Koniec 2021 roku to czas na aktualizację budżetowej linii, więc w grudniu Motorola zaprezentowała całą masę nowych smartfonów – Moto G71, Moto G51, Moto G41 i Moto G31. Naszej redakcji już udało się przetestować jeden z nich – Motorola Moto G31.
G31 “zastępuje” model G30, z którym szczegółowo zapoznaliśmy się latem. Nowość otrzymała nowy procesor (teraz MTK, nie Qualcomm) oraz wyświetlacz OLED zamiast IPS, ponadto wyższą rozdzielczość ekranu. Jednak modyfikacja z 6 GB RAM, z jakiegoś powodu, zniknęła. Pozostałe elementy są takie same – przed nami godny model budżetowy, który kosztuje mniej niż 1000 zł. W recenzji dowiemy się, czym charakteryzuje nowy produkt od Motoroli.
Przeczytaj także: Recenzja Motorola Moto G30 – pod każdym względem dobry budżetowy smartfon z ekranem 90 Hz
W pudełku jest sam telefon, kabel USB-C, 10-watowa ładowarka, klucz do wyjmowania karty SIM.
W zestawie jest też etui – to już standard, który lubimy. To prawda, że jest najprostszy – cienki, z minimalnymi ramkami nad ekranem. Ale dobrze, że na początku jest przynajmniej taki, który chroni urządzenie od nieoczekiwanych upadków.
Przeczytaj także: Recenzja Moto G100: to prawie komputer. Motorola potrafi zaskoczyć!
Widać, że przed nami nowa generacja serii G, ponieważ design jest nieco inny. W szczególności, moduł kamery wygląda inaczej. Ale nic specjalnego i rzucającego się w oczy: mamy typowego “średniaka”.
Kolory też nie są specjalnie ciekawe (np. G30 był różowy) – szary Mineral Grey i niebieskawy Baby Blue.
W recenzji mieliśmy wersję szarą. Mieni się na niebiesko i ładnie wygląda pod różnymi kątami.
Ramki obudowy i tylny panel są plastikowe. Motorola eksperymentuje z designem tylnej części swoich smartfonów. Na przykład, model G10, miał panel w kształcie fali. W G60s pojawił się relief małych „rowków”. G31 powtarza tę koncepcję, tylko wgłębienia są zlokalizowane inaczej, teraz rozchodzą się jak fale od bloku kamery. To wygląda interesująco.
Taki tylny panel prawie nie zbiera odciski palców. Zadrapania na nim również nie będą widoczne.
Blok kamery z lampą błyskową znajduje się na wystającym module.
Ramki ekranu są stosunkowo małe. Górne i dolne są szersze niż boczne, ale wygląda to dość zbalansowane.
Przedni aparat znajduje się bezpośrednio w ekranie i ma srebrną ramkę.
Po lewej stronie smartfona jest tylko gniazdo na karty SIM i kartę pamięci (albo dwie karty SIM, albo jedna + karta pamięci).
Na prawym końcu, na samej górze, umiejscowiony przycisk wywołania Asystenta Google (cecha Moto, nawet jeśli go nie potrzebujesz, nic nie możesz zrobić), poniżej znajduje się przycisk regulacji głośności (umieszczony wysoko, jedną ręką nie da się dotrzeć), a następnie, przycisk zasilania/blokady z wbudowanym czytnikiem linii papilarnych.
Oczywiście, skaner ekranowy można by było wbudować w wyświetlacz OLED, ale ze zwykłym też nie ma problemów. W tanich modelach sprawdza się nawet lepiej niż te wersje ekranowe. Gdy podnosisz telefon, kciuk spoczywa na czytniku linii papilarnych, odblokowywanie jest szybkie i bezbłędne.
Jest też szczególna cecha – dwukrotne dotknięcie klawisza blokady (nie naciskanie, ale tylko dotykanie) powoduje wyświetlenie dostosowywanego menu z ikonami programów do ich szybkiego uruchamiania.
Na górze smartfona znajduje się mikrofon pełniący funkcję tłumika szumów, a także wyjście słuchawkowe 3,5 mm (dobrze, że nie wszyscy producenci smartfonów “usuwają” ten element konstrukcyjny, bo nie każdy użytkownik może sobie pozwolić na słuchawki bezprzewodowe, albo po prostu je nie chce). Na dole znajduje się kolejny mikrofon, głośnik, złącze ładowania typu C.
Smartfon nie można nazwać miniaturowym. Jednak w świecie dzisiejszych smartfonów, małe wymiary telefonu są rzadkością. Osobiście, ta tendencja mi odpowiada – treść wygodniej odbierać z dużego wyświetlacza.
Moto G31 wygodnie leży w dłoni, zwykle obsługuje się go jedną ręką. Pomaga w tym smukła obudowa, wysoki, ale wąski wyświetlacz. Dodam, że w porównaniu z G30, nowy G31 stał się o kilka milimetrów cieńszy i o 20 gram lżejszy, co wpłynęło na wygodę, podczas korzystania z telefonu.
Konstrukcja smartfona jest idealna. Moto G31 ma powłokę hydrofobową, co oznacza, że przypadkowe krople wody będą odpychane i nie przedostaną się do wnętrza telefonu. Oczywiście nie oznacza to, że można z nim nurkować i tak dalej. Co prawda ubiegłoroczne modele G30 i G-series spełniły normę IP52 – czyli otrzymały certyfikat potwierdzający podstawową ochronę przed zachlapaniem wodą i kurzem.
Przeczytaj także: Обзор Motorola Moto Edge 20 lite: Чем удивит «младшенький»?
Wcześniej seria G Motoroli wykorzystywała wyłącznie wyświetlacze IPS, nawet we flagowym smartfonie linii 2021 — Moto G100. Jednak teraz, firma zdecydowała “przejść” na ekrany OLED. Takie matryce są obecne w modelach: G71, G41, G31. Generalnie nie ma narzekań na dobre IPS, jednak wyświetlacze OLED zdecydowanie dają bogatsze odwzorowanie kolorów, lepszy kontrast, dużą głębię czerni i lepszą jasność. I na przykładzie Moto G31 od razu jest to zauważalne. Zdjęcia są bardzo ładne. Rozdzielczość też jest odpowiednia – FHD+. Moto G31 ma obecnie jeden z najlepszych wyświetlaczy w segmencie budżetowym.
Ale jest też minus – nie ma zwiększonej częstotliwości odświeżania, tylko standardowe 60 Hz. Nie jest to zbyt krytyczne, do niedawna zwiększona częstotliwość odświeżania nie była stosowana nawet w flagowych modelach i nikt przez to nie zginął, tzn. spokojnie dawało się spełniać wszystkie potrzeby użytkowników.
Automatyczna zmiana jasności działa bez problemów. Istnieje możliwość regulacji temperatury barwowej (usuwa zimne odcienie wieczorem), a także trzy opcje nasycenia odcieni.
Zimą trudno to zweryfikować, ale podobno, maksymalna jasność jest wysoka i na słońcu wyświetlacz Moto G31 nie blaknie.
Przeczytaj także: Recenzja smartfona Moto Edge 20 Pro z peryskopowym obiektywem
Sercem telefonu jest procesor MediaTek Helio G85. Chipset nie jest najnowszy, bo był przedstawiony na początku 2020 roku. Warto pamiętać, że mamy do czynienia z telefonem, który należy do segmentu budżetowego. Jednak nie można ten smartfon nazwać powolnym. Dobrze radzi sobie z codziennymi zadaniami, aplikacje uruchamiają się i bezproblemowo się przełączają. Przy dużym obciążeniu, mogą wystąpić opóźnienia. Na przykład, podczas gdy, otwarta jest przeglądarka z wieloma kartami, a gra jest w tle. Moto G31 ma tylko 4 GB pamięci RAM, to też robi swoje.
System aktywnie „zabija” nieużywane aplikacje w tle, dzięki czemu, wydajność pozostaje na odpowiednim poziomie. Ogólnie rzecz biorąc, Android w Motoroli jest zwykle dobrze zoptymalizowany. Na przykład, testowałam budżetowe OPPO lub vivo, z podobnym sprzętem, działały wolniej.
Możesz grać na G31, ale w „przeciętne” gry. Jeśli uruchamiasz coś poważniejszego, na przykład Call of Duty, PUBG, Asphalt 9, NFS, to grafika będzie średnia lub minimalna, czasami mogą wystąpić łagi.
Pamięć wbudowana to tylko 64 GB. Dostępna jest wersja 128 GB, ale w Polsce taką na razie nie znajdziesz. Użytkownik ma do dyspozycji około 42 GB wolnego miejsca. W chwili obecnej to nie problem, wszystkie serwisy z filmami i muzyką można przechowywać w chmurach. A jeśli nadal potrzebujesz więcej pamięci, możesz skorzystać z karty pamięci microSD o pojemności do 1 TB.
W Geekbench Motorola G31 notuje około 1300 punktów, w AnTuTu – około 200 tysięcy punktów, w 3DMark Wild Life – 715 punktów. Oczywiście jest to niski wskaźnik w benchmarkach.
Przeczytaj także: Recenzja Motorola Moto G60s – duży średniak z bardzo szybkim ładowaniem
Motorola pozycjonuje Moto G31 jako niedrogie urządzenie z dobrymi aparatami. Mogę powiedzieć, że aparaty są fajne. Biorąc oczywiście pod uwagę cenę urządzenia.
Blok kamery składa się z trzech obiektywów: głównego modułu 50 Mp, ultraszerokokątnego 8 Mp i aparatu makro 2 Mp.
W dobrym świetle zdjęcia z jednostki głównej są znakomite. Miałam szczęście, że w ciągu dwóch tygodni testu był jeden słoneczny dzień (a tak wiecie, jaką mamy zimę). Mogę więc powiedzieć, że w pogodny dzień zdjęcia są piękne, wyraźne, dobrane cienie wyglądają naturalnie.
Jeśli na dworze jest szaro i brakuje światła słonecznego, szczegóły są takie sobie, zwłaszcza jeśli chodzi o tło. Tak samo jest z oświetleniem domu. Podsumuję – nic krytycznego, te zdjęcia nadają się dla publikacji w sieciach społecznościowych.
WSZYSTKIE ZDJĘCIA Z MOTO G31 SĄ DOSTĘPNE POD TYM LINKIEM
O zdjęciach nocnych tylko powiem, że jak na telefon za 900 zł – nieźle. Jeśli jest wystarczająco dużo świecących elementów, zdjęcia będą jasne, w miarę ostre. Im mniej światła, tym mniej szczegółów, więcej szumów, widoczny spadek klarowności.
Jak wszystkie smartfony, Moto G31 ma tryb nocny. W innych Moto G, zazwyczaj, zdjęcia wyglądają nienaturalnie jasno. Tutaj nie ma takiego problemu. Jeśli jest wystarczająco dużo światła, kamery uchwycą je w trybie normalnym, ale nie będzie wielkiej różnicy w porównaniu z nocą. Jeśli światła jest mało, tryb nocny rozjaśni obraz, ale trzeba będzie za to „zapłacić” jakością – pojawią się szumy i rozmycia. Oto przykłady, tryb nocny znajduje się po prawej stronie.
Tryb nocny przydaje się również w przypadku jasnych elementów, które świecą się w ciemności, takich jak świąteczne dekoracje lub szyldy. Dzięki niemu, elementy stają się wyraźniejsze. Przykłady poniżej,tryb nocny znajduje się po prawej stronie.
Moduł szerokokątny jest wystarczający. Owszem, odwzorowanie kolorów jest gorsze niż na zdjęciu zrobionym z głównego obiektywu, pojawia się rozmycie, ale czasem trzeba zmieścić więcej w kadr niż „widzi” moduł główny, a telefon sobie z tym poradzi. Przykładowe zdjęcia, z jednostki szerokokątnej po prawej:
Jest jeszcze obiektyw makro. W tanich smartfonach jest instalowany w celu „posiadania większej liczby aparatów”. Nie możesz nawet marzyć o akceptowalnej jakości. Zwłaszcza w przypadku Moto G31 – nie dostałam ani jednego naprawdę wyraźnego kadru. Szczególnie widać to na zdjęciach w pełnej rozdzielczości, są one dostępne tutaj.
Przednia kamera jest do zaakceptowania, biorąc pod uwagę koszt. Przy dobrym oświetleniu możesz robić selfie, których nie wstydzisz się publikować w sieciach społecznościowych. Co prawda tryb „beauty” działa nieco agresywnie, na przykład na zdjęciu nie miałam pomalowanych ust, ale tak właśnie wygląda.
Smartfon nagrywa wideo w rozdzielczości 1080p przy 30 kl./s. Dla “średniaka” za 900 zł – ok. Możesz nagrać dziecko dla domowego archiwum, nic więcej. Filmy są wyblakłe, zauważalne jest trzęsienie, chociaż opcja cyfrowej stabilizacji jest włączona w ustawieniach. Ale atutem jest szybki autofokus. Przykładowe wideo są tutaj.
Motorola oferuje tryb slow motion, „sportowy kolor” (podświetlanie jednego konkretnego koloru w nagraniu), wideo w zwolnionym tempie, a także nagrywanie dualne, które pozwala jednocześnie nagrywać wideo z przedniej i tylnej kamery.
Interfejs aparatu jest standardowy dla Moto. Intuicyjny, wygodny. Oprócz standardowych trybów fotografowania dostępny jest również opcja „kolor selektywny” (pozostawia jeden kolor na zdjęciu), panorama, zdjęcia „na żywo”, filtry w czasie rzeczywistym, tryb PRO z obsługą RAW.
Przeczytaj także: Recenzja Motorola Moto G10 i Moto G20: którego “bliźniaka” wybrać?
Wszystko co trzeba – WiFi 802.11 a/b/g/n/ac 2,4+5 GHz, Bluetooth 5.0, NFC do płatności w sklepach, GPS, GLONASS, Galileo. Nie ma 5G, ponieważ znowu chipset go nie obsługuje. Jest kompas (czujnik magnetyczny). Nie ma żadnych skarg na pracę modułów.
Główny głośnik jest monofoniczny, głośny, nie trzeszczy przy maksymalnej głośności. Jakość dźwięku w słuchawkach jest dobra (testowana z bezprzewodowymi Huawei). Zachęcająca jest obecność gniazda jack 3,5 mm, więc w razie potrzeby można użyć słuchawek przewodowych.
Inne Moto G, które testowałam, miały korektor. W G31 go nie ma, ale jest tryb Dolby Atmos z preinstalowanymi ustawieniami. Są one dostępne tylko wtedy, gdy do telefonu są podłączone słuchawki (przewodowe lub bezprzewodowe).
Przeczytaj także: Recenzja smartfona Moto Edge 20: I po co są flagowcy?
Moto G31 działa na świeżym Androidzie 11 po wyjęciu z pudełka. Już obiecana aktualizacja do Androida 12, ale kiedy będzie dostępna – nie wiadomo, możliwe, że w lutym lub w marcu.
Tradycyjną zaletą Moto jest zwinny, „czysty”, doskonale zoptymalizowany Android bez żadnych powłok. Używany jest tylko własny launcher, ale nie różni się on znacząco od zwykłego Androida.
Fajna funkcja – powiadomienia na ekranie blokady z możliwością szybkiego podglądu ich dotykiem (Peek Display).
I oczywiście jest dodatek – Funkcje Moto, które można dostosować w osobnej aplikacji. Mowa tu o zarządzaniu gestami, motywami i innymi chipami (na przykład dla graczy lub aktywnym wyświetlaczem, jeśli na niego patrzysz, uruchamianiem latarki potrząśnięciem lub aparatem przez przekręcenie nadgarstka).
Też ciekawe – możliwość uruchamiania aplikacji w osobnym oknie podczas gry. Ale ich wybór jest bardzo ograniczony. Istnieje również możliwość podzielenia wyświetlacza na dwie części, ale nie wszystkie aplikacje to obsługują.
Przeczytaj także: Recenzja Motorola Moto G50 — najtańszy smartfon z 5G w Polsce. A co jeszcze?
Akumulator ma pojemność 5000 mAh, co stanowi „złoty środek” dla serii Moto G. Podczas testów jednego ładowania urządzenia mi wystarczało do późnej nocy. I nawet miałam w zapasie 25-30%. Jednocześnie, jestem aktywnym użytkownikiem i prawie nigdy nie odpuszczam swojego smartfona. Średnio G31 wydaje około 8 godzin aktywnego ekranu przy jasności 60-70%. Myślę, że mniej aktywnemu użytkownikowi jednego ładowania spokojnie wystarczy na kilka dni.
A teraz o rzeczach nieprzyjemnych. Sądząc po specyfikacjach, smartfon obsługuje ładowanie 20W (nie jest już szybkie jak na dzisiejsze standardy), a z jakiegoś powodu do zestawu dołączono 10-watową ładowarkę. W efekcie, ładowanie telefonu trwa ponad dwie godziny.
Przeczytaj także: Recenzja Moto G Pro: kto potrzebuje niedrogiej Motoroli z rysikiem?
Motorola próbowała zrobić kolejny udany niedrogi telefon dla szerokiej masy użytkowników. Nie ma najmocniejszego procesora, ale obecny jest szybki w podstawowych zadaniach. Brakuje wybitnych aparatów, ale jakość fotografowania w ciągu dnia zadowoli większość kupujących. Bateria o pojemności 5000 mAh wystarczy na około 2 dni. Ekran OLED FullHD+ jest soczysty i ostry.
Jednak… widać, że starając się utrzymać przystępną cenę, Motorola szukała czegoś, na czym mogłaby zaoszczędzić. Częstotliwość ekranu 60 Hz, choć 90 Hz było w budżetowych Motkach w zeszłym roku. Obiektyw makro wypada gorzej od konkurencji. W porównaniu do G30 brakuje czujnika głębi. Nie żeby to było konieczne, ale sam fakt… Do tego – brak certyfikacji IP. Nie ma też wersji z 6 GB RAM-u, a 4 GB w 2022 roku to już niepoważnie. No i w komplecie ładowarka tylko 10 W, chociaż większość niedrogich smartfonów już oferuje 30-65 W.
Jednak powyższe mankamenty nie są ważne dla wszystkich. Mamy przed sobą „jakość Moto” – znakomitą budowę, czysty Android bez powłok, z minimalnymi dodatkami, regularnymi aktualizacjami bezpieczeństwa. W ogóle G31 to zbalansowane urządzenie za niewielkie pieniądze.
Czy są jacyś konkurenci? Oczywiście, mamy na rynku wiele chińskich modeli! Nie można jednak powiedzieć, że przy tym samym koszcie te modele są znacznie lepsze. Przykładowo, Redmi 10 w wersji 4/128 GB kosztuje tyle samo 900 zł. Ma więcej wbudowanej pamięci i ekran 90 Hz, chociaż nie OLED. Procesor jest nieco mocniejszy.
Jest też hit realme 8, który lepiej wybrać w wersji 6/128 GB, aby ilość pamięci RAM była wystarczająca (nasz test). Kosztuje o 100 zł więcej niż Moto G31, działa na potężnym MediaTek G95, fotografuje dobrze i jest wyposażony w ładowarkę 30W.
Przeczytaj także:
Na uwagę zasługuje też Redmi Note 10S, który obecnie kosztuje około 1000 zł (nasza recenzja). Jest również wyposażony w chipset MediaTek Helio G95, doskonałe aparaty, soczysty wyświetlacz AMOLED, ładowanie 33W.
Ciekawe modele oferuje również vivo. Na przykład, Y33s 8/128 GB i Y70 8/128 GB. Jeden oparty na Helio G80, drugi z Snapdragonem 665 i ekranem AMOLED. Pierwszy kosztuje tyle samo co G31, drugi o 100 zł więcej.
Przeczytaj także: Recenzja i test realme C25Y: średniak za 700 zł z kamerą 50 MP
Moto G31 ma też konkurentów z „rodzimej” linii Moto G. Na przykład, Moto G50 5G 4/64 GB za 800 zł – nasz test. Nie bije też rekordów mocy (zasilany przez Snapdragon 480), ale ma ekran IPS 90 Hz i szybkie ładowanie 50 W. Tylko że czytnik odcisków palców z tyłu jest przestarzałym rozwiązaniem. Naszym zdaniem, G31 jest ciekawszy.
Przeczytaj także:
Cóż, można też dopłacić za nową Moto G60S (teraz kosztuje 1150 zł, nasz test). Smartfon ma 6 GB pamięci RAM i 128 GB pamięci, potężny procesor MediaTek Helio G95, ekran IPS z częstotliwością odświeżania 120 GB, szybkie ładowanie 50 W (100% w niecałą godzinę). Kupując G60s można dostać bardziej funkcjonalne urządzenie z dużym zapasem mocy.
Jeśli jednak masz ograniczony budżet, Moto G31 to dobry wybór. Co więcej, ekran OLED w tym przedziale cenowym prezentuje się naprawdę rewelacyjnie.
No jak? Czy jesteś zainteresowany tym smartfonem?
Przeczytaj także:
Autor polskiej wersji artykułu – Julia Pakhomenko
View Comments
Czy naprawdę tak trudno sklecić względnie krótki tekst w bezbłędnej polszczyźnie? "Ałtorka" powinna uprzedzić komu dedykuje recenzję. Nie każdy jest fanem Facebookowej "polszczyzny". Zapowiadało się nieźle, ale dotrwałem tylko do opisu...
Dzięki za opinię, postaramy się lepiej pracować nad tekstami.
Niezwykle przydatna dla mnie recenzja, merytoryczna i bez koncentrowania się na "bajerach", ale na tym co na prawdę ważne. Zabrakło jedynie tak rozsądnego komentarza - jak w innych kwestiach - do braku 5G, które długo jeszcze nie będzie powszechnie dostępne.
No i wartość dodana - bardzo sympatyczne selfie (-:.
Bardzo dziękuję za komplement! :) A co do 5G – myślę, że prędkości LTE na razie są jak najbardziej wystarczające i nie ma sensu przepłacać.