, przeglądanie stron internetowych, proste gry, rozmowy, portale społecznościowe), to późnym wieczorem zostaje jeszcze około 20% baterii, przynajmniej ja tak miałam. Telefon zapewnia około 7-8 godzin aktywnego ekranu przy ponadprzeciętnej jasności z adaptacyjną częstotliwością odświeżania. I pod tym względem Edge 50 Fusion pokonuje swoje starsze „siostry” Pro i Ultra, które czasami trzeba ładować dwa razy dziennie.
Motorola Edge 50 Fusion obsługuje ładowanie Motorola TurboPower o mocy 68 W. W ciągu 15 minut zbiera się prawie 40%, w ciągu pół godziny – 60%. Pełne naładowanie zajmuje godzinę.
Czytaj także: Recenzja Motorola Moto G84 5G: Świetny smartfon do 1500 zł
Zawsze lubiłam smartfony Motoroli za doskonały stosunek ceny do jakości, wyważony design i dobrą optymalizację oprogramowania i sprzętu. Nie wszystkie modele firmy są udane, zdarzały się też słabe. Do serii Edge podchodziłam z nutką sceptycyzmu – telefony są piękne i funkcjonalne, ale często pełne kompromisów. Jednak z całej tej trójki Moto Edge 50 Fusion jest prawdopodobnie najbardziej zrównoważonym wariantem.
Ma piękny design, elegancką smukłą obudowę z wykończeniami z ekoskóry lub eko-zamszu do wyboru, pojemną baterię 5000 mAh + szybkie ładowanie, flagowy ekran i szybki procesor. Aparaty nie są idealne, ale biorąc pod uwagę cenę, moduł główny jest dobry, a dzięki szerokokątnemu modułowi można robić piękne zdjęcia makro. I to wszystko otrzymujemy za jedyne 1500 zł w przypadku wersji 8/256 GB i 1700+ zł za wersję 12/512 GB.
Czy są jacyś konkurenci? Ależ oczywiście. Przykładowo Redmi Note 13 Pro 5G w wersji 12/512 GB kupimy taniej niż Edge 50 Fusion, ale jego aparat, choć 200 MP, nie jest lepszy, a poza tym smartfon ma bezużyteczny moduł makro. Wodoszczelność jest niższa i powłoka Xiaomi nie każdemu przypadnie do gustu – ta co u Motoroli jest lepsza. Tyle że rozdzielczość ekranu Redmi jest wyższa – to zaleta, choć niezbyt decydująca o zakupie.
Nie można również nie wspomnieć o POCO X6 Pro 5G 12/512GB, z bardziej wydajnym procesorem, ale poza tym model nie jest aż tak interesujący. A kto tutaj jest rzeczywiście interesujący? Z pewnością POCO F6 12/512GB — z topowym chipsetem Snapdragon 8s Gen 3 i ładowaniem 90 Hz. I kosztuje tylko o 100 zł więcej.
Co jeszcze? Redmi Note 13 Pro+ 12/512GB z niezłymi aparatami, flagowym chipsetem MediaTek Dimensity 7200-Ultra, ładowaniem 120 W i ochroną IP68. Jest trochę drogi, ale w internecie można go znaleźć już od 1700 zł. Ogólnie rzecz biorąc, trudno konkurować z Xiaomi pod względem cen.
Jeśli dla kogoś ważna jest obecność teleobiektywu, można zwrócić uwagę na realme 12 Pro 5G 12/256GB, który nie jest tani, ale oferuje przyzwoity zoom (chociaż pozostałe specyfikacje są średnie). Cóż, ogólnie wybór jak zawsze należy do Ciebie, życzę udanych zakupów i dziękuję za uwagę!
Śledź nas na Twitterze, Facebooku i Instagramie
Czytaj także:
Leave a Reply